2008-05-07 18:21:35

Otwarte pytanie o zasadę pomocniczości - rozmowa z amb. Hanną Suchocką, członkiem Papieskiej Akademii Nauk Społecznych


Zakończyły się obrady Sesji Plenarnej Papieskiej Akademii Nauk Społecznych, w których brała udział Pani ambasador Hanna Suchocka, gościmy ją przed naszym mikrofonem. Jak możemy podsumować to spotkanie?

 
H. Suchocka: Mnie przyszło podczas tej sesji prowadzić obrady w bloku tematycznym o tytule: „Zasada solidarności i zasada pomocniczości w stosunkach międzynarodowych”. Cała sesja była poświęcona różnym aspektom solidarności i subsydiarności (pomocniczości) w różnych dziedzinach życia społecznego: w edukacji, rodzinie, w państwie. Odrębna część była poświęcona stosunkom międzynarodowym. Wydaje się, że sesja dała pewien zarys dla dalszych badań i dyskusji. Podstawowym problemem było zastanowienie się nad tym, jak współcześnie, na początku XXI wieku, możemy definiować pojęcie solidarności i subsydiarności, to znaczy pomocniczości w stosunkach międzynarodowych.

- Czy ono się zmieniło od czasu, gdy zostało sformułowane?

 
H. Suchocka: Właśnie, problem polega na tym, że właściwie po raz pierwszy zasada pomocniczości została wyrażona w encyklice Rerum novarum, opracowanej w XIX wieku, kiedy rodził się intensywny kapitalizm wolnorynkowy. Papież zwracał wówczas uwagę na to, że jest potrzebna pewna zasada, która by regulowała stosunki wzajemne w tym rozwijającym się kapitalizmie. Natomiast my znajdujemy się obecnie prawie 150 lat później i przez ten czas zasada pomocniczości przeszła pewną zróżnicowaną ewolucję. Akademia zastanawiała się, jak należy interpretować i w jaki sposób należy widzieć tę zasadę w warunkach współczesnych.

My przeszliśmy przez cały proces transformacji, przez proces upadku jednego systemu i przejścia w inny: upadek komunizmu i stworzenie jednej, wspólnej Europy. Jak w tych warunkach możemy mówić o zasadzie subsydiarności? Koncentruję się na tej zasadzie dlatego, iż wydaje się, że w wyniku aktywności Jana Pawła II zasada solidarności uzyskała nowy wymiar. Jan Paweł II w swoim orędziu na Światowy Dzień Pokoju w 1987 r. wyraźnie podkreślił, że solidarność i rozwój to są dwa podstawowe instrumenty stworzenia pokoju w świecie. To było już po polskim doświadczeniu „Solidarności”, stąd Jan Paweł II tak duży nacisk położył na tę zasadę. Zresztą w tym samym roku w Gdańsku zdefiniował pojęcie solidarności w sposób tak aktualny, że możemy tę definicję stosować z powodzeniem do stosunków współczesnych. Trochę inaczej jest z pojęciem pomocniczości, bo ono funkcjonuje jako pewna reguła, ale czasami opatrznie rozumiana...

- Jako rodzaj leseferyzmu...?

H. Suchocka: No właśnie, jako taki leseferyzm, kompletną nieingerencję państwa. W pewnych sytuacjach tak rozumiana zasada pomocniczości przyczyniła się do formułowania tezy o całkowitym eliminowaniu funkcji państwa. Akademia natomiast zwraca uwagę, biorąc za podstawę nauczanie społeczne Kościoła, że jednak państwo, zwłaszcza w sferze społecznej, nie może być całkowicie wyeliminowane, pozbawione swoich funkcji. Zasada pomocniczości nie może być rozumiana w taki sposób, że instytucji państwa kwestie społeczne po prostu nie interesują.

Posiedzenie Papieskiej Akademii Nauk Społecznych miało też za zadanie nowe zdefiniowanie funkcji państwa, jego zadań i ich zakresu w stosunku do społeczności w oparciu o obie zasady: solidarności i pomocniczości. Wydaje się bardzo ważne, aby w debacie na ten temat nie zejść na ścieżki czysto populistycznej dyskusji. Trzeba też na pewno zastanowić się, jak zasada pomocniczości powinna być interpretowana w warunkach jednoczącej się Europy...

- ...A więc struktur ponadnarodowych?

