Benedykt XVI: patrzeć na stworzenie w Bożej perspektywie
O relacji między storzeniem a odkupieniem oraz o stosunku chrześcijanina do świata
mówił Papież 6 sierpnia na spotkaniu z duchownymi w Bressanone. Publikujemy pytanie
na ten temat oraz pełną odpowiedź Benedykta XVI. Ojcze Święty! Nazywam
się Karl Golser, jestem profesorem teologii moralnej tu w Bressanone, dyrektorem Instytutu
na rzecz Sprawiedliwości, Pokoju i Ochrony Środowiska, a także kanonikiem. Bardzo
miło wspominam czasy, kiedy mogłem współpracować z Ojcem Świętym w Kongregacji Nauki
Wiary.
Jak dobrze Ojciec Święty wie, Kościół katolicki
miał głęboki wpływ na kształtowanie się historii i kultury naszego kraju. Dziś
jednak często odnosimy wrażenie, że, podobnie jak Kościół, wycofaliśmy się trochę
do zakrystii. Deklaracje papieskiego urzędu nauczycielskiego dotyczące istotnych
zagadnień społecznych nie znajdują właściwego odzewu w parafiach i wspólnotach
kościelnych.
Tu, w Południowym Tyrolu,
na przykład, władze i liczne stowarzyszenia przywiązują wielką wagę
do problemów środowiska naturalnego, a w szczególności
do zmian klimatycznych; podstawowe problemy to topnienie lodowców, obsuwanie
się gór, wysokie ceny energii, wzmożony ruch drogowy i zanieczyszczenie
powietrza. Podejmuje się wiele inicjatyw z myślą o ochronie środowiska.
Jednak
w przekonaniu przeciętnego chrześcijanina nie ma to wiele wspólnego
z wiarą. Co możemy zrobić, aby we wspólnotach chrześcijańskich rozbudzić poczucie
odpowiedzialności za świat stworzony? Co zrobić, aby stworzenie i odkupienie w coraz
większym stopniu były postrzegane razem? Jak przyjąć na trwałe chrześcijański
styl życia? I jak go połączyć z jakością życia, która by pociągała wszystkich
ludzi na ziemi?
Benedykt XVI: Dziękuję bardzo, drogi księże profesorze.
Niewątpliwie ksiądz sam mógłby o wiele lepiej odpowiedzieć na te pytania, ale spróbuję
i ja coś powiedzieć. Poruszył tu ksiądz temat stworzenia i odkupienia. Sądzę, że trzeba
coraz bardziej ukazywać tę nierozerwalną więź między stworzeniem i odkupieniem. W
ostatnich dziesięcioleciach nauczanie o stworzeniu niemal zniknęło z teologii, niemal
nie dostrzegano tego zagadnienia. A teraz widzimy, jakie przynosi to szkody. Odkupiciel
jest Stwórcą i jeśli my nie głosimy Boga w całej tej Jego wielkości – jako Stwórcy
i Odkupiciela – pomniejszamy również znaczenie samego odkupienia. Jeśli bowiem Bóg
nie ma nic do powiedzenia w stworzeniu, jeśli zostaje jedynie odsunięty w sferę historii,
jak może rzeczywiście ogarnąć całe nasze życie? Jakże mógłby przynieść zbawienie człowiekowi,
całemu człowiekowi i światu jako całości? Dlatego właśnie, moim zdaniem, odrodzenie
doktryny o stworzeniu i nowe pojmowanie nierozdzielności stworzenia i odkupienia ma
bardzo doniosłe znaczenie. Musimy ponownie uznać, że: On jest Duchem Stworzycielem,
Umysłem, który stoi u początku, z którego wszystko się rodzi i którego nasz umysł
jest tylko iskrą. I to właśnie On, sam Stworzyciel, wszedł w dzieje i może wejść w
nie i w nich działać właśnie dlatego, że jest On Bogiem całości, a nie tylko części.
Jeśli to uznajemy, to oczywiście z odkupienia, z bycia chrześcijanami, czy po prostu
z wiary chrześcijańskiej wynika również zawsze odpowiedzialność za stworzenie. Przed
dwudziestu, trzydziestu laty stawiano zarzut – nie wiem, czy ktoś go jeszcze podtrzymuje
– że to właśnie chrześcijanie ponoszą winę za zniszczenie stworzenia, bo słowa zawarte
w Księdze Rodzaju: „czyńcie sobie ziemię poddaną”, miały doprowadzić do tej arogancji
względem stworzenia, której konsekwencji my dzisiaj doświadczamy. Myślę, że musimy
na nowo starać się zrozumieć to oskarżenie, pojąć, jak bardzo jest ono fałszywe. Jak
długo ziemia była postrzegana jako dzieło Bożego stworzenia, zadanie „czyńcie ją sobie
poddaną” nigdy nie oznaczało: „uczyńcie z niej niewolnika”, lecz raczej było poleceniem,
by strzec stworzenia i rozwijać dary; współpracować czynnie w dziele Bożym, w ewolucji,
którą On zapoczątkował na świecie, tak aby dary stworzenia zostały docenione, a nie
podeptane czy zniszczone.
