Ufać Duchowi Świętemu w codziennych trudnościach – rozmowa z bp. Ireneuszem Pękalskim,
który głosił katechezy w Sydney
- Podczas Światowych Dni Młodzieży zakończył się trzydniowy cykl katechez,
jednym z głoszących katechezy był bp Ireneusz Pękalski z Łodzi. Księże Biskupie, jakie
to doświadczenie? Bp I. Pękalski: Jestem po raz trzeci na
Światowych Dniach Młodzieży. Po raz pierwszy byłem w Roku Świętym na Tor Vergata w
Rzymie, potem w Kolonii. Po raz trzeci głoszę też katechezy dla polskich grup. Tym
razem miałem trzy katechezy w trzech różnych miejscach. Nowym doświadczeniem było
dla mnie to, że po raz pierwszy w czasie Światowych Dni Młodzieży dominowała młodzież,
która należy do Drogi Neokatechumenalnej. We wszystkich trzech punktach oni byli grupą
dominującą, ale to nie znaczy, że reszta uczestników od nich odstawała. Jest dużo
polskiej młodzieży, która przyjechała tutaj, aby się umocnić w wierze, ale także ze
świadomością, że doświadczeniem wiary mogą dzielić się z innymi. Tego, jak mi się
wydaje, nauczał kiedyś Jan Paweł II, abyśmy, nie odcinając się od własnych korzeni,
dzielili się swoją wiarą z innymi. Do tego nawiązał także Benedykt XVI, kiedy był
w naszej ojczyźnie i na zakończenie swojego pobytu prosił, byśmy naszym doświadczeniem
dzielili się z innymi narodami Europy, tym bardziej, że wielu Polaków wyjeżdża z Ojczyzny
w poszukiwaniu pracy w innych częściach Europy i przy tej okazji mogą dzielić się
doświadczeniem swojej wiary z innymi.
- Panowała powszechna opinia, że temat
katechez o Duchu Świętym to twardy orzech do zgryzienia nawet dla wytrawnych katechetów... Bp
I. Pękalski: Tak, byłem trochę zaskoczony tymi katechezami skupionymi na Duchu
Świętym i właściwie każdą katechezę rozpoczynałem od przypomnienia fragmentu z Dzieł
Apostolskich, opowiadającego o tym, jak św. Paweł przybył do Efezu, spotkał tam uczniów
wierzących w Chrystusa, zapytał ich, czy otrzymali już Ducha Świętego, a oni odpowiadali
bardzo prosto: myśmy nawet nie wiedzieli, że Duch Święty istnieje. Nawiązując do tego
wydarzenia, wspominałem, że chyba w naszym przekazywaniu wiary w Ducha Świętego ograniczamy
się tylko i wyłącznie do sakramentu bierzmowania, umocnienia w Duchu Świętym. Nawet
nie zauważamy, że w czasie celebracji sakramentu małżeństwa jest odwołanie do Ducha
Świętego. Rzadko w czasie sprawowania tego sakramentu błogosławiący związek małżeński
odwołują się do tego momentu. O Duchu Świętym mówimy tylko w dniu Pięćdziesiątnicy.
To trochę za mało, tym bardziej, że przecież, jak wyjaśniają niektórzy teologowie,
po czasie Jezusa, po okresie Jego działalności, która zakończyła się wraz z Wniebowstąpieniem,
teraz trwa w Kościele czas Ducha Świętego.
