Msza w Waszyngtonie: doświadczenie żywej wiary – rozmowa
W gronie 1300 koncelebransów Eucharystii sprawowanej przez Papieża na waszyngtońskim
stadionie Nationals Park było dwóch polskich marianów. O tej celebracji, papieskiej
pielgrzymce i jej możliwych owocach z księżmi Walerianem Poźniakiem i Janem Migaczem
rozmawiał ks. Józef Polak.
Ks. W. Poźniak MIC: Największym przeżyciem było
doświadczenie modlitwy razem z Papieżem. Dla mnie mocnym doświadczeniem był jego przyjazd
i reakcja ludzi: pełna spontaniczności, ciepła i dobrego ducha.
Ks. J. Migacz
MIC: Podczas tej liturgii ukazała się wielokulturowość Ameryki. Śpiewy, muzyka były
przepiękne. Ja osobiście skoncentrowałem się na tym, co dzieje się tak od wewnątrz,
od serca. Moje osobiste doświadczenie to przesycanie serca nadzieją, że Chrystus jest
obecny w moim życiu kapłańskim i ta najbliższa przyszłość, która dotyczy mnie, jak
i Kościoła, jest złożona w Chrystusie.
- Zakończył się papieski pobyt
w Waszyngtonie. Co Papież zostawia w tym mieście?
Ks. W. Poźniak MIC: Myślę,
że głównie jest to nadzieja na przyszłość. Rozliczenie się z tą ciężką przeszłością
związaną z nadużyciami, ale nie zatrzymanie się na tym. Jesteśmy słabi, Chrystus przychodzi,
przebacza i jest nadzieja, jest przyszłość dla nas i to przyszłość dobra.
Ks.
J. Migacz MIC: Jezus jest żywy w Kościele i również tutaj w Ameryce jest obecny. To
czuć, można to przeżyć, kiedy spotykamy się z Latynosami. Widać w nich żywiołowość
wiary, nadziei i miłości, która wnosi coś nowego w ten Kościół.
- Jak ta
pielgrzymka jest odbierana przez Amerykanów, jak przedstawiają ją w
media?
Ks. W. Poźniak MIC: Z tego, co widziałem, to jest bardzo duże zainteresowanie,
przynajmniej w środowisku, w którym ja przebywam. Jak się ogląda telewizję, to czasami
można odnieść wrażenie, że więcej uwagi poświęca się nie tyle przekazywanym treściom,
ile wrażeniom, jakie ludzie odnoszą. Ale to chyba jest taka dola, a wręcz niedola
mediów.
Ks. J. Migacz MIC: Moim zdaniem pielgrzymka odbierana jest bardzo pozytywnie.
Poważne czasopisma poświęcają dużo miejsca Kościołowi katolickiemu. Oczywiście pewne
środowiska to wykorzystują, żeby jakoś uderzać w Kościół poprzez jego słabości. Jednak
spotkanie Ojca Świętego z prezydentem Georgem Bushem było wspaniałe i bardzo piękne.
-
Czy można powiedzieć, że Papież spotkał się tu z zainteresowaniem?
Ks.
W. Poźniak MIC: Tak. Jestem przekonany, że Papież spotkał się z zainteresowaniem i
to nie tylko katolików i Kościoła, ale wielu ludzi wierzących i takich, którzy myślą
o niełatwej rzeczywistości i szukają rozwiązań. Czy będą się z Papieżem zgadzać? Wielu
tak, a wielu nie. Ale jestem przekonany, że będą dyskutować o tym, co powie.
Ks.
J. Migacz MIC: Każdy przyjazd Ojca Świętego do danego kraju jest oczekiwany i ludzie
słuchają, co Papież chce powiedzieć w danym czasie. To są znaki czasu wskazujące na
działanie Ducha Świętego. Miejmy nadzieję, że to będzie nowy zryw, nowy powiew Ducha
Świętego w tym Kościele.
- Hasłem tej pielgrzymki są słowa: „Chrystus
naszą nadzieją”. Papież do nich powraca, podejmują je hierarchowie Kościoła. Czy można
mieć uzasadnioną nadzieję, że wiara Amerykanów po tej pielgrzymce będzie
silniejsza?
Ks. W. Poźniak MIC: Myślę, że tak. Również dlatego, że tu,
w Ameryce, jest żywy element religijny: element wiary i poszukiwań sensu życia, Boga.
Myślę, że zostanie to umocnione i rozbudzone. Mam nadzieję, że to będzie żywsza wiara.
Można było już tego doświadczyć na stadionie. Widziałem autentyczną otwartość ludzi,
prostotę, szczerość, ducha modlitwy. Miałem wrażenie, że wyraźnie słucha się Papieża,
co chce powiedzieć. To nie było takie powierzchowne spotkanie, ale wyraźne otwieranie
i serca, i uszu na to, co mówi Papież.
Ks. J. Migacz MIC: Amerykańskie środowisko
okazuje, że można być bardzo bogatym i jednocześnie wierzącym, że bogactwo nie przeszkadza
w drodze do Boga. Człowiek staje się wręcz bardziej wdzięczny za to, co otrzymuje.
Dlatego jest nadzieja, że pogłębienie wiary w Jezusa Chrystusa, który jest obecny
w Kościele, który obecny jest również w słabym człowieku, będzie przynosiło owoce
dzięki Duchowi Świętemu.