 
H. Suchocka: Struktur ponadnarodowych i relacji między tego rodzaju strukturą a danym państwem. Bo jeżeli tu byśmy zastosowali zasadę pomocniczości tak, jak ją definiujemy, to musielibyśmy być bardzo ostrożni w sytuacji tworzenia prawa ponadnarodowego, zwłaszcza w takiej sytuacji, kiedy ono – na przykład – nie odpowiada wartościom, na których jest tworzone prawo narodowe. Tak jest w przypadku, gdy prawo narodowe opiera się na prawie naturalnym. To bardzo mocno podkreślał Benedykt XVI podczas swojego wystąpienia w ONZ, że prawo musi opierać się, czerpać swoje źródło z prawa naturalnego, albowiem pozbawione tego źródła, pozbawione osadzenia w prawie naturalnym i godności jednostki ludzkiej, zmierza prostą drogą do relatywizmu.

- Tymczasem zdarza się, że prawo stanowione wykracza poza prawo naturalne...

 
H. Suchocka: Ja widzę pewne niebezpieczeństwo (i widzi je także Papieska Akademia Nauk Społecznych) w konstruowaniu coraz szerszego tak zwanego umownie „katalogu nowych praw”, które są bardzo krytykowane przez naukę społeczną Kościoła. Co się rozumie pod tymi nowymi prawami? Prawo do aborcji, do eutanazji, do klonowania, te wszystkie „prawa”, które są wyrwane z kontekstu prawa naturalnego. I teraz rodzi się pytanie o zastosowanie zasady pomocniczości, jeżeli zaistnieje sprzeczność wartości na poziomie ponadnarodowym i na poziomie narodowym. Gdzie jest miejsce dla realizowania tej zasady? Jest to znak zapytania, bo Akademia szerzej tym problemem dopiero się zajmie, ale – jak myślę – nie można tego pozostawić tylko czystej dyskusji politycznej czy wręcz sporowi politycznemu. Zadaniem Akademii jest także przygotowanie pewnych podstaw dla nowej interpretacji zasady pomocniczości.

- No właśnie, zdarza się, że źle rozumiana czy źle aplikowana zasada pomocniczości przeszkadza potem w budowie solidarności. Mamy przypadek Birmy w tych dniach...
 
H. Suchocka: ...Przypadek bardzo jaskrawy. Podczas posiedzenia Akademii przytaczano szereg takich sytuacji w świecie, kiedy ta wstrzemięźliwość, którą się wywodzi z niezaangażowania państwa, bo powinny to zrobić mniejsze wspólnoty, przynosi szkody człowiekowi. Tymczasem podstawową działalnością Akademii i Kościoła jest stawianie w centrum godności ludzkiej istoty, osoby. Z tego względu te zasady mogą być budowane tylko i wyłącznie wokół tego podstawowego nominału.

- Czy dałoby się w jakiś sposób jeszcze zastosować tę dyskusję, czy wynikające z niej wnioski na polskim polu? Wchodzimy znowu w etap debaty nad ewentualną reformą Konstytucji. Czy ta dynamika między zasadą solidarności a zasadą pomocniczości powinna jakoś zostać ujęta w tej debacie?
 
H. Suchocka: Ja uważam, że można w prosty sposób zapisać w jakimkolwiek dokumencie, iż kierujemy się zasadami solidarności i subsydiarności. Ale to jest tylko pewna idea, wskazówka, natomiast jej interpretacja i tak następuje w praktyce poprzez dostosowanie danej zasady do aktualnych warunków, potrzeb społecznych. Na przykład zasada pomocniczości jest tak generalna i tak pojemna, że nie może znaleźć jakiejś wąskiej, wyczerpującej definicji w akcie prawnym. I stąd, jak myślę, jej rozwijanie musi następować przede wszystkim poprzez zmiany w polityce wewnętrznej i poprzez rozmowy, poszukiwanie pewnego porozumienia zbudowanego na gruncie solidarności.

- Czyli przez pewną praktykę polityczną...

 
H. Suchocka: To jest podstawowa rzecz. Nie uważam, że na każdą sprawę trzeba zaraz zmieniać akt prawny. Konstytucja jest aktem na tyle ogólnym i podstawowym, przynajmniej gdy chodzi o naszą polską ustawę zasadniczą, że pewne zasady można zupełnie dobrze z niej wyinterpretować. Trzeba tylko mieć ideę, w jakim kierunku te zasady mają iść i czemu mają służyć.

Rozm. ks. T. Cieślak SJ/RV 







All the contents on this site are copyrighted ©.