2008-08-19 17:49:55

Benedykt XVI: kapłan jest wybrany z ludu i jemu przekazany


O sytuacji i zadaniach kapłana w zlaicyzowanym świecie mówił Papież 6 sierpnia na spotkaniu z duchownymi w Bressanone. Publikujemy pytanie na ten temat oraz pełną odpowiedź Benedykta XVI.

Ojcze Święty, nazywam się Franz Pixner i jestem proboszczem dwóch wielkich parafii. Ja sam, a także wielu mych współbraci oraz świeckich, jesteśmy zaniepokojeni tym, że przybywa nam obowiązków w naszej pracy duszpasterskiej, między innymi na skutek łączenia parafii; odczuwamy wielkie obciążenie pracą, która nie cieszy się wielkim uznaniem, problemy z Magisterium, samotność; ubywa kapłanów, a także wiernych. Wielu stawia sobie pytanie, czego domaga się od nas Bóg w tej sytuacji i w jaki sposób Duch Święty chce nam dodać otuchy. W tym kontekście rodzą się pytania dotyczące na przykład celibatu kapłańskiego, udzielania święceń kapłańskich żonatym mężczyznom posiadającym już pewne życiowe doświadczenie, wykorzystania w duszpasterstwie różnych charyzmatów, w tym charyzmatów kobiecych, dopuszczania współpracowników i współpracowniczek z wykształceniem teologicznym do udzielania sakramentu chrztu i głoszenia homilii. Pojawia się również pytanie, jak my, kapłani, w obliczu nowych wyzwań możemy sobie nawzajem pomagać w braterskiej wspólnocie i to na różnych poziomach w diecezji, dekanatach, połączonych i poszczególnych parafiach.
 
Prosimy Cię, Ojcze Święty, o dobrą radę w odpowiedzi na wszystkie te pytania.

Benedykt XVI: Drogi księże dziekanie! Przedstawił ksiądz cały wachlarz pytań, które interesują i niepokoją pasterzy i nas wszystkich w naszej epoce. Wie ksiądz oczywiście, że nie jestem w stanie dać teraz odpowiedzi na te wszystkie pytania. Przypuszczam, że będzie mógł ksiądz nieraz rozważyć to wszystko również ze swoim biskupem; my z kolei rozmawiamy o tym na synodach biskupów. Wszyscy, jak sądzę, potrzebujemy tego dialogu między nami, dialogu wiary i odpowiedzialności, by znaleźć właściwą drogę w naszych czasach, które pod wieloma względami są trudne dla wiary i bardzo uciążliwe dla kapłanów. Nikt nie ma gotowej recepty, szukamy jej wszyscy razem. Z zastrzeżeniem, że ja również wraz z wami uczestniczę w tym procesie trudów i wewnętrznych zmagań, spróbuję coś powiedzieć, właśnie w ramach szerszego dialogu.

W mojej odpowiedzi chciałbym rozważyć dwa podstawowe aspekty. Z jednej strony fakt, że kapłan jest niezastąpiony, znaczenie i sposób sprawowania kapłańskiej posługi dzisiaj; z drugiej strony – co dziś widać jeszcze wyraźniej – wielość charyzmatów oraz fakt, że wszyscy razem stanowią Kościół, budują go, co w konsekwencji oznacza, że musimy starać się obudzić charyzmaty, musimy dbać o tę żywą całość, która z kolei wspiera kapłana. On wspiera innych, a inni wspierają jego, i tylko w tej złożonej i zróżnicowanej całości Kościół może się rozwijać dziś i w przyszłości.

Z jednej strony, zawsze będzie potrzebny kapłan, który jest w pełni oddany Panu, a tym samym również człowiekowi. W Starym Testamencie istnieje powołanie do uświęcenia, które mniej więcej odpowiada temu, czym dla nas jest konsekracja, również w ramach święceń kapłańskich: coś zostaje oddane Bogu, a tym samym wyjęte z ogółu i przekazane właśnie Jemu. To oznacza zarazem oddanie do dyspozycji wszystkich. Skoro coś zostało wyodrębnione i oddane Bogu, to właśnie dlatego nie pozostaje odseparowane, lecz wyniesione w owym „dla”, w owym „dla wszystkich”. Myślę, że to samo można powiedzieć również o kapłaństwie w Kościele. Oznacza to, że z jednej strony jesteśmy oddani Panu, wyjęci z ogółu; z drugiej jednak strony zostaliśmy oddani Panu, bo w ten sposób możemy do Niego w pełni należeć i w pełni należeć też do innych. Sądzę, że musimy stale starać się ukazywać to młodym – którzy są idealistami, chcą zrobić coś dla ogółu – pokazać, że właśnie to „wyjęcie z ogółu” oznacza „przekazanie ogółowi” i że jest to bardzo ważny sposób, najważniejszy, służenia braciom. W tym zawiera się również oddanie się do dyspozycji Pana, oddanie Mu naprawdę całego swego „ja”, a przez to bycie w pełni do dyspozycji ludzi. Myślę, że celibat jest podstawowym wyrazem tej pełni i już tylko z tego powodu jest w świecie wielkim wezwaniem, bo ma on sens jedynie wtedy, gdy naprawdę wierzymy w życie wieczne i jeśli wierzymy, że Bóg nas zobowiązuje, a my możemy być dla Niego.

