W Taizé uczczono rocznicę tragicznej śmierci Brata Rogera. Podobnie jak przed trzema
laty, gdy żegnano założyciela tamtejszej wspólnoty ekumenicznej, w Kościele Pojednania
ustawiono przy ołtarzu ikonę Jezusa z przyjacielem oraz wielki bukiet słoneczników,
które o tej porze kwitną na polach wokół burgundzkiej wioski.
Brat Alois już
14 sierpnia przypomniał postać założyciela Taizé ponad 4 tys. młodych ludzi z 70 krajów,
zgromadzonym na wspólną wieczorną modlitwę. „Brat Roger lubił te chwile modlitwy –
mówił obecny przeor. – A po modlitwie codziennie długo zostawał w kościele, żeby wysłuchać
tych, którzy do niego przychodzili. Nie wiecie może jednak, że w młodości przeżył
okres pewnych wahań związanych z rozumieniem miłości Boga – kontynuował brat Alois.
– Z tego powodu zawsze dobrze rozumiał tych, których dręczą wątpliwości. Jemu samemu
ten trudny moment w życiu pomogła przejść intuicja, że nawet kiedy nie wszystko potrafimy
zrozumieć z Ewangelii, zawsze możemy zamienić w czyn to, co już zrozumieliśmy, nawet
jeśli by nam się wydawało, że to niewiele”.
Brat Alois przypomniał także wielkie
zaufanie, jakim Brat Roger obdarzał młodych ludzi. Zacytował zdanie, które założyciel
wspólnoty chętnie powtarzał: „Poszedłbym na krańce świata, jeśli bym mógł, żeby mówić
i jeszcze raz mówić o moim zaufaniu do młodych pokoleń”.
Grób Brata Rogera
znajduje się na małym wiejskim cmentarzyku w Taizé, niemal przy samym progu XII-wiecznego
romańskiego kościoła. Oprócz dywanu kwiatów zdobi go prosty krzyż z jasnego drewna,
na którym wyryte jest imię założyciela wspólnoty. Palą się świeczki, modlą się ludzie
młodzi, starsi, w podeszłym wieku, a czasem całe rodziny. Takich skupionych nad grobem
Brata Rogera ludzi spotkać można nie tylko dzisiaj, ale o każdej porze roku.