Otwarte pytanie o zasadę pomocniczości - rozmowa z amb. Hanną Suchocką, członkiem
Papieskiej Akademii Nauk Społecznych
Zakończyły się obrady Sesji Plenarnej Papieskiej Akademii Nauk Społecznych, w których
brała udział Pani ambasador Hanna Suchocka, gościmy ją przed naszym mikrofonem.Jak możemy podsumować to spotkanie?
H.
Suchocka: Mnie przyszło podczas tej sesji prowadzić obrady w bloku tematycznym
o tytule: „Zasada solidarności i zasada pomocniczości w stosunkach międzynarodowych”.
Cała sesja była poświęcona różnym aspektom solidarności i subsydiarności (pomocniczości)
w różnych dziedzinach życia społecznego: w edukacji, rodzinie, w państwie. Odrębna
część była poświęcona stosunkom międzynarodowym. Wydaje się, że sesja dała pewien
zarys dla dalszych badań i dyskusji. Podstawowym problemem było zastanowienie się
nad tym, jak współcześnie, na początku XXI wieku, możemy definiować pojęcie solidarności
i subsydiarności, to znaczy pomocniczości w stosunkach międzynarodowych.
-
Czy ono się zmieniło od czasu, gdy zostało sformułowane?
H.
Suchocka: Właśnie, problem polega na tym, że właściwie po raz pierwszy zasada
pomocniczości została wyrażona w encyklice Rerum novarum, opracowanej w XIX
wieku, kiedy rodził się intensywny kapitalizm wolnorynkowy. Papież zwracał wówczas
uwagę na to, że jest potrzebna pewna zasada, która by regulowała stosunki wzajemne
w tym rozwijającym się kapitalizmie. Natomiast my znajdujemy się obecnie prawie 150
lat później i przez ten czas zasada pomocniczości przeszła pewną zróżnicowaną ewolucję.
Akademia zastanawiała się, jak należy interpretować i w jaki sposób należy widzieć
tę zasadę w warunkach współczesnych.
My przeszliśmy przez cały proces transformacji,
przez proces upadku jednego systemu i przejścia w inny: upadek komunizmu i stworzenie
jednej, wspólnej Europy. Jak w tych warunkach możemy mówić o zasadzie subsydiarności?
Koncentruję się na tej zasadzie dlatego, iż wydaje się, że w wyniku aktywności Jana
Pawła II zasada solidarności uzyskała nowy wymiar. Jan Paweł II w swoim orędziu na
Światowy Dzień Pokoju w 1987 r. wyraźnie podkreślił, że solidarność i rozwój to są
dwa podstawowe instrumenty stworzenia pokoju w świecie. To było już po polskim doświadczeniu
„Solidarności”, stąd Jan Paweł II tak duży nacisk położył na tę zasadę. Zresztą w
tym samym roku w Gdańsku zdefiniował pojęcie solidarności w sposób tak aktualny, że
możemy tę definicję stosować z powodzeniem do stosunków współczesnych. Trochę inaczej
jest z pojęciem pomocniczości, bo ono funkcjonuje jako pewna reguła, ale czasami opatrznie
rozumiana...
- Jako rodzaj leseferyzmu...?
H. Suchocka: No
właśnie, jako taki leseferyzm, kompletną nieingerencję państwa. W pewnych sytuacjach
tak rozumiana zasada pomocniczości przyczyniła się do formułowania tezy o całkowitym
eliminowaniu funkcji państwa. Akademia natomiast zwraca uwagę, biorąc za podstawę
nauczanie społeczne Kościoła, że jednak państwo, zwłaszcza w sferze społecznej, nie
może być całkowicie wyeliminowane, pozbawione swoich funkcji. Zasada pomocniczości
nie może być rozumiana w taki sposób, że instytucji państwa kwestie społeczne po prostu
nie interesują.
Posiedzenie Papieskiej Akademii Nauk Społecznych miało też
za zadanie nowe zdefiniowanie funkcji państwa, jego zadań i ich zakresu w stosunku
do społeczności w oparciu o obie zasady: solidarności i pomocniczości. Wydaje się
bardzo ważne, aby w debacie na ten temat nie zejść na ścieżki czysto populistycznej
dyskusji. Trzeba też na pewno zastanowić się, jak zasada pomocniczości powinna być
interpretowana w warunkach jednoczącej się Europy...
- ...A więc
struktur ponadnarodowych?
