Pan Bóg jest większy niż ludzkie zło - rozmowa z kard. Macharskim w rocznicę śmierci
kard. Lustigera
Mija rok od śmierci kard. Jean-Marie Lustigera. Jaki to był człowiek i jak go Ksiądz
Kardynał wspomina?
Kard. F. Macharski: Wspominam go z ogromnym przejęciem,
bo to był mój wielki przyjaciel. Z czasem dowiedzieliśmy się, że jego rodzina pochodziła
z Będzina, z Zagłębia.
W 1983 r. pojechał do Oświęcimia. Przeżył tragedię swojej
rodziny, matki, która została tam zamordowana. Wtedy nerwowo tego nie wytrzymał i
wycofał się z Oświęcimia. Ale wrócił. Rozmawialiśmy ze sobą i pojąłem, że uczestniczył
jak gdyby w całej tragedii, będącej równocześnie tragedią rodzinną, jak i tragedią
narodu, z którego pochodził – Żydów. Od tego czasu można mówić o wspólnocie w patrzeniu
i przeżywaniu razem tego, co się stało: Szoah – Holokaust, i równocześnie odpowiedzialności
za to, by się już to nigdy więcej nie powtórzyło. Trwało to przez wszystkie kolejne
lata, czasem bardzo trudne, np. wtedy, gdy pojawiła się sprawa karmelitanek. Również
kiedy był już słaby, w styczniu 2005 r., uczestniczył w obchodach rocznicy wyzwolenia
obozu oświęcimskiego. Do samego końca żył tym nieszczęściem, z którego wyrosła ufność,
że Pan Bóg jest większy niż ludzkie zło.
Tymczasem w rok po śmierci kard.
Lustigera, Eminencja sprawował Mszę za niego, za jego matkę i pomordowanych z jego
rodziny, właśnie w kaplicy sióstr karmelitanek w Oświęcimiu.
Kard. F.
Macharski: Tak jest. To było też niesłychanie wymowne, ponieważ to siostry prosiły
razem z Centrum Dialogu, żeby tam właśnie odprawiono Mszę św. Przeniesienie Karmelu
było zwycięstwem miłości Kościoła w Polsce, a także życzliwości i chęci, by to miejsce
stało się pomostem, znakiem, że świat – bez względu na jakiekolwiek różnice, także
te pomiędzy chrześcijanami i żydami – przejdzie w stan otwarcia i gotowości, wspólnej
modlitwy i wspólnego dialogu. To także było dla mnie wielkie przeżycie.
Byłem
rok temu z księdzem prymasem na pogrzebie. Ale mojej obecności nikt się nie dziwił.
Ona była znakiem wielkiej wspólnoty tych, którzy uwierzyli w Chrystusa, chrześcijan,
ale także i tych, którym jeszcze daleko do uznania Pana za Boga w Trójcy Świętej jedynego.
Kard.
Lustiger po pierwszym pobycie w Auschwitz-Birkenau wracał jeszcze do tego miejsca,
które tak boleśnie naznaczyło dzieje jego rodziny. Był tam w 2005 r., jako wysłannik
Jana Pawła II na 60-lecie wyzwolenia obozu. W 2006 r. odwiedził Centrum Dialogu i
Modlitwy, towarzysząc Benedyktowi XVI , kiedy to nad Auschwitz zajaśniała tęcza. Wracał
tam...
Kard. F. Macharski: Tak, wracał tam, jeszcze bardziej zagłębiony
w tym patrzeniu na ludzkość, tak nieszczęśliwie podzieloną, której, wydawałoby się,
tak daleko z jednej strony ku drugiej. Było to uporczywe wracanie ku tęczy, która
jest znakiem przymierza. To znak dany przez Boga swojemu ludowi, tęcza nadziei. W
tej tęczy my widzimy nie tylko zjawisko meteorologiczne, ale widzimy Krzyż Chrystusa.
Książę metropolita kard. Sapieha miał w swoim zawołaniu biskupim słowa: Krzyż jest
dla mnie tęczą zbawienia. Tak głęboko przenikają współczesność najstarsze dzieje ludzkości,
ale także przyjście Chrystusa Pana i Jego ostateczne zwycięstwo na Krzyżu.