Dzień Papieża Polaka w Kanadzie – rozmowa o. Mariana Gila OMI z Frankiem Kleesem,
członkiem stanowego parlamentu Ontario na temat ustanowienia tam 2 kwietnia Dniem
Jana Pawła II
- Ostatnio ponownie przedstawił Pan w parlamencie projekt ustanowienia w
Ontario Dnia Jana Pawła II. Co zainspirowało Pana do tego?
F.K.:
Sprawił to sam Jan Paweł II. Każdy z parlamentarzystów, podczas swojej kadencji, ma
możliwość przedstawienia prywatnej ustawy i staramy się, aby miały one dalekosiężne
efekty.
W ciągu lat jego pontyfikatu miałem okazję nie tylko uzmysłowić sobie,
ale też głęboko docenić to, co Jan Paweł II uczynił, nie tylko dla nas żyjących współcześnie,
ale i dla następnych pokoleń. Nie tylko jako duchowy przywódca, ale przede wszystkim
jako miłośnik człowieka – jako ktoś, kto okazał odwagę i umiejętność. Nikt spośród
tych, których znam, nie poruszył tak wielu serc teraz i z pewnością w przyszłości.
Dlatego też wierzę, że musimy uznać wkład Jana Pawła II i poświęcić mu jeden dzień
w roku.
- Ktoś mógłby zapytać, co kryje się za tym pomysłem, bo przecież
nie jest Pan ani katolikiem, ani Polakiem.
F.K.: Jest to świadomość,
że wszystko wokół nas przemija. Faktem jest, że Jan Paweł II osobiście dotknął mojego
życia. Kiedy czytam jego teksty, często są one źródłem inspiracji. Kiedy oglądałem
Jana Pawła przemawiającego – nie ma znaczenia, czy było to podczas którejś z jego
wizyt w tej prowincji, czy w telewizji, docierającego do człowieka w innych częściach
świata – rozpoznawałem w nim kogoś, kto dociera do ludzkich serc w taki sposób, w
jaki nikt inny nie był w stanie tego dokonać, i czynił to z ogromną szczerością.
Świętujemy
wiele rzeczy w świecie. Wierzę, że i dzień Jana Pawła II jest konieczny, abyśmy widząc
jego autentyczne, duchowe przewodnictwo, znaleźli czas, aby dowartościować ten wkład.
Byśmy przeznaczyli także czas na celebrację zasad i wartości, których uczył nas Jan
Paweł II. Przeznaczenie jednego dnia jego pamięci to okazanie szacunku nie tylko jemu
jako osobie, ale też wartościom, które przekazywał. Wierzę, że przyczyni się to nie
tylko do umocnienia i poprawy naszego życia osobistego, ale także umocni nasze rodziny,
wspólnoty i w ogóle świat.
- Widzieliśmy, że gdy Jan Paweł II odchodził
do Domu Ojca, cały świat zatrzymał się na moment. Drugi dzień kwietnia miał ogromny
wpływ nie tylko na katolików, ale również na ludzi innych wyznań i religii. Tego samego
dnia, dwa lata później, zdecydował się Pan proklamować drugi kwietnia Dniem Jana Pawła
II w Kanadzie, a w szczególności w Ontario. Jakie otrzymał Pan poparcie i czy były
sprzeciwy wobec tej propozycji?
F.K.: Muszę powiedzieć, że było
kilka osób negatywnie nastawionych wobec mojej propozycji. Zawsze znajdą się tacy,
którzy patrzą krótkowzrocznie. Otrzymałem jakiś telefon czy e-mail z pytaniem: „Dlaczego
Jan Paweł II? Dlaczego nie jakiś inny przywódca duchowy? Jeśli dotyczy to jednego
wyznania, będziemy musieli zrobić to samo w przypadku innych religii”. Ale były to
odosobnione przypadki. Poparcie dla tego projektu otrzymuję od ludzi różnych wyznań.
