To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił.
Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga
oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się
[oni] wymówić od winy, ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani
Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne
ich serce (Rz 1,19-21) – pisał św. Paweł do chrześcijan Rzymu.
Od stworzenia
świata niewidzialne przymioty Boga – Jego wiekuista moc i bóstwo – stają się widzialne
poprzez Jego dzieła, poprzez stworzenie.
Nie jest to bynajmniej myśl oryginalna.
Filozofowie greccy widzieli Boga w harmonii świata. Św. Paweł nie tyle jednak przejmuje
ją od tych filozofów, ale potwierdza intuicje ludzi, którzy od wieków widzieli w Boga
w spotkaniu ze światem, z pięknem gór, z grozą morza, z ukwieconą łąką czy, w czasach
współczesnych, ze zdumiewającym układem komórek pod okularem mikroskopu czy z niemniej
zdumiewającym obrazem nieba widzianego przez teleskop. Za pięknem, harmonią, mądrością
złożonego świata stoi Bóg, jego Stwórca.
Tragedią naszych czasów jest to,
że nie mamy czasu nie tylko na podziwianie, ale nawet na widzenia świata otaczającego
nas. Zapędzeni nie dostrzegamy piękna zachodu słońca czy rozkwitającego pąka. A kiedy
w końcu mamy trochę czasu, zajmujemy go blichtrem – leżymy nad morzem z radiem włączonym
na całego, a jeśli tak leżących ludzi są setki, plaża przypomina raczej jeden z kręgów
piekła dantejskiego niż wybrzeże morza. A przecież kilka kilometrów dalej jest cudna
cisza plaży, szum wiatru i morza oraz spokojnie spacerujące mewy i kormorany. Narciarz
szusuje z włączonymi słuchawkami, po górach maszeruje turysta z takim samym aparatem
w uszach. Hałasem staramy się zagłuszyć pustkę naszej duszy. W tym zgiełku nie dostrzegamy
świata i jego piękna, nie dostrzeżemy więc i Boga. W otoczeniu tworów ludzkich nie
zauważamy tworów Boga, a wypędziwszy Go z naszego życia, zastąpiliśmy Go różnorodnymi
bałwanami tworów ludzkich. Bóg nie przyjdzie do nas w hałasie, Bóg nie będzie przekrzykiwał
łoskotu pop-muzyki dudniącej w słuchawkach, On nas minie i pójdzie dalej. Straszną
jest rzeczą przegapić Boga przechodzącego koło nas.
A kiedyś, gdy staniemy
przed Nim na sądzie, twarzą w twarz, po prostu Go nie poznamy. Był dla nas obcy przez
całe życie, mijaliśmy Go i nie widzieliśmy, choć często przechodził koło nas, i w
tej decydującej godzinie będzie też dla nas niewidzialny i niepoznawalny. Jak straszną
może być ta godzina niepoznania Boga...