Cóż więc na to powiemy? Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet
własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z
Nim i wszystkiego nam nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których
Bóg wybrał?Czyż Bóg, który usprawiedliwia?... I jestem pewien, że ani
śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani
przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie
nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym
(Rz 8, 31-33.38n.) – pisał św. Paweł do chrześcijan w Rzymie.
Moc pierwszych
chrześcijan zdumiewała ich katów. Tak było dawniej i tak bywa i dziś. Bo co może zrobić
człowiekowi drugi człowiek? W najgorszym wypadku może mu zadać cierpienie lub zabić.
Cierpienie zaś przyjęte z Chrystusem przynosi mi korzyść, a śmierć przenosi mnie do
mojego Pana.
Ale to jest teoria. Chrześcijanin bowiem poddany jest lękowi przed
cierpieniem jak każdy człowiek. W czasie prześladowań byli męczennicy, ale byli i
ci, którzy się załamali, i tak było też w czasie ostatnich, współczesnych nam prześladowań.
Strach bowiem ma wielką siłę i podlega mu także chrześcijanin, mimo swojej wiary.
Stąd też polecajmy swój strach Bogu i dodawajmy sobie odwagi słowami Psalmu: Pan
moim światłem i zbawieniem moim, kogo miałbym się lękać.
Chrześcijanin
może upaść, ale ma także moc się podnieść. W opisie męczeństwa chrześcijan lyońskich
ze 177 r. jest taki epizod: grupa chrześcijan się załamała i złożyła ofiarę bóstwom
pogańskim. Prześladowcy byli zadowoleni, ale aby szerzyć defetyzm, pozostawili załamanych
w więzieniu razem z tymi, którzy oczekiwali na śmierć. Ci bracia-męczennicy przyjęli
ich jednak z miłością; dodali siły upadłym, którzy pozbierali się dzięki ich dobroci
i z podniesionym czołem – mimo uprzedniego upadku – przyjęli męczeństwo.
Nam
się wydaje, że bohaterstwo jest potrzebne w sytuacjach krańcowych. Otóż nie. Prawdopodobnie
niewielu z nas będzie miało okazję do złożenia życia w ofierze, natomiast staniemy,
i to nie raz, w trudnych sytuacjach życia codziennego, gdzie Bóg będzie od nas wymagał
bohaterskiego świadectwa, gdy np. będzie się zmuszanym do udziału w kradzieży czy
w pijatyce, albo też będziemy musieli wystąpić w czyjejś obronie, wbrew opinii otoczenia.
Takie właśnie sytuacje będą stanowiły próbę naszej wiary. Bóg prawdopodobnie nie powołał
nas do męczeństwa, powołał natomiast do życia codziennego z jego mniejszymi lub większymi
bohaterstwami. I wtedy przypomnijmy sobie słowa św. Pawła: Jeżeli Bóg z nami, któż
przeciwko nam?