Otrzymaliśmy około 50 tysięcy podpisanych petycji popierających tę inicjatywę. To
prawda, że wiele z nich jest podpisanych przez katolików. Ale zaskoczył mnie fakt,
że stosunkowo dużo petycji przyszło od ludzi, którzy nie są katolikami, a mimo to
twierdzą, że podziwiają to, co Papież Jan Paweł II uczynił podczas swego pontyfikatu
i to nie tylko tutaj, ale na całym świecie. Oczywistym jest, że wielu ludzi czuje,
tak jak ja, że ten człowiek zasługuje na zauważenie, uznanie, i że potrzebny jest
czas, aby celebrować to, co nam przekazał, szczególnie tu, w Ontario.
Jesteśmy
społeczeństwem wielokulturowym. Jeśli coś może jednoczyć ludzi, to właśnie duch świętowania.
Wierzę, że Papież Jan Paweł II udowodnił, iż można być utwierdzonym w swojej wierze
i być otwartym, akceptować innych i celebrować z innymi. Przez okazywanie tego rodzaju
miłości wobec ludzi de facto będziemy tworzyć o wiele silniejsze wspólnoty. Jako parlamentarzysta
niepokoję się, widząc polaryzację wśród ludzi, których relacje zaostrzają się z powodu
religii, z powodu różnicy kultur. Myślę, że bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy
ducha, który cechował Jana Pawła II, który widoczny jest w Jego życiu, w Jego nauczaniu.
-
Wspomniał Pan o zaangażowaniu różnych grup, liderów, Ontaryjskiej Konferencji
Biskupów Katolickich, włącznie z arcybiskupem Toronto. Który aspekt pańskiej propozycji
szczególnie podkreślają oni w swoim poparciu?
F.K.: W dużym stopniu
bierze się to z faktu, że nie jestem katolikiem i myślę, że to pozytywnie ich zaskoczyło.
Zapewne doceniają też fakt, że z inicjatywą wyszedł członek parlamentu, który widział
wkład Papieża, ale też miał odwagę, aby przedstawić to na forum publicznym. Przeprowadzenie
w parlamencie tej uchwały nie jest łatwe. Chociaż należę do partii konserwatywnej,
to nie jest to partyjna sprawa. Jest to jedna z tych kwestii w parlamencie, które
powinny złączyć wszystkie stronnictwa. Są członkowie innych partii, którzy wahają
się przedstawić swoje petycje. Myślę, że jest to okazja, abyśmy jako członkowie ciała
ustawodawczego mogli powiedzieć: „Odłóżmy na bok partykularne plany i zróbmy coś właściwego,
celebrujmy zasady i wartości, które motywują nas do pełnienia publicznego urzędu”.
Utożsamiam
to w jakiś sposób z powołaniem do służby, tak jak ksiądz jest powołany do służby.
Nie wierzę, że nie ma nikogo w polityce, kto w jakimś momencie nie postrzegałby pracy
w instytucji użyteczności publicznej w taki właśnie sposób. Chcemy robić to, co właściwe
i pragniemy, aby nasze społeczeństwo było lepsze. Być może jest w tym jakaś wspólna
nić, kiedy uznaję odwagę w postawie Ojca Świętego sprzeciwiającego się wielu politykom,
zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę jego wpływ na upadek komunizmu w krajach bloku wschodniego.
Jestem przekonany, że w obliczu ogromnych przeciwności, w wielu przypadkach to właśnie
Papież, jego zaangażowanie przyczyniło się do wolności w świecie.
Wracając
do tego, co przekonało mnie do wykorzystania okazji i przedstawienia propozycji w
parlamencie: może jest to właśnie to przekonanie, że mamy wspólny cel i w Janie Pawle
II widzę ten rodzaj odwagi i przewodnictwa.
- Jan Paweł II miał wpływ
na Pana życie osobiste. Które słowa, wizyta, pielgrzymka najbardziej Pana poruszyły?
F.
