Amerykańska prasa o "błogosławionym zakłopotaniu" Papieżem
Dla amerykańskich mediów najważniejszym wydarzeniem trzeciego dnia pielgrzymki Benedykta
XVI do Stanów Zjednoczonych wydaje się spotkanie z niewielką grupą ofiar seksualnych
nadużyć ze strony duchowieństwa. Zdaniem komentatora „New York Timesa” gest
Ojca Świętego nie oznacza zakończenia kryzysu wywołanego skandalami. Nie jest też
panaceum na wyrządzone zło. Stanowi jednak ważny symbol, umożliwiający autentyczne
i trwałe uleczenie ran, pojednanie i pokój.
„Washington Post” przypomina,
że Kościół katolicki jest instytucją o bardzo długiej tradycji i w jego dziejach nie
brakowało czarnych kart. Jest on jednak potrzebny współczesnemu światu jako główny
obrońca racjonalności i praw człowieka. Przestrzega przed uleganiem zmiennym modom
i przesądom oraz konsekwencjami materializmu – w tym wyzyskiem osoby. Kościół nie
zawsze był wierny nauczanym przez siebie zasadom, ale skąd można by je czerpać, gdyby
go zabrakło? – pyta komentator stołecznego dziennika.
Gazety zauważają, że
entuzjazm związany z przybyciem Następcy Piotra ogarnął także ludzi o skomplikowanych
życiorysach, ochrzczonych, choć niekiedy kontestujących papieskie nauczanie. Słowa
Ojca Świętego mogą niekiedy irytować czy niepokoić, zwłaszcza jego krytyka radykalnego
indywidualizmu, czy domaganie się, aby katolicy świadczyli swą wiarę także w życiu
społecznym i politycznym. Być może współczesny człowiek potrzebuje takiego zakłopotania
– twierdzi „Washington Post”.
„New York Times” obszernie informuje o programie
3-dniowego pobytu Papieża w tym mieście, w tym o odwiedzinach w synagodze ortodoksyjnych
żydów, na której czele stoi ocalały z holokaustu rabin Arthur Schneier utrzymujący
od wielu lat dobre relacje z Watykanem.