H. Suchocka: Struktur
ponadnarodowych i relacji między tego rodzaju strukturą a danym państwem. Bo jeżeli
tu byśmy zastosowali zasadę pomocniczości tak, jak ją definiujemy, to musielibyśmy
być bardzo ostrożni w sytuacji tworzenia prawa ponadnarodowego, zwłaszcza w takiej
sytuacji, kiedy ono – na przykład – nie odpowiada wartościom, na których jest tworzone
prawo narodowe. Tak jest w przypadku, gdy prawo narodowe opiera się na prawie naturalnym.
To bardzo mocno podkreślał Benedykt XVI podczas swojego wystąpienia w ONZ, że prawo
musi opierać się, czerpać swoje źródło z prawa naturalnego, albowiem pozbawione tego
źródła, pozbawione osadzenia w prawie naturalnym i godności jednostki ludzkiej, zmierza
prostą drogą do relatywizmu.
- Tymczasem zdarza się, że prawo
stanowione wykracza poza prawo naturalne...
H. Suchocka:
Ja widzę pewne niebezpieczeństwo (i widzi je także Papieska Akademia Nauk Społecznych)
w konstruowaniu coraz szerszego tak zwanego umownie „katalogu nowych praw”, które
są bardzo krytykowane przez naukę społeczną Kościoła. Co się rozumie pod tymi nowymi
prawami? Prawo do aborcji, do eutanazji, do klonowania, te wszystkie „prawa”, które
są wyrwane z kontekstu prawa naturalnego. I teraz rodzi się pytanie o zastosowanie
zasady pomocniczości, jeżeli zaistnieje sprzeczność wartości na poziomie ponadnarodowym
i na poziomie narodowym. Gdzie jest miejsce dla realizowania tej zasady? Jest to znak
zapytania, bo Akademia szerzej tym problemem dopiero się zajmie, ale – jak myślę –
nie można tego pozostawić tylko czystej dyskusji politycznej czy wręcz sporowi politycznemu.
Zadaniem Akademii jest także przygotowanie pewnych podstaw dla nowej interpretacji
zasady pomocniczości.
- No właśnie, zdarza się, że źle rozumiana
czy źle aplikowana zasada pomocniczości przeszkadza potem w budowie solidarności.
Mamy przypadek Birmy w tych dniach... H. Suchocka: ...Przypadek
bardzo jaskrawy. Podczas posiedzenia Akademii przytaczano szereg takich sytuacji w
świecie, kiedy ta wstrzemięźliwość, którą się wywodzi z niezaangażowania państwa,
bo powinny to zrobić mniejsze wspólnoty, przynosi szkody człowiekowi. Tymczasem podstawową
działalnością Akademii i Kościoła jest stawianie w centrum godności ludzkiej istoty,
osoby. Z tego względu te zasady mogą być budowane tylko i wyłącznie wokół tego podstawowego
nominału.
- Czy dałoby się w jakiś sposóbjeszcze
zastosować tę dyskusję, czy wynikające z niej wnioski na polskim
polu? Wchodzimy znowu w etap debaty nad ewentualną reformą Konstytucji. Czy
ta dynamika między zasadą solidarności a zasadą pomocniczości powinna jakoś zostać
ujęta w tej debacie? H. Suchocka: Ja uważam, że można w
prosty sposób zapisać w jakimkolwiek dokumencie, iż kierujemy się zasadami solidarności
i subsydiarności. Ale to jest tylko pewna idea, wskazówka, natomiast jej interpretacja
i tak następuje w praktyce poprzez dostosowanie danej zasady do aktualnych warunków,
potrzeb społecznych. Na przykład zasada pomocniczości jest tak generalna i tak pojemna,
że nie może znaleźć jakiejś wąskiej, wyczerpującej definicji w akcie prawnym. I stąd,
jak myślę, jej rozwijanie musi następować przede wszystkim poprzez zmiany w polityce
wewnętrznej i poprzez rozmowy, poszukiwanie pewnego porozumienia zbudowanego na gruncie
solidarności.
- Czyli przez pewną praktykę polityczną...
H.
Suchocka: To jest podstawowa rzecz. Nie uważam, że na każdą sprawę trzeba zaraz
zmieniać akt prawny. Konstytucja jest aktem na tyle ogólnym i podstawowym, przynajmniej
gdy chodzi o naszą polską ustawę zasadniczą, że pewne zasady można zupełnie dobrze
z niej wyinterpretować. Trzeba tylko mieć ideę, w jakim kierunku te zasady mają iść
i czemu mają służyć.