K.: Myślę, że przede wszystkim była to autentyczność Papieża. Wprowadzenie w osobiste,
codzienne życie zasad życia duchowego. Wiele się słyszy o tym, że chodzimy do kościoła
czy na mszę. Ludzie mówią o tym. Ale po wyjściu z kościoła, ile z tego znajduje praktyczne
zastosowanie w codziennym życiu? Nie było sytuacji, abym, słuchając przemówień Papieża
Jana Pawła II, nie usłyszał czegoś, co nie spowodowałoby rezonansu we mnie, co nie
inspirowałoby do chęci zmiany mojego zachowania wobec innych. Tu jest właśnie sedno
fenomenu Jana Pawła II, które mnie zafascynowało. Miał tę szczególną zdolność zainicjowania
zmian w moim postępowaniu. Myślę, że ostatecznie wszystko sprowadza się do tego.
-
Czy miał Pan okazję spotkać Papieża osobiście i rozmawiać z Nim?
F.
K.: Nigdy nie miałem takiej okazji. Najbliżej byłem, kiedy Papież był w Toronto,
w odległości kilku kilometrów. Ale nawet tam czułem, że jestem w obecności osoby,
która reprezentuje Najwyższego. Rozmawiałem z wieloma kolegami biznesmenami, którzy
nie są religijni, ale mówili podobnie, iż czuli, że znajdują się w obecności kogoś,
kto prawdziwie jest w jedności z Bogiem, i że miał na nich wpływ. Jan Paweł II nie
tylko niósł ciężar przywództwa duchowego, ale czynił to w niespotykany sposób, i mam
nadzieję, że kiedyś to zobaczymy. Mam nadzieję, że przez świętowanie, przynajmniej
tu, w Ontario, przeznaczając jeden dzień w roku i nazywając go „Dniem Jana Pawła II”,
my, czy to młodzi czy starsi, wierzący czy nie, katolicy czy nie, możemy upamiętnić
tego człowieka i to, co nam przekazał – nie tylko tutaj, w Ontario, ale wobec całego
świata.
- Podjął się Pan bardzo szlachetnego, ale i bardzo
trudnego projektu. Jak ocenia Pan praktyczne poparcie dla tej idei ze strony grup,
organizacji, obywateli Ontario i różnych ludzi dobrej woli?
F. K.:
Jak wspomniałem, wstępnie przedstawiłem projekt uchwały rok temu. Rząd skrócił wtedy
sesję i w rezultacie wszystkie prywatne ustawy, a de facto wszystkie sprawy, które
były na agendzie rządu, zostały anulowane. I musimy zaczynać od nowa. Szczęśliwie
się składa, że mamy 50 tysięcy petycji popierających inicjatywę. Są one w archiwach
parlamentu, ale nadal potrzebujemy takiego samego poparcia od wszystkich, którzy wierzą,
że jest to wartościowa inicjatywa. Jeśli chcą, aby stało się to rzeczywistością w
Ontario, potrzebujemy, aby to konkretnie wyrazili. Muszę powiedzieć, że najważniejszą
sprawą jest to, aby ludzie kontaktowali się ze swoimi przedstawicielami do ontaryjskiego
parlamentu. Nie muszą dzwonić do mnie – ja jestem za. Powinni dzwonić do swoich MPPs
w całej prowincji i powiedzieć: „Wiem, że jest projekt takiej uchwały. Chcę, abyś
go poparł podczas głosowania w parlamencie i będę przyglądał się, jak będzie pan głosował”.
Projekt
nie tylko będzie poddany głosowaniu podczas drugiego czytania, ale co jest bardzo
ważne, że ustawy prywatne parlamentarzystów wracają do parlamentu na trzecie i ostateczne
czytanie. Wiele ustaw przechodzi w drugim czytaniu, ale nie wracają z powrotem na
trzecie. Ostatecznie jednak decyzja, czy ustawa będzie dopuszczona do ostatecznego
czytania, należy do obecnego, liberalnego rządu Daltona McGuinty’ego. Po analizie
to Dalton McGuinty o tym zdecyduje. Dlatego też przynaglam ludzi, aby pisali do premiera,
że jest to ważne. Nie jest to prywatna sprawa – jest to słuszna rzecz, którą należy
zrobić. Zaangażujmy się wszyscy i zobaczymy, co się stanie.
Więcej informacji
znajdziesz na stronie: www.johnpaul2day.com