- Owoce katechez młodzi zawiozą
do domu. Będą nimi żyli, może kiedyś coś się im przypomni. Czy jest jakiś owoc, który
Ksiądz Biskup zawiezie dla siebie, jako swój własny? Bp I. Pękalski:
Jeśli chodzi o moje własne doznania, to na każdym miejscu doświadczałem tu obecności
Ducha Świętego. Nie znam języka angielskiego. Byłem wiele razy w bardzo trudnej sytuacji,
z której nie umiałem wybrnąć, takie zwyczajne sprawy. W ostatniej chwili zawsze pojawiał
się ktoś przysłany przez Ducha Świętego, ktoś, kto pomógł mi rozwiązać problem. I
dlatego owocem, który zabieram ze sobą ze spotkania tutaj z Duchem Świętym w Sydney,
jest przekonanie, że musimy Mu ufać. Starajmy się jeszcze bardziej zgłębić tę prawdę,
że On naprawdę jest w naszym życiu obecny po to, żeby nas wspomagać. Nie tylko w dawaniu
świadectwa o Chrystusie wobec innych, bo to jest najważniejsza sprawa, ale także w
naszych zwykłych, codziennych sprawach daje jakieś dobre natchnienie, które potem
okazuje się zbawienne, by wyjść z kłopotu, w którym się znaleźliśmy.
-
Każde doświadczenie Światowych Dni Młodzieży jest inne. Jak Ksiądz Biskup patrzy na
to, co dzieje się tu w Sydney, na Antypodach, tak daleko od świata europejskiego? Bp
I. Pękalski: Na pewno ze zrozumiałych względów jest mniej młodzieży niż na poprzednich
spotkaniach, w których uczestniczyłem. W pierwszej parafii, gdzie głosiłem katechezę,
na zakończenie Mszy św. przemówił miejscowy proboszcz i powiedział: „My jesteśmy tutaj
bardzo słabym Kościołem. Dobrze, że przyjechaliście, aby nas umocnić w naszym przylgnięciu
do Chrystusa i do Kościoła”. Wydaje mi się, że jest to bardzo ważne, że tak jesteśmy
odbierani przez naszych gospodarzy, którzy nas tu przyjmują z otwartym sercem. Podczas
tego Światowego Dnia Młodzieży widzę bardziej żywą obecność tych, którzy są w poszczególnych
ruchach w Kościele, zwłaszcza na Drodze Neokatechumenalnej. Ewangelizują na ulicach.
Dzielili się ze mną swoimi doświadczeniami, spostrzeżeniami. Różnie są przyjmowani.
Na przykład jedna z osób wspomniała mi dzisiaj, że wczoraj ewangelizowała na ulicy
i jeden z sydneyczyków powiedział: „Ja nie wiedziałem, że Ojciec Święty jest w Sydney”.
Inny chłopiec, który przyjechał chyba z Warszawy, miał takie doświadczenie: Spotkał
na ulicy młodego człowieka, Australijczyka, uzależnionego od narkotyków. Podszedł
do niego i zaczął z nim rozmawiać, mówiąc, że on też miał kiedyś takie doświadczenie,
ale uwolnił się od tego dzięki pomocy Boga. Ten chłopak odszedł od niego ze łzami
w oczach, bo był tak bardzo poruszony tym, co usłyszał od tego młodego Polaka. Przypuszczam,
że w jego życiu jakiś owoc może to spotkanie zrodzić. Uważam, że ta idea, którą w
kiedyś podjął i zrealizował Jan Paweł II, a teraz kontynuuje Benedykt XVI, czyli spotkania
młodzieży z całego świata w różnych miejscach globu, jest wielką sprawą, z której
Kościół, także w Polsce, może w przyszłości wynieść wiele dobra, umocnić się w swojej
wierze.
- Wspomniał Ksiądz Biskup o pytaniach. Odpowiedzią na katechezy
bywają pytania albo świadectwa. Bp I. Pękalski:
Osoby, które należą do Drogi Neokatechumenalnej, bardzo chętnie dzielą się swoimi
doświadczeniami, świadectwem swojego życia. Ja też mówiłem o pewnych doświadczeniach
z mojego życia, które były dla mnie pewnym wyzwaniem. Mówiłem o tym bardzo szczerze
i otwarcie. Sądzę, że byli bardzo zaskoczeni. Wydaje mi się – tak mi powiedziano później
po katechezie – że to ich ujęło, że mówiłem nie na jakichś wysokich tonach teologicznych,
ale starałem się do nich przemówić także poprzez moje życiowe doświadczenia, którymi
chciałem się z nimi dzielić. Rozm. ks. J. Polak SJ/ rv