Trzech wielkich Aleksandryjczyków. Klemens (cz. II)
Mówiliśmy ostatnio
o Klemensie Aleksandryjskim. Żył on w drugiej połowie II w., był kierownikiem aleksandryjskiej
szkoły katechetycznej, w której nauczano podstaw wiary chrześcijańskiej, przede wszystkim
jednak ucząc dobrego życia – życia na wzór filozofa. W ten sposób człowiek zbliża
się bowiem do Prawdy, którą chrześcijanie nazywają Bogiem. Droga zaś do pełni prawdy
prowadzi przez poznanie Chrystusa.
Oprócz homilii „Jaki człowiek bogaty może
być zbawiony”, o której mówiliśmy poprzednim razem, spuścizna literacka Klemensa obejmuje
kilka innych pism, oddających sposób myślenia chrześcijańskiego nauczyciela. Nie są
to jednak suche traktaty filozoficzne, ale pisma pełne pasji, w których Aleksandryjczyk
stara się ze wszystkich sił pokazać nawet najbardziej sceptycznie nastawionym poganom,
że warto podjąć wysiłek poznania Boga działającego w świecie, którego Chrystus jest
żywą i zawsze aktualną ikoną.
Pismem, o którym chciałbym dziś powiedziedzieć
nieco wiecej, jest traktat zatytułowany „Protrepticos”, czyli „Zachęta dla Greków”.
Tytułowi Grecy to oczywiście nie tyle mieszkańcy kraju ani nazwa nacji, ale powszechnie
przyjęte określenie pogan. Pamiętamy, że już święty Paweł i pozostali pisarze biblijni
stosują analogiczną nomenklaturę: Żydom, czyli wyznawcom Boga Izraela, jedynego Pana,
stwórcy nieba i ziemi, przeciwstawia się Greków, a więc właśnie pogan. Zatem poganie
to nie znaczy ateiści, ale po prostu wszyscy ci, którzy czczą owych bogów, jakich
znamy choćby z greckiej i łacińskiej mitologii, i którzy uczestniczą w tradycyjnych
kultach. Ich właśnie Klemens zachęca do przyjęcia chrześcijaństwa, gdyż jest to jedyna
droga zbawienia; jedyna filozofia, która daje prawdziwe szczęście; jedyna moralność,
która pomaga w pełnym rozwoju człowieka. Warto zatem porzucić oddawanie czci posągom,
bo są tylko przedmiotami z drewna, kamienia i spiżu. Warto zwrócić się do wnętrza
człowieka, bo tam odzywa się głos prawdziwego Boga. Wystarczy też przyjrzeć się życiu
chrześcijan – mówi Klemens – by dostrzec, jak bezgranicznie oddają się posłudze braciom
i siostrom, by zrozumieć, że są ludźmi szczerze wierzącymi i kochającymi żywego Boga,
który stał się we wszystkim do nas podobnym.
W traktacie „Protrepticos” Klemens
ukazuje także, w jaki sposób Bóg przygotowywał człowieka na przyjęcie objawienia i
zbawienia w Chrystusie. Aleksandryjczyk stara się nade wszystko wykazać, że nauka
chrześcijańska jest wyższa od wszelkiej filozofii pogańskiej. Zarazem jednak wkazuje,
że kultura pogańska, literatura, a zwłaszcza filozofia grecka, były drogą, na której
Przedwieczny przygotowywał ludzkość na przyjęcie subtelnej nauki Chrystusa, dokładnie
tak jak rolnik, który w pocie czoła przygotowuje glebę pod zasiew. Bo przecież nawet
najlepsze ziarno nie przyniosłoby żadnego plonu, gdyby padło bezpośrednio na twardą,
niezaoraną, nienawożoną, nienawodnioną i nieprzygotowaną glebę.
Klemens zauważa
jednocześnie, że filozofowie pogańscy, zwłaszcza Platon, głosili zasady, które w wielu
aspektach zgadzają się z orędziem chrześcijańskim. Wystarczy przypomnieć postawę Sokratesa,
pełną godności i męstwa, nawet w obliczu niesprawiedliwości i śmierci. Aby wyjaśnić
owe zbieżności, nasz Klemens odwoływał się do koncepcji tak zwanej „kradzieży Greków”.
To bardzo ciekawa koncepcja, pokazująca, w jaki sposób chrześcijanie pierwszych wieków
spoglądali na filozofię grecką i religię żydowską, dając im miejsce w swej własnej
pojęciowości i religijności.
