2008-03-07 17:16:08

Jako jezuici jesteśmy jedno – wywiad z T. Hajdukiem SJ


W Rzymie zakończyła się 35. Kongregacja Generalna Towarzystwa Jezusowego. Eucharystii z dziękczynnym Te Deum w kościele del Gesù w Rzymie 6 marca przewodniczył nowy generał, o. Adolfo Nicolás SJ. O owoce dwumiesięcznych obrad zapytaliśmy ks. Tadeusza Hajduka SJ, dyrektora domu rekolekcyjnego w Zakopanem, który był jednym z sześciu polskich delegatów.

 

T. Hajduk SJ: Myślę, że owoc spędzonego wspólnie czasu dopiero będzie się pojawiał, gdy wrócimy do swoich prowincji. Pojawi się przez to, co zdołamy przekazać naszym współbraciom. Kongregacja była dla nas pod różnymi względami bardzo mocnym i ważnym doświadczeniem, które nas na nowo wewnętrznie rozpaliło umiłowaniem zakonu, naszej duchowości i tożsamości. Chęć rozpalenia tym samym naszych współbraci będzie nam towarzyszyć podczas powrotu. Ogień, który w nas zapłonął i płonie, jest tym, co chcemy przenieść. Jest to ogień, który ma zapalać innych.

Co Kongregacja Generalna wypracowała?

T. Hajduk SJ: Kongregacja wypracowała kilka dekretów. Jest także odpowiedź kongregacji na otrzymany przez nas list Ojca Świętego. Dokumenty dotyczą naszej tożsamości, tzn. tego, kim jesteśmy jako jezuici, następnie – naszej misji, czyli tego, co robimy i jak służymy Kościołowi i ludziom we współczesnym świecie. Trzeci dokument porusza temat współpracy z innymi, czyli nie tylko z laikatem (to jest jedna przestrzeń), ale także z innymi zakonami, księżmi diecezjalnymi oraz – w wielu państwach, szczególnie azjatyckich – z przedstawicielami innych religii. Pozostałe dwa dokumenty dotyczą funkcjonowania samego zakonu, