Stolica Apostolska jest zaniepokojona zaognieniem na linii Rosja-NATO, co wpisuje
się w szerszy kryzys równowagi międzynarodowej. I nawet jeśli nie stoimy jeszcze w
obliczu nowej zimnej wojny, to obecne napięcie związane z agresją Rosji wobec Gruzji
i decyzją o rozmieszczeniu w Europie Wschodniej elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej
może spowodować nowy wyścig zbrojeń. Mówił o tym w wywiadzie dla Radia Watykańskiego
abp Silvano Tomasi, stały obserwator Stolicy Apostolskiej przy agendach ONZ w Genewie.
„System
międzynarodowy znalazł się w pewnego rodzaju kryzysie, co godzi w kraje najsłabsze
i najuboższe – powiedział abp Tomasi. – Kluczowy jego moment, zawieszenie współpracy
między Rosją a NATO, jest jednym ze znaków impasu. Innym tego sygnałem było kilka
tygodni temu fiasko tak zwanej rundy z Dauhy na temat rozwoju. Są to oznaki pewnego
niepokoju i trudności we współdziałaniu na arenie międzynarodowej. W tej chwili trzeba
by naprawdę dokonać jakościowego, konstruktywnego skoku – a dotyczy to szczególnie
nas, chrześcijan – aby wzmocnić jedność rodziny ludzkiej, a powinno to wyrażać się
także poprzez organizacje i struktury, które stanowią krok do przodu w dziedzinie
solidarności wobec najbardziej potrzebujących.
Istnieje obawa przed nieskutecznością
i brakiem rezultatów, gdy chodzi o podjęte w ostatnich latach rozmowy rozbrojeniowe,
szczególnie w dziedzinie nuklearnej. Zwraca uwagę pewien rodzaj niechęci co do ostatecznego
załatwienia kwestii rozbrojenia atomowego. Usytuowanie rakiet w Polsce, a z drugiej
strony rosyjska odpowiedź w postaci zamiaru rozmieszczenia własnych rakiet na przedpolu
Unii Europejskiej, powiększa to napięcie. Ceną za kroczenie tą drogą będzie dalszy
brak komunikacji i wymiany... Jeśli globalizacja, która do tej pory dotarła praktycznie
wszędzie, zostanie na nowo ograniczona przez nacjonalizm i protekcjonizm, staniemy
wobec niebezpieczeństwa nowych problemów dla rodziny ludzkiej”.
Abp Tomasi
w swojej wypowiedzi zwrócił także uwagę na potrzebę działania chrześcijan na rzecz
jedności rodzaju ludzkiego. Zdaniem watykańskiego dyplomaty nie jest to tylko wymóg
etyki solidarności i odpowiedzialności, ale także kwestia dobrze rozumianego interesu.
Podkreśla to zresztą od kilku dni L’Osservatore Romano, ostrzegając w swoich artykułach,
że ewentualny nowy wyścig zbrojeń nałożyłby się na wyraźne oznaki światowej recesji
i tylko pogłębiłby istniejący kryzys gospodarczy.