Śmierć założyciela i dowódcy ugrupowania kolumbijskich rebeliantów FARC, Pedro Antonio
Marína, powinna nakłonić zarówno rząd, jak i bojowników do poważnej refleksji – uważa
lokalny Kościół. Zdaniem sekretarza generalnego tamtejszego episkopatu, bp. Fabiana
Marulandy, lewicowi partyzanci z Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii powinni zdać
sobie sprawę, że władzy nie można osiągnąć na drodze przemocy. Z drugiej strony rząd
w Bogocie powinien zachować sporą powściągliwość, mając świadomość, że rebelianci
mogą zareagować na śmierć swego komendanta i idola w nieoczekiwany sposób.
Wiadomość
o śmierci przywódcy FARC podano z dwumiesięcznym opóźnieniem. Kolumbijscy rebelianci
walczą od lat 60. ubiegłego wieku, deklarując zamiar obalenia władz i zaprowadzenia
rządów w stylu socjalistycznym. Swą działalność FARC w znacznej mierze finansuje z
handlu narkotykami i porwań dla okupu.