Spotkanie z Benedyktem XVI przywróciło nam nadzieję – mówią ofiary nadużyć seksualnych
ze strony księży. Z ich niewielką grupą Papież rozmawiał w nuncjaturze apostolskiej
w Waszyngtonie. Spotkanie rozpoczęło się chwilą wspólnej modlitwy. Każda z
obecnych osób mogła osobiście, często ze łzami w oczach, pozdrowić Papieża i chwilę
z nim porozmawiać. Grupa przybyła z arcybiskupem Bostonu Seanem O’Malley’em przekazała
Ojcu Świętemu listę tysiąca osób – ofiar wykorzystywania. Umieszczono na niej tylko
imiona, aby Papież mógł o nich pamiętać w swej modlitwie.
Jak
Pan przeżył to spotkanie i jak przyjął słowa Benedykta XVI o nadużyciach seksualnych?
Bernie
McDaid: Od 2003 r. szukałem możliwości kontaktu z Papieżem tak, by móc usłyszeć,
jak odnosi się do tego wszystkiego. Ale muszę także powiedzieć, że w czasie Mszy,
na którą udałem się z moją matką, a zazwyczaj nie chodzę na Mszę, homilia Papieża
i jego przeprosiny za nadużycia seksualne wstrząsnęły mną. W oczach miałem łzy, na
które nie byłem gotowy. To był dla mnie niewiarygodny moment.
Co wyniesie
Pan z tego spotkania? Czy rzeczywiście napełniło ono Pana nadzieją?
Bernie
McDaid: Absolutnie, to jest pewien koniec, a zarazem nowy początek. Tym razem
nadzieja nie jest tylko słowem. Myślę, że po tym wydarzeniu nastąpią kolejne działania.
Papież
naprawdę otworzył drzwi i dał Kościołowi pozwolenie na to, by mówić o tym wszystkim.
Czy myślą Państwo, że wreszcie zasłona powściągliwości zostanie podniesiona?
Faith
Johnston: Tak, z pewnością. Uważam, że dzieją się obecnie istotne zmiany i jest
wielka nadzieja.
A według Pana?
Olan Horne:
Zawsze zwykłem mówić: „Pochodzę z Missouri. Pokażcie mi”. I dzisiaj zobaczyłem. Nie
mówię tego z lekkością. Wiem, że mówię za siebie i nie mogę wypowiadać się w imieniu
żadnej innej ofiary. Jestem pewien, że inni stawialiby może dalsze pytania, ale myślę,
że wszyscy powinniśmy zrobić jedno: pozwolić Ojcu Świętemu być Ojcem Świętym. Myślę,
że zachowana została równowaga między tym i faktem, że on nas wysłuchał. I jestem
pełen nadziei. Tej nadziei, którą miałem przez lata. Toczyłem walkę w sercu, ale nadzieja
była moją wiarą i dzisiaj się odrodziła. Myślę, że w tym, co usłyszałem, odczytałem
pewną obietnicę. Wierzę, że nie tylko ja, ale wielu ludzi ją odczytało, jeśli tylko
słuchali papieskiej Mszy i poczuli szczerość jego słów. Myślę, że Papież mówił szczerze
o tej kwestii. Inną ważną rzeczą było to, iż spotkanie z nim było dłuższe niż się
spodziewaliśmy. Został nam udzielony czas konieczny do tego, by przekazać to, co trzeba
było powiedzieć. Była to szczera rozmowa. Myślę, że w niej właśnie zawiera się nowy
początek. Martin Luther King powiedział: „Wiara jest schodkiem. Możesz nie widzieć
całych schodów, ale ten pierwszy schodek jest początkiem”.
A co Pani otrzymała
dzięki temu spotkaniu?
Faith Johnston: Przesłanie nadziei.
Ufam, że również inne ofiary mogą to odczuć i że ich udziałem jest ta sama nadzieja,
którą wszyscy otrzymaliśmy przez to spotkanie.