Pomocniczość i poszukiwanie dobra wspólnego. Nauka społeczna Kościoła
w nowej polityce zagranicznej UE
Trwające w 27 krajach procedury ratyfikacyjne nowego traktatu reformującego Unię Europejską
zachęcają do przyglądania się jego zawartości.
Począwszy od Preambuły, nowy
traktat podkreśla cele, które mają kierować wewnętrzną i zewnętrzną aktywnością Unii
Europejskiej: pokój, bezpieczeństwo, solidarność, spójność. Te cele muszą opierać
się na zbiorze wartości. Opis celów stanowi dowód „inspiracji”, jaką nowy traktat
czerpie z kulturowego, religijnego i humanistycznego dziedzictwa Europy, jak
to jest zapisane w drugim akapicie nowej Preambuły. Jest zatem słuszne, aby w koncentracji
polityki zagranicznej Unii Europejskiej w jednym ręku (w osobie Wysokiego Przedstawiciela
do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa, art. 13a Traktatu o Unii Europejskiej)
widzieć zgodność z ogólnymi zasadami Katolickiej Nauki Społecznej wypracowywanymi
pod różnymi postaciami na przestrzeni ponad stu lat. Dwie zasady w sposób szczególny
znalazły aktualizację w nowym traktacie: rosnąca pomocniczość i poszukiwanie coraz
szerszego zakresu dobra wspólnego.
Dzisiaj zasada pomocniczości obejmuje dwa
krańce łańcucha odpowiedzialności społeczno-politycznej. W piramidzie społecznej działa
ona zarówno ku dołowi, jak i ku górze. Odnosi się ona do potrzeby maksymalnego poszanowania
wolności jednostkowych i zbiorowych na dole drabiny społecznej, ale także broni koncentracji
władzy na górze, gdzie niższe stopnie okazują się niezdolne na swoim poziomie do realizacji
poszukiwania wystarczająco słusznego dobra wspólnego. Ta logika relacji dół-góra jest
na przykład jasno podkreślona w encyklice „Quadragesimo anno”, opublikowanej przez
Piusa XI w 1931 roku: Każda akcja społeczna ze swego celu i ze swej natury ma charakter
pomocniczy; winna pomagać członkom organizmu społecznego, a nie niszczyć ich lub wchłaniać
(nr 79). Z tego względu władza państwowa powinna niższym społecznościom zostawić
do wypełnienia mniej ważne zadania i obowiązki, które by ją zresztą zbyt rozpraszały.
To zaś pozwoli jej na swobodniejsze, bardziej stanowcze i skuteczniejsze wykonywanie
tych obowiązków, które wyłącznie do niej należą i które tylko ona może wykonać, mianowicie:
kierownictwo, kontrola, nacisk, karanie nadużyć, zależnie od tego, co się wysuwa w
danej chwili i czego żąda potrzeba (nr 80).
To troska o pełniejsze dobro
wspólne stanowi bodziec ku dążeniu do realizacji nowych osiągnięć, tak jak to zauważył
Jan XXIII w encyklice „Pacem in terris” z 1963 roku: Odrębne wartości każdego narodu
należą niewątpliwie do dobra wspólnego, ale nie wyczerpują jego istoty. Albowiem z
racji swego najgłębszego powiązania z naturą ludzką, dobro wspólne pozostaje całe
i nieskażone tylko wtedy, gdy uwzględniwszy istotę i rolę dobra wspólnego, bierze
się w nim pod uwagę dobro osoby (nr 55).
Przeniesienie odpowiedzialności
za politykę zagraniczną na poziom Europy, która chce mówić jednym głosem, pozostaje
zatem w zgodzie tekstami, które powyżej zacytowaliśmy. Przejście na wyższy poziom
spójności między partnerami wymaga analizy ludzkich ograniczeń, o które „potykały
się” wcześniejsze praktyki, oraz nowej spójności między partnerami. Wspólna polityka
zagraniczna powinna prowadzić do rozszerzonego poczucia dobra wspólnego u Europejczyków.
Ostatecznie, według o. G. Fessarda, teologa polityki międzynarodowej, czyż dobro wspólne
nie jest połączeniem „dobra wspólnoty” i „wspólnoty dóbr”?
B. Trzeciak
SI
Cały artykuł zob.: Europe Infos nr 104, kwiecień 2008