A zatem kapłaństwo jest niezastąpione, ponieważ w Eucharystii, w oparciu o Boga, buduje ono Kościół, ponieważ w sakramencie pokuty zawsze nas oczyszcza, w sakramencie bowiem kapłaństwo jest właśnie byciem włączonym w postawę Jezusa Chrystusa, w Jego „bycie dla”. Dobrze jednak wiem, jak trudno dziś – kiedy kapłan ma kierować nie tylko jedną „łatwą” parafią, ale kilkoma parafiami, zespołami parafii; kiedy tu i tam musi służyć radą itd. – jak trudno dziś żyć w ten sposób. Sądzę, że w tej sytuacji ważne jest mieć odwagę, by wyznaczyć sobie pewne granice, i mieć jasność w wyborze priorytetów. Podstawowym priorytetem w życiu kapłańskim jest przebywanie z Panem, a zatem posiadanie czasu na modlitwę. Św. Karol Boromeusz mówił zawsze: „Nie będziesz mógł troszczyć się o dusze innych, jeśli pozwolisz, by twoja obumierała. Ostatecznie, nawet innym w niczym nie pomożesz. Musisz mieć czas również na twe przebywanie z Bogiem”. Chciałbym zatem podkreślić: bez względu na to, jak wiele obowiązków by na nas nie spadło, rzeczywistym priorytetem jest znaleźć każdego dnia, powiedzmy, godzinę czasu, by w ciszy stać przed Panem i z Panem, tak jak zaleca nam Kościół, z brewiarzem, z modlitwami przeznaczonymi na dany dzień, aby w ten sposób móc wciąż na nowo wzbogacać się wewnętrznie, by z powrotem znaleźć się – jak mówiłem w odpowiedzi na pierwsze pytanie – w zasięgu tchnienia Ducha Świętego. I na tej podstawie należy ustalać priorytety: muszę uczyć się widzieć, co jest naprawdę istotne, gdzie bezwzględnie niezbędna jest moja obecność jako kapłana i gdzie nie mogę nikogo delegować. A zarazem muszę też z pokorą uznać, jak wiele jest rzeczy, które mógłbym zrobić, w których przydałaby się moja obecność, a zrobić ich nie mogę, bo wiem, jakie są moje ograniczenia. Wierzę, że ludzie zrozumieją taką pokorę.

Do tego trzeba jeszcze dodać inny aspekt. Umiejętność delegowania innych, wzywania ich do współpracy. Odnoszę wrażenie, że ludzie to rozumieją i doceniają, kiedy jakiś kapłan przebywa z Bogiem, kiedy uznaje, że jego zadaniem jest być tym, który modli się za innych: My – mówią ludzie – nie potrafimy tyle się modlić, ksiądz musi się modlić za nas; w gruncie rzeczy, jest to, by tak powiedzieć, księdza zawód, być tym, który modli się za nas. Pragną oni kapłana, który uczciwie stara się żyć z Panem, a potem jest do dyspozycji ludzi – cierpiących, umierających, dzieci, młodych (to są, jak sądzę, priorytety) – a zarazem potrafi rozpoznać, co inni mogą zrobić lepiej od niego, zostawiając miejsce na różne charyzmaty. Myślę tu o ruchach i wielu innych formach współpracy w parafii. Nad tym wszystkim trzeba się wspólnie zastanawiać w samej diecezji, tworzyć różne formy współpracy i sprzyjać wzajemnej wymianie. Ma ksiądz rację, mówiąc, że w tym względzie ważne jest patrzeć poza samą parafię, w kierunku wspólnoty diecezjalnej, więcej, w kierunku wspólnoty Kościoła powszechnego, który ze swej strony musi patrzeć, co dzieje się w parafii i jakie są tego konsekwencje dla danego kapłana.

Poruszył ksiądz również inny, bardzo ważny w moim przekonaniu temat: kapłani, nawet jeśli pod względem geograficznym są od siebie bardziej oddaleni, stanowią prawdziwą wspólnotę braci, którzy muszą się wspierać i wzajemnie sobie pomagać. Ta wspólnota między kapłanami jest dziś szczególnie ważna. Właśnie po to, by nie popaść w izolację, w samotność, ze wszystkimi jej smutkami, ważne jest, byśmy mogli się regularnie spotykać. Zadaniem diecezji jest ustalić, jak najlepiej zorganizować takie spotkania – istnieją dziś samochody, dzięki którym łatwo można się przemieszczać – abyśmy wciąż na nowo mogli doświadczać bycia razem, uczyć się jeden od drugiego, nawzajem się napominać i pomagać sobie, dodawać otuchy i pocieszać, abyśmy w tej kapłańskiej wspólnocie, w prezbiterium, razem z biskupem, mogli służyć Kościołowi lokalnemu. No właśnie, żaden kapłan nie jest kapłanem sam, stanowimy prezbiterium i tylko w tej wspólnocie z biskupem każdy z nas może pełnić swoją służbę. A zatem ta wspaniała wspólnota, którą z teologicznego punktu widzenia wszyscy uznają, musi przełożyć się na praktykę, na konkretny sposób życia Kościoła lokalnego. I ta wspólnota musi się też poszerzać, bo żaden biskup nie jest biskupem sam, ale jest nim jedynie w kolegium, w wielkiej wspólnocie biskupów. O tę wspólnotę zawsze chcemy się starać. Myślę, że jest to jeden z najpiękniejszych aspektów katolicyzmu: poprzez prymat, który nie jest monarchią absolutną, lecz służbą komunii, możemy być pewni tej jedności, tak, że w ogromnej, wielogłosowej wspólnocie wszyscy razem wykonujemy wspaniałą muzykę wiary w tym świecie.

Prośmy Pana, aby nas zawsze pocieszał, ilekroć nam się wydaje, że już nie dajemy rady; wspierajmy się nawzajem, a wtedy Pan nam pomoże razem znajdować właściwe drogi.

kb/ rv







All the contents on this site are copyrighted ©.