Szaweł, świetnie wykształcony w Prawie u stóp rabbi Gamaliela i dobrze obeznany z
kulturą grecką w rodzinnym Tarsie, stał się narzędziem nienawiści Żydów do chrześcijan.
Na ich zlecenie organizował pogromy wyznawców Jezusa i tak był odpowiedzialny za ukamienowanie
diakona Szczepana. Spróbujmy go jednak zrozumieć – pchała go ku temu żarliwość oraz
troska o wierność Prawu: zwalczał heretyków, za których uważał chrześcijan, którzy
ośmielili się zmienić Objawienie Boże dane w depozyt Izraelowi. Gorliwość i oddanie
sprawie chrześcijaństwa po jego nawróceniu pozwalają nam lepiej zrozumieć jego działalność
przed nawróceniem.
Ale wiemy też, że żarliwość i dobre chęci nie wystarczają:
trzeba także dokładnie rozeznać, z czym lub z kim się walczy, zrozumieć swego przeciwnika.
A ponadto stosować godne metody – w żadnym razie nie może to być gwałt fizyczny i
niszczenie fizyczne przeciwnika; one nie mogą służyć najpiękniejszemu nawet celowi.
Gorzkie doświadczenia chrześcijaństwa – wprawdzie tylko epizodów, ale jednak niestety
realnych epizodów, kiedy grupy chrześcijan, a później katolików, próbowały stosować
gwałt dla szerzenia wiary, dobitnie przypominają, że gwałt jest niekompatibilny z
chrześcijaństwem.
Jednak Paweł, już jako Apostoł, gorzko żałował swojej przeszłości,
nie ukrywał jej i mówił o niej otwarcie z żalem i skruchą, a to jest rzeczą piękną:
nie jest bowiem najgorszym złem sam grzech, ale po pierwsze - pozostawanie w złu,
po drugie zaś - próba usprawiedliwienia go lub, co jest najgorsze, dorobienie do niego
ideologii.
Szaweł, prześladowca, jest patronem wszystkich tych, którzy wprawdzie
czynili zło, ale umieli się od niego radykalnie odwrócić. Jest wzorem w swej szczerości,
w swoim żalu i jasnym przyznaniu się do zła. Obyśmy w tym umieli go naśladować.