Działania organizacji humanitarnych zostały bezterminowo wstrzymane na południu Konga.
Decyzję podjęto po kolejnym ataku rwandyjskich rebeliantów na obóz uchodźców w Kinyandoni.
Zginęły w nim dzieci, a wśród wielu rannych są pracownicy organizacji humanitarnych
niosących pomoc tamtejszej ludności. W zapalnym rejonie Rutshuru polskie pallotynki
pracują z dziećmi i najuboższymi, a Siostry od Aniołów mimo zagrożenia prowadzą tam
szpital.
Tereny na północ od Jeziora Kivu są miejscem niekończących się walk
z Demokratycznymi Siłami Wyzwolenia Rwandy (FDIR). Ten rebeliancki ruch plemienia
Hutu składa się z byłych żołnierzy oraz członków Interahamwe, oddziałów odpowiedzialnych
za ludobójstwo w Rwandzie. Po 1994 r. rebelianci schronili się w Kongu i stanowią
nieustanne zarzewie konfliktu między obu krajami. Ostateczne rozprawienie się z rebeliantami
stanowi m.in. cel rozpoczętej właśnie ofensywy „przeciwko siłom zła” w regionie Wielkich
Jezior. Włączyły się w nią obok Konga i Rwandy Sudan i Republika Środkowoafrykańska
oraz siły ONZ. Głównym celem jest pokonanie siejącej terror, ugandyjskiej Armii Oporu
Pana.