Kościół w Birmie śpieszy z najpilniejszą pomocą ofiarom cyklonu. Dotarł z nią do wielu
odległych osiedli dotkniętych w dniach 2-3 maja tą klęską żywiołową – poinformował
w komunikacie prasowym abp Charles Bo.
Metropolita Rangunu podkreślił jednak,
że birmański Kościół jest ubogi i jego zasoby są już na wyczerpaniu. Ponadto również
on sam doznał wielu strat. Cyklon uszkodził większość świątyń katolickich – w tym
katedrę w Rangunie – a także kościelne sierocińce, plebanie, klasztory. Dlatego pilnie
konieczna jest pomoc z zewnątrz, bo bez niej będą dalsze ofiary śmiertelne. Już dotychczas
według oficjalnych danych ponad 133 tys. osób poniosło śmierć lub zaginęło, a ONZ
mówi wprost o 134 tys. zabitych. W delcie rzeki Irawadi 2,5 mln ludzi znalazło się
bez dachu nad głową – w tym ok. 30 tys. dzieci poniżej piątego roku życia. „O Birmie
nie można znowu zapominać” – powiedział abp Bo, apelując o międzynarodową pomoc. W
tym południowoazjatyckim kraju, liczącym 42 mln mieszkańców, katolików jest 600 tys.
Większość mieszkańców – ok. 80 proc. – to buddyści.
Niestety rządząca w Birmie
junta wojskowa odmawiała dotychczas zgody na pomoc zagraniczną w dużej skali. Dopiero
teraz sytuacja zdaje się ulegać pewnym zmianom. Jak podał japoński dziennik „Yomiuri
Shimbun”, birmańskie władze zaprosiły do odwiedzenia zdewastowanej cyklonem delty
rzeki Irawadi przedstawicieli 29 krajów. Według tej gazety mają się wśród nich znaleźć
nie tylko państwa uważane za sojuszników Birmy, jak Indie czy Chiny, ale i krytycy
birmańskiego reżimu: USA i kraje europejskie. Wizytacje miałyby się rozpocząć 21 maja.
Również w środę albo w czwartek (21 lub 22 maja) do Birmy ma przybyć sekretarz generalny
ONZ Ban Ki Mun, by rozmawiać o pomocy ofiarom cyklonu. Junta zgodziła się także na
przybycie zagranicznych ratowników, których akcja koordynowana będzie przez Stowarzyszenie
Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN).