„Matka Boża czczona od 400 lat w Madhu po raz pierwszy dzieli los uchodźców, którzy
dotychczas sami znajdowali u Niej schronienie” – powiedział agencji katolickiej UCAN
ks. David Alexander Silva. Kapłan odpowiedzialny za środki społecznego przekazu w
diecezji Mannar w Sri Lance przypomniał, że w sanktuarium znalazły pomoc tysiące uchodźców.
W 1990 r. schroniło się ich tam 36 tys. 3 kwietnia biskup tej diecezji w północno-zachodniej
części wyspy nakazał tymczasowe przeniesienie figury do kościoła św. Franciszka Ksawerego
w Thevanpiti. Miejscowość znajduje się na północy diecezji, 50 km od Madhu. Zamieszkiwana
jest głównie przez katolików.
Bp Rayappu Joseph podjął bolesną dla katolików
Sri Lanki decyzję, bo sanktuarium maryjne w Madhu jest od pewnego czasu w centrum
walk między wojskami rządowymi a tamilskimi rebeliantami. Przykościelny teren został
ostatnio ostrzelany pociskami moździerzowymi. Apele do obu stron nie skutkowały. Sanktuarium,
powstałe w XVI wieku, gdy Holendrzy prześladowali na Cejlonie katolików, jest obecnie
zamknięte. Nie ma w nim pielgrzymów ani Najświętszego Sakramentu. Niektórzy wierni
uważają decyzję biskupa za kontrowersyjną, ale wielu przyznaje, że kierował się on
dobrem wspólnoty katolickiej.
Ambasada Sri Lanki w Rzymie wystosowała notę,
w której winę za eskalację działań zbrojnych wokół sanktuarium w Madhu przypisuje
rebeliantom. Podkreśla, że prezydent kraju zakazał wojskom rządowym podejmowania tam
walk. „Ambasada – czytamy w nocie – stara się o współpracę Stolicy Apostolskiej i
Włoch, by zaapelować o oszczędzenie w walkach miejsc kultu i przywrócenie ich wiernym.
Nie mogą się one stawać narzędziem polityki przemocy”. Nota określa decyzję biskupa
jako samowolną. Można wyczuć, że rząd Sri Lanki poczuł się dotknięty faktem, iż miejscowy
ordynariusz nakazał przeniesienie figury do miejscowości znajdującej się na terenie
kontrolowanym przez rebeliantów. Innego zdania jest natomiast Konferencja Episkopatu
Sri Lanki, która wyraziła zrozumienie dla decyzji bp. Josepha.