Jeśli patrzymy na to, co zrodziło się wokół klasztorów,
na te małe raje, które powstały i nadal powstają w tych miejscach, oazy stworzenia,
jest oczywiste, że nie chodzi tu jedynie o słowa; gdzie słowo Stworzyciela zostało
dobrze zrozumiane, gdzie żyło się ze Stwórcą i Odkupicielem, tam ludzie starali się
chronić stworzenie, a nie je niszczyć. W tym kontekście można też odczytać 8. rozdział
Listu do Rzymian, w którym jest mowa o tym, że stworzenie cierpi i jęczy w poddaniu,
w którym się znajduje, i oczekuje objawienia się dzieci Bożych: poczuje się ono wyzwolone,
kiedy nastaną istoty stworzone, ludzie, którzy są dziećmi Bożymi i będą je widzieć
w Bożej perspektywie. Sądzę, że to właśnie możemy uznać za realny stan rzeczy: stworzenie
jęczy – widzimy to, niemalże słyszymy – i czeka na ludzi, którzy będą na nie patrzeć
z Bożego punktu widzenia. Brutalna konsumpcja stworzenia zaczyna się tam, gdzie nie
ma Boga, gdzie materia jest już jedynie materiałem przeznaczonym dla nas, gdzie my
sami jesteśmy ostatnią instancją, gdzie wszystko jest po prostu naszą własnością i
używamy to tylko dla naszego pożytku. Marnotrawienie stworzenia rozpoczyna się tam,
gdzie nie uznajemy już żadnej instancji ponad sobą, lecz widzimy jedynie siebie samych;
rozpoczyna się tam, gdzie nie istnieje już żaden wymiar życia po śmierci, gdzie w
tym życiu musimy zagarnąć wszystko i mieć jak najbardziej intensywne życie, gdzie
musimy posiadać tyle, ile się da.
Sądzę zatem, że prawdziwe i skuteczne środki
zaradcze przeciw marnotrawieniu i niszczeniu stworzenia mogą się urzeczywistniać i
rozwijać, można je zrozumieć i wcielać w życie, tylko tam, gdzie stworzenie jest widziane
z Bożego punktu widzenia; tam, gdzie życie postrzegane jest w Bożej perspektywie i
ma szerszy wymiar – w odpowiedzialności przed Bogiem; a pewnego dnia Bóg da nam życie
w pełni i nigdy go nie odbierze: dając życie, otrzymujemy je.
A zatem, korzystając
z wszystkich posiadanych przez nas środków, musimy się starać publicznie ukazywać
naszą wiarę, zwłaszcza tam, gdzie już spotykamy się z wrażliwością na wiarę. W moim
przekonaniu poczucie, że świat się nam wymyka – bo my sami go odrzucamy – i że dręczą
nas problemy świata stworzonego, wszystko to daje nam dobrą okazję, by publicznie
mówić o naszej wierze i ukazać jej wartość jako konstruktywnego rozwiązania. Nie chodzi
tu bowiem jedynie o wypracowanie rozwiązań technicznych, które będą zapobiegały szkodom,
choć ważne jest poszukiwanie alternatywnych źródeł energii itp. Wszystko to jednak
nie wystarczy, jeśli my sami nie przyjmiemy nowego stylu życia, dyscypliny opartej
również na wyrzeczeniach, na uznaniu drugiego człowieka, do którego świat stworzony
należy w takim samym stopniu jak do nas, którzy łatwiej możemy z niego korzystać;
potrzeba dyscypliny odpowiedzialności za przyszłość innych i naszą; ponieważ jest
to odpowiedzialność przed Tym, który jest naszym Sędzią, a tym samym Odkupicielem,
ale także prawdziwym Sędzią.
Myślę zatem, że w każdym razie zawsze trzeba łączyć
te dwa wymiary: stworzenie i odkupienie, życie ziemskie i życie wieczne, odpowiedzialność
względem stworzenia i odpowiedzialność za innych i za przyszłość. A naszym zadaniem
jest interweniować w sposób jasny i zdecydowany na forum opinii publicznej. Aby nas
słuchano, musimy zarazem ukazywać naszym przykładem, naszym stylem życia, że mówimy
o przesłaniu, w które my sami wierzymy i według którego można żyć. I chcemy prosić
Pana, by pomógł nam wszystkim żyć wiarą, odpowiedzialnością w wierze w taki sposób,
by nasz styl życia stał się świadectwem, i tak mówić, aby nasze słowa w wiarygodny
sposób niosły wiarę jako orientację w naszych czasach.