Przede wszystkim należy zauważyć, że ludzie w
starożytności – zupełnie inaczej, niż to nam się przydarza – niezwykle cenili rzeczy
stare. Kultura, literatura, a jeszcze bardziej wszelka filozofia i religia miały o
tyle znaczenie i wartość, o ile można było wykazać ich pradawne pochodzenie. Innymi
słowy: im starsze, tym lepsze. Wszystko, co nowe, jest podejrzane i niepewne. Na uwagę
i szacunek zasługują tylko poglądy i opinie stare i wypróbowane. Zupełnie logocznie.
A jak to się ma do naszej kradzieży?
Otóż Filon Aleksandryjski bodajże jako
pierwszy odnotował, że najlepsi filozofowie zgadzają się z tym, do czego Bóg zachęca
w księgach Prawa Mojżeszowego. Jak pamiętamy, to właśnie Mojżeszowi uświęcona tradycja
żydowska zgodnie przypisywała autorstwo pięciu pierwszych ksiąg Pisma Świętego. Jak
to jednak możliwe – pyta Filon, a za nim pytanie to powtarzało wielu pisarzy chrześcijańskich,
miedzy innymi nasz Klemens – skoro pomiędzy Żydami i Grekami, pomiędzy filozofią grecką
a religią żydowską, „zionie wielka przepaść”?
Otóż według Filona, św. Justyna
i Klemensa sprawa przedstawia się bardzo prosto. Wiemy przecież, że Mojżesz żył ponad
1000 lat przed Chrystusem, podczas gdy Platon zaledwie 400. I to dopiero za jego czasów
filozofia grecka osiągnęła swój szczytowy rozwój. Po pierwsze zatem, Prawo Mojżeszowe,
jako o wiele starsze, zasługuje na większy szacunek niż wszystkie filozofie. Po drugie
zaś, wszelkie zgodności biorą się właśnie z owej osławionej kradzieży. Grecy zwyczajnie
ukradli mądrość Hebrajczykom, odpisali od nich, czyli dokonali plagiatu, jak byśmy
dziś powiedzieli. Przepisali to, co najlepsze i najpiękniejsze; przede wszystkim przywłaszczyli
sobie pojęcie Bóstwa i naukę o nieśmiertelnej duszy; własnej mądrości przypisali naukę
o boskim działaniu w świecie, o Bożej Opatrzności, o Jego sprawiedliwości i zmiłowaniu
nad człowiekiem; nade wszystko o ludzkiej tęsknocie za absolutem, o poczuciu niewystarczalności
i o człowieczej duchowości. Antropologia, wskazująca na cielesność, psychiczność i
duchowość obecną w człowieku, to także nauka płynąca z Biblii i jedynie zaadaptowana
do mentalności Greków, czyli pogan.
No dobrze, ale jak to możliwe – mógłby
ktoś słusznie zapytać – skoro, po pierwsze, filozofowie pogańscy różnią się między
sobą, a, po drugie, wiele w ich nauczaniu całkowicie sprzeciwia się obrazowi Boga,
człowieka i świata, jaki odnajdujemy w Biblii. Na tę wątpliwość też znalazła się logiczna
odpowiedź: otóż filozofowie, co prawda, odpisywali od Mojżesza i Żydów, ale ponieważ
słabo znali język hebrajski, toteż nie wszystko zrozumieli, przez co pobłądzili. Proste,
prawda? Cały ten wywód ostatecznie prowadzi do wniosku, że chrześcijanin w znacznej
mierze może zaakceptować argumentację wielu filozofów. Wyjątkiem jest chyba tylko
Epikur: Klemens wyłączył go bowiem z szacownego grona przedchrześcijańskich mędrców
jako ateistę, który nie uznawał Bożej opatrzności i hołdował cielesnej rozkoszy.
Klemens
Aleksandryjski nie był naiwny. Nasz mędrzec dobrze zdawał sobie sprawę, że jemu współcześni
z pogardą patrzyli na chrześcijan, częstokroć nieuczonych i wywodzących się z niskich
warstw społecznych. Dla chrześcijańskiego intelektualisty najważniejsze było przekonanie
o ciągłości Bożej opieki nad człowiekiem i światem. Bo nauczanie Chrystusa, choć usłyszeli
je tylko mieszkańcy Galilei i Judei, nie pojawiło się zupełnie niespodziewanie, jakby
znienacka, nie spadło z obłoków. Bo dobry Pan Bóg długo przygotowywał umiłowaną przez
siebie ludzkość, zanim posłał nam swego Syna jako Zbawiciela. Filozofia grecka, tak
samo jak i religia żydowska, były dwiema drogami, po których Przedwieczny doprowadził
człowieka na spotkanie z pełnią Prawdy, która ujawniona została w Chrystusie.
O tym jeszcze mówić będziemy w kolejnej audycji.