Polecam wam Febę, naszą siostrę, diakonisę Kościoła w Kenchrach. Przyjmijcie ją
w Panu tak, jak świętych winno się przyjmować. I ona bowiem wspierała wielu, a także
i mnie samego. Pozdrówcie współpracowników moich w Chrystusie Jezusie, Pryskę i Akwilę,
którzy za moje życie nadstawili karku i którym winienem wdzięczność nie tylko ja sam,
ale i wszystkie Kościoły nawróconych pogan. Pozdrówcie także Kościół, który się zbiera
w ich domu. Pozdrówcie mojego umiłowanego Epeneta, który należy do pierwocin złożonych
Chrystusowi przez Azję. Pozdrówcie Marię, która poniosła wiele trudów dla waszego
dobra. Pozdrówcie Andronika i Juniasa, moich rodaków i współtowarzyszy więzienia,
którzy się wyróżniają między apostołami, a którzy przede mną przystali do Chrystusa.
Pozdrówcie umiłowanego mego w Panu Ampliata. Pozdrówcie współpracownika naszego w
Chrystusie Urbana i umiłowanego mego Stachysa. Pozdrówcie Apellesa, który zwycięsko
przetrwał próbę dla Chrystusa. Pozdrówcie tych, którzy należą do domu Arystobula.
Pozdrówcie Herodiona, mego rodaka. Pozdrówcie tych z domu Narcyza, którzy należą do
Pana. Pozdrówcie Tryfenę i Tryfozę, które trudzą się w Panu. I wylicza dalej Persydę,
Rufusa i jego matkę, Asynkryta, Flegonta, Hermesa, Patrobę, Hermasa, Filologę i Julię,
Nereusza i jego siostrę, Olipmasa. I kończy: Pozdrówcie wzajemnie jedni drugich
pocałunkiem świętym! Pozdrawiają was wszystkie Kościoły Chrystusa. A
więc raduję się z was, pragnę jednak, abyście byli w dobrym przemyślni, a co do zła
– niewinni. Bóg zaś pokoju zetrze wkrótce szatana pod waszymi stopami. Łaska Pana
naszego, Jezusa Chrystusa, niech będzie z wami! (Rz 16,1-20) – pisał św. Paweł
w Liście do chrześcijan w Rzymie.
Czytając listy Pawła, pomijamy zazwyczaj
długie listy pozdrowień, które znajdujemy zazwyczaj na końcu, w których pozdrawia
wiernych, pociesza, gani, a zawsze wyraża swoje uczucia. Litanie tych imion bywają
bardzo długie. Tak bardzo chcielibyśmy się dowiedzieć, kim byli wszyscy ci pozdrawiani
ludzie. Odpowiadając na tę ciekawość, starożytność chrześcijańska próbowała im dorabiać
życiorysy. My jednak musimy stwierdzić ze smutkiem, że nic o nich nie wiemy i wiedzieć
nie będziemy. Jedno jest pewne, Paweł, subtelny teolog, który snuje skomplikowane
rozważania o łasce i wolnej woli, był równocześnie człowiekiem serdecznym, otoczonym
tłumem przyjaciół, o których zdrowie fizyczne i duchowe się troszczył. Przeczytajmy
List do Tytusa lub obydwa Listy do Tymoteusza, lub ten króciutki List do Filemona
– ile w nich ludzkiego ciepła i ludzkiej troski.
Z czego wynika bardzo zasadniczy
wniosek. Teologia i filozofia, uczoność i erudycja nie muszą zabijać w nas człowieka.
O czym powinni pamiętać – idąc za wzorem genialnego teologa oraz wielkiego mistyka
św. Pawła – wszyscy czcigodni i uczeni profesorowie i świątobliwi mnisi poświęcający
się służbie Bożej. Widziałeś człowieka, widziałeś Boga, mówi stare chrześcijańskie
przysłowie.