Abp Życiński o Nagrodzie Templetona i jej laureacie
RV: Dlaczego przyznanie Nagrody Templetona ks. prof. Michałowi Hellerowi jest
tak niezwykłe?
Abp Józef Życiński: Ktoś, kto chciałby zakwestionować
takie określenie, przypomniałby, że nagrodę Templetona otrzymała już w przeszłości
Matka Teresa z Kalkuty, Chiara Lubich, Stanley Jaki. Należy jednak zaznaczyć, że przyznano
ją tym osobom za działalność na rzecz wolności. Natomiast nagroda dla ks. Hellera
jest odpowiednikiem Nagrody Nobla w dziedzinie dialogu między nauką a wiarą. Do tej
pory nie otrzymał jej nie tylko żaden Polak, ale nie przypominam sobie, aby w gronie
jej laureatów znalazł się także jakiś intelektualista katolicki. Z jednej strony dowartościowanie
dorobku ks. Michała Hellera, a z drugiej strony entuzjazm, który widzę wśród przedstawicieli
wielu krajów znających ks. Hellera, jego pracę i jego dorobek, są dla mnie czymś miłym,
wyjątkowym, nadzwyczajnym.
RV: Laureat jest także wieloletnim współpracownikiem
Księdza Arcybiskupa. Czym sobie najbardziej na tę nagrodę zasłużył?
Abp
Józef Życiński:Pracowitością, codzienną harówką. Dla mnie ks. Heller jest
przykładem ascezy intelektualnej człowieka, który wykorzystuje każdy skrawek czasu.
Ks. Michał nie ma samochodu. Dojeżdżał z wykładami do Krakowa najczęściej pociągiem
i tam, w wagonie między Tarnowem a Krakowem, potrafił napisać kilka książek popularyzatorskich.
To wykorzystywanie wolnego czasu jest czymś znamiennym. Poza tym podkreśliłbym jego
poświęcenie dla innych, niekiedy nadużywane przez osoby, które go zasypują swoimi
„odkryciami”, czy „poezją”. Mimo to nigdy nie traktuje nikogo w sposób ostry, kategoryczny,
zawsze okazując szacunek dla człowieka. Ks. prof. Heller nigdy w życiu nie przykładał
uwagi do pieniędzy. Zawsze zostawiał te sprawy na boku. Kto inny organizował mu zakupy,
zawsze sporo osób usiłowało go naciągnąć. Teraz chyba nie zdążą zasypać go prośbami,
bo ks. Michał zapowiedział już, że przeznacza całą sumę na stworzenie ośrodka badań
interdyscyplinarnych, w którym współpracować będą Papieska Akademia Teologiczna w
Krakowie i Uniwersytet Jagielloński.
RV: Wiele nam mówią o laureacie
przytoczone przez Ks. Arcybiskupa jego cechy charakteru. Jakie rysy jego osobowości
naukowej uznałby Ks. Arcybiskup za szczególnie znamienne?
Abp Józef Życiński:Myślę, że trzeba wymienić samotniczość jego poszukiwań, zarówno wtedy, gdy usiłuje
kwantować grawitację, jak i kiedy przeciera nowe szlaki w filozofii. Bardzo często
bywa nierozumiany przez środowisko, bo kiedy ma genialne idee w dziedzinie fizyki,
fizycy mówią: po co mu ta filozofia, a filozofowie wzruszają ramionami i mówią: niechże
uprawia filozofię, a nie przejmuje się fizyką. Tymczasem ks. Michał przeciera nowe
szlaki i za granicą jest to odbierane jako nadzwyczajne wydarzenie. W Polsce cenią
to bardzo słuchacze jego konferencji dla środowisk akademickich, intelektualnych.
Michał
zaś płaci pewną cenę samotności. Pamiętam, jak wydał swoją książkę „Wszechświat i
słowo”. Było to w czasach, gdy metropolitą krakowskim był jeszcze kard. Wojtyła. Pragnąc
dotrzeć do środowisk niekatolickich, przed nazwiskiem pominął tytuł „ksiądz”, podpisując
się jedynie imieniem i nazwiskiem. Pojawiło się wiele zarzutów, jakoby ks. Heller
wstydził się swego kapłaństwa. Było to bolesne doświadczenie, tym bardziej, że intencje
autora były zgoła przeciwne. W tamtym okresie przyszedł też list od kard. Wojtyły,
w którym przyszły Papież napisał: „Przeczytałem Księdza książkę «Wszechświat i słowo».
Jestem pod dużym urokiem jej stylu, jej argumentów. Uważam, że ta książka spełni ważną
rolę ewangelizacyjną w środowiskach inteligencji szukającej odpowiedzi na podstawowe
pytania. Niech Bóg Księdzu Profesorowi wynagrodzi”. To bardzo znamienne zderzenie:
otwarte, mądre spojrzenie kard. Wojtyły kontrastowało z postawą wielu „zgorszonych”.
Przypadek ten wskazuje na trudy samotniczej drogi tych, którzy mają odwagę myśleć
i przecierać nowe ścieżki. Nagrodę otrzymują raz na 70 lat, natomiast swoją misję
pełnią na co dzień.