2008-08-09 18:31:13

Benedykt XVI: racjonalność nierozdzielna od piękna


6 sierpnia Benedykt XVI spotkał się z duchowieństwem w katedrze w Bressanone. Prezentujemy pełną odpowiedź na drugie z zadanych tam Papieżowi pytań.

 
Ojcze Święty, nazywam się Willibald Hopfgartner, jestem franciszkaninem i pracuję w szkole oraz w różnych organach władzy naszego zakonu. W swym przemówieniu w Ratyzbonie Ojciec Święty zwrócił uwagę na istotną więź między Duchem Bożym a ludzkim rozumem. Z drugiej strony, zawsze podkreśla Ojciec Święty znaczenie sztuki i piękna, estetyki. Czy zatem obok intelektualnego dialogu o Bogu w teologii, nie potrzeba wciąż na nowo przypominać o estetycznym doświadczeniu wiary w Kościele, w głoszeniu i w liturgii?

Benedykt XVI: Dziękuję. Tak, sądzę, że jedno z drugim musi iść w parze: racjonalność, precyzja, uczciwość refleksji o rzeczywistości, oraz piękno. Umysł, który w jakiś sposób chciałby się wyprzeć piękna, byłby umysłem połowicznym, zaślepionym. Tylko te dwie kategorie zespolone tworzą całość, a dla wiary właśnie owa całość jest bardzo ważna. Wiara musi stale stawiać czoło wyzwaniom myśli w naszej epoce, aby nie sprawiała wrażenia, że jest czymś w rodzaju irracjonalnej opowieści, którą my utrzymujemy przy życiu, lecz by rzeczywiście była odpowiedzią na wielkie pytania; aby wiara nie była jedynie nawykiem, lecz prawdą – jak kiedyś powiedział Tertulian. Św. Piotr w swym pierwszym liście napisał zdanie, które w przekonaniu średniowiecznych teologów uzasadniało ich pracę czy wręcz do niej zobowiązywało: „Bądźcie zawsze gotowi uzasadnić nadzieję, która w was jest” – apologia logosu nadziei, a zatem, przemiana logosu, racji nadziei w apologię, w odpowiedź daną ludziom. Oczywiście był on przekonany, że wiara jest logosem, że jest ona racją, światłem, które pochodzi od Rozumu stwórczego, a nie jakimś ładnym zlepkiem, wytworem naszych myśli. I dlatego właśnie jest powszechna, a tym samym może być przekazywana wszystkim.

Lecz tenże właśnie stwórczy Logos nie jest jedynie logosem w sensie technicznym – powrócę jeszcze do tego przy innym pytaniu – lecz logosem w szerokim pojęciu, logosem, który jest miłością i jako taki wyraża się w pięknie i dobru. W istocie, jak już kiedyś powiedziałem, dla mnie sztuka i święci to najlepsza apologia naszej wiary. Argumenty, które daje rozum, jak najbardziej są ważne i nie można z nich zrezygnować, ale zawsze ktoś może się z nimi nie zgadzać. Jeśli natomiast popatrzymy na świętych, na ten wielki świetlany zastęp ludzi, z którymi Bóg przeszedł przez dzieje, widzimy, że jest w tym rzeczywiście pewna moc dobra, która trwa przez tysiąclecia; istotnie, jest w tym światłość ze światłości. I tak samo, jeśli kontemplujemy piękno, które wytworzyła wiara, to widzimy, że jest to po prostu żywe świadectwo wiary – tak bym to nazwał.

Kiedy patrzę na tę piękną katedrę – jest ona żywym przesłaniem! Ona sama do nas przemawia. Wychodząc od piękna katedry, możemy w sposób widzialny głosić Boga, Chrystusa i wszystkie Jego tajemnice: tu nabrały one kształtu i na nas „spoglądają”. Wszystkie wielkie dzieła sztuki, katedry – gotyckie katedry, jak też wspaniałe kościoły barokowe – wszystkie one są świetlanym znakiem Boga, a tym samym rzeczywiście objawieniem, epifanią Boga. A w chrześcijaństwie chodzi właśnie o tę epifanię, o to, że Bóg ukryty stał się Epifanią: ukazuje się i jawi w pełnym blasku.

Słuchaliśmy przed chwilą organów, podziwialiśmy ich wspaniałość. Myślę, że wielka muzyka, która narodziła się w Kościele, pozwala usłyszeć i pojąć prawdę naszej wiary: od chorału gregoriańskiego, przez muzykę katedr, aż do Palestriny i jego epoki, aż do Bacha, a potem Mozarta i Brucknera, i tak dalej... Słuchając wszystkich tych dzieł – pasji Bacha, jego Mszy h-moll i wielkich kompozycji duchowych polifonii XVI w., szkoły wiedeńskiej, wszelkiej muzyki, również mniej znanych kompozytorów – słuchając tego, niespodziewanie odkrywamy: tak, to jest prawda! Gdzie powstają tego rodzaju dzieła, tam jest Prawda. Bez intuicji, która odkrywa prawdziwe twórcze centrum świata, nie może być takiego piękna.

I dlatego myślę, że musimy zawsze tak postępować, aby te dwie kategorie zawsze szły w parze, musimy nieść je razem. Kiedy w tej naszej epoce dyskutujemy o racjonalności wiary, dyskutujemy właśnie o tym, że rozum nie kończy się tam, gdzie kończą się odkrycia doświadczalne, nie ogranicza się do pozytywizmu; teoria ewolucji widzi prawdę, ale dostrzega tylko jej połowę: nie widzi, że za tym wszystkim jest Duch stwórczy. My walczymy o poszerzenie granic rozumu, a zatem o rozum, który właśnie jest również otwarciem na piękno i nie może go pomijać jako czegoś całkiem innego i irracjonalnego. Sztuka chrześcijańska jest sztuką racjonalną – pomyślmy o sztuce gotyku i o wielkiej muzyce czy także, właśnie, o naszej sztuce barokowej. Sztuka chrześcijańska jest sztuką racjonalną, ale jest ona wyrazem rozumu poszerzonego, w którym spotykają się serce i rozum. I to jest ważne. To, myślę, jest w jakiś sposób dowodem prawdziwości chrześcijaństwa: fakt, że spotykają się serce i rozum, piękno i prawda. I im bardziej my sami będziemy potrafili żyć w pięknie prawdy, tym bardziej wiara będzie mogła znowu być twórcza również w naszych czasach i wyrazić się w przekonujących formach artystycznych.

A zatem, drogi ojcze Hopfgartner, dziękuję za to pytanie! Starajmy się postępować w taki sposób, aby obie te kategorie, estetyczna i noetyczna, były zjednoczone, i by w tym wielkim zakresie przejawiała się pełnia i głębia naszej wiary.

kb, ak/ rv







All the contents on this site are copyrighted ©.