Świadectwo po katechezie: Ceńmy obecność Chrystusa!
Tadeusz: Mam 20 lat. Pochodzę z Pszczyny, a od pierwszego roku życia mieszkam
w Niemczech. Po usłyszeniu słów księdza biskupa chciałem powiedzieć, że często zapominamy
o tym, że ten sam Duch Święty, który dawniej oświecił dwunastu Apostołów, teraz kieruje
nami. Często jest tak, że czytamy czy słyszymy Pismo Święte i nie dociera do nas,
że to jest rzeczywistość. Często wydaje się, że to jakaś bajka czy coś w tym stylu.
Jeden
przyjaciel powiedział mi kiedyś w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, że przyszła
mu do głowy po Mszy św. taka myśl: Jakie to musiało być przeżycie dla Apostołów, gdy
otrzymali Ducha Świętego?! Słuchajcie, chłopcy – powiedzieli do siebie – nie ma co,
idziemy w świat, idziemy głosić Ewangelię. Nie zobaczymy się już tutaj na tej ziemi,
zobaczymy się już w przyszłym świecie. Będzie trudno, ciężko, zginiemy, ale warto.
Warto jest walczyć o życie wieczne i nie trzymać Ewangelii tylko dla siebie, ale głosić
ją całemu światu. Jakie to musiało być przeżycie, gdy tych 12 Apostołów, którzy cały
czas byli razem, nagle żegna się ze sobą tu, na tym świecie, ale z nadzieją na życie
wieczne. Ich zadaniem jest głosić Ewangelię. I Bogu dzięki, że tak się stało, bo jakby
ich nie było, jakby nie mieli takiego nastawienia, to tego wszystkiego byśmy tu nie
mieli. Nie mielibyśmy Kościoła, naszych kochanych apostołów: kapłanów, biskupów, Papieża,
nie mielibyśmy Jana Pawła II. Pamiętając o tym, powinniśmy naśladować Apostołów.
Teraz
jest super okazja, żeby dać świadectwo. Kościół w Australii nie jest tak rozwinięty
jak w Polsce. Teraz jest okazja, żeby – jak to się mówi – dać czadu, pokazać atmosferę,
jaka była wczoraj na Mszy otwarcia, a była niesamowita. Z różnych krajów młodzi ludzie
przychodzą z radością i ubogacają siebie nawzajem. Na Marienfeld w Kolonii trzy lata
temu było wielu policjantów na placu. I dziwili się, że to niemożliwe: nic się nie
działo, żadnej bijatyki, nic, tak niesamowita była atmosfera.
Tutaj, rzecz
jasna, łatwo jest świadczyć o Jezusie, ale, jak potem wrócimy do Polski, Niemiec,
Białorusi itd., to znów przyjdzie taki cięższy czas. Bo wiadomo, jest szkoła, obowiązki,
nie ma tej atmosfery, nie ma tylu katolików (czy może praktykujących katolików). W
szkole będą się pytali np., jak tam z tą czystością przedmałżeńską czy coś w tym rodzaju.
Trudne do wytłumaczenia są takie tematy, jak Kościół, Eucharystia. Narzuca się pytanie:
czy zaciśniemy zęby? czy damy świadectwo? Przecież i my mamy problemy tak jak inni.
Też musimy się uczyć, chodzić do pracy, niekiedy są kłótnie w szkole i w rodzinie.
Jednak wierząc w to, że Jezus nas cały czas prowadzi, tak jak prowadził Apostołów,
pamiętając o tym, że Apostołowie też wiedzieli, że będzie ciężko i mogą nawet stracić
życie, warto jest walczyć o życie wieczne. Potem zobaczymy w niebie, ilu ludzi doprowadziliśmy
do wieczności. Zatem nawet jeśli będzie to trudne, jeśli zostaniesz wyśmiany, to opłaca
się nawrócić kogoś na życie wieczne.
Świadectwo to nie tylko nasze zachowanie.
Nie możemy nawracać jedynie dzięki naszej postawie – konieczna jest modlitwa. Pamiętajmy
o tym, że w modlitwie możemy powiedzieć: Panie Jezu, ofiaruję Ci tę Mszę św. za jakiegoś
grzesznika konającego, który Cię nie chciał, za kogoś, kto poznał Cię w Kościele,
ale świadomie odrzucił. Ilu ludzi, nawet Polaków – i to bardzo szkoda – wyjechało
do Niemiec, gdzie poczuło pewien przedsmak sukcesu, może z powodu pieniędzy itd.,
i zapomniało już o Kościele?! Kościół nie jest im już potrzebny, nagle sami stali
się dla siebie jakby bogiem, bo mają władzę. I potem widać, jak problemy się ciągną,
ludzie ci nie mają już błogosławieństwa Bożego, nie dają sobie rady.
Pamiętajmy
o tym, że Msza św. jest najskuteczniejszą modlitwą, jaką posiadamy. Ciągle zapominamy,
jaki wielki to skarb. W Niemczech trzeba dojeżdżać daleko do kościołów, bo coraz częściej
są one zamykane. W Polsce, jak widzę, co ileś kilometrów jest kościół, są codzienne
Msze św. To jest luksus niesamowity, ceńcie to sobie. Ojciec Pio powiedział: Gdybyś
wiedział, jak ważna jest dla ciebie Msza, na tym świecie i w przyszłym, to byś ani
jednej nie opuścił. Często jest tak, że przychodzimy ze szkoły albo z pracy, gadu
gadu – trzy godziny siedzimy, a pół godziny do Mszy i ciężko nam jakoś wyjść, a jak
wiele łask możemy zyskać przez jedną Mszę św. Pamiętajmy, że w niej jest niesamowity
skarb.
Owocem Światowego Dnia Młodzieży w Kolonii było comiesięczne wystawienie
Najświętszego Sakramentu w katedrze kolońskiej. Młodzież przychodziła na tę adorację
i nagle kard. Joachim Meisner, arcybiskup Kolonii, gospodarz ostatniego ŚDM powiedział,
że młodzież zaczęła chodzić do spowiedzi świętej, do kościoła. Co było tego przyczyną,
jaka tajemnica? Otóż sam Jezus wystawiony w Najświętszym Sakramencie. Tyle łask, tyle
owoców – przez Jezusa. Dziwiono się, że nie trzeba organizować koncertów, żeby młodzież
przyciągnąć. Nie, tu był Jezus. Ceńmy sobie to! Dajmy świadectwo! Pamiętajmy o tym,
jaki luksus mamy w naszych środowiskach, w naszych Kościołach i nie bierzmy przykładu
z zachodnich Kościołów. Patrzmy na to, aby dalej na kolanach adorować Pana Jezusa,
i pamiętajmy, że On nas wiedzie, On nam błogosławi, On jest Drogą, Prawdą i Życiem.
Jeśli to będziemy redukowali, to Kościół upadnie tak samo, jak na Zachodzie. Ceńmy
sobie to i dajmy świadectwo! Jak powiedział Jan Paweł II: miejcie odwagę żyć dla Miłości!