2008-07-02 17:58:56

Pomocniczość i poszukiwanie dobra wspólnego. Nauka społeczna Kościoła w nowej polityce zagranicznej UE


Trwające w 27 krajach procedury ratyfikacyjne nowego traktatu reformującego Unię Europejską zachęcają do przyglądania się jego zawartości.

Począwszy od Preambuły, nowy traktat podkreśla cele, które mają kierować wewnętrzną i zewnętrzną aktywnością Unii Europejskiej: pokój, bezpieczeństwo, solidarność, spójność. Te cele muszą opierać się na zbiorze wartości. Opis celów stanowi dowód „inspiracji”, jaką nowy traktat czerpie z kulturowego, religijnego i humanistycznego dziedzictwa Europy, jak to jest zapisane w drugim akapicie nowej Preambuły. Jest zatem słuszne, aby w koncentracji polityki zagranicznej Unii Europejskiej w jednym ręku (w osobie Wysokiego Przedstawiciela do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa, art. 13a Traktatu o Unii Europejskiej) widzieć zgodność z ogólnymi zasadami Katolickiej Nauki Społecznej wypracowywanymi pod różnymi postaciami na przestrzeni ponad stu lat. Dwie zasady w sposób szczególny znalazły aktualizację w nowym traktacie: rosnąca pomocniczość i poszukiwanie coraz szerszego zakresu dobra wspólnego.

Dzisiaj zasada pomocniczości obejmuje dwa krańce łańcucha odpowiedzialności społeczno-politycznej. W piramidzie społecznej działa ona zarówno ku dołowi, jak i ku górze. Odnosi się ona do potrzeby maksymalnego poszanowania wolności jednostkowych i zbiorowych na dole drabiny społecznej, ale także broni koncentracji władzy na górze, gdzie niższe stopnie okazują się niezdolne na swoim poziomie do realizacji poszukiwania wystarczająco słusznego dobra wspólnego. Ta logika relacji dół-góra jest na przykład jasno podkreślona w encyklice „Quadragesimo anno”, opublikowanej przez Piusa XI w 1931 roku: Każda akcja społeczna ze swego celu i ze swej natury ma charakter pomocniczy; winna pomagać członkom organizmu społecznego, a nie niszczyć ich lub wchłaniać (nr 79). Z tego względu władza państwowa powinna niższym społecznościom zostawić do wypełnienia mniej ważne zadania i obowiązki, które by ją zresztą zbyt rozpraszały. To zaś pozwoli jej na swobodniejsze, bardziej stanowcze i skuteczniejsze wykonywanie tych obowiązków, które wyłącznie do niej należą i które tylko ona może wykonać, mianowicie: kierownictwo, kontrola, nacisk, karanie nadużyć, zależnie od tego, co się wysuwa w danej chwili i czego żąda potrzeba (nr 80).

To troska o pełniejsze dobro wspólne stanowi bodziec ku dążeniu do realizacji nowych osiągnięć, tak jak to zauważył Jan XXIII w encyklice „Pacem in terris” z 1963 roku: Odrębne wartości każdego narodu należą niewątpliwie do dobra wspólnego, ale nie wyczerpują jego istoty. Albowiem z racji swego najgłębszego powiązania z naturą ludzką, dobro wspólne pozostaje całe i nieskażone tylko wtedy, gdy uwzględniwszy istotę i rolę dobra wspólnego, bierze się w nim pod uwagę dobro osoby (nr 55).

Przeniesienie odpowiedzialności za politykę zagraniczną na poziom Europy, która chce mówić jednym głosem, pozostaje zatem w zgodzie tekstami, które powyżej zacytowaliśmy. Przejście na wyższy poziom spójności między partnerami wymaga analizy ludzkich ograniczeń, o które „potykały się” wcześniejsze praktyki, oraz nowej spójności między partnerami. Wspólna polityka zagraniczna powinna prowadzić do rozszerzonego poczucia dobra wspólnego u Europejczyków. Ostatecznie, według o. G. Fessarda, teologa polityki międzynarodowej, czyż dobro wspólne nie jest połączeniem „dobra wspólnoty” i „wspólnoty dóbr”?


B. Trzeciak SI

Cały artykuł zob.: Europe Infos nr 104, kwiecień 2008 







All the contents on this site are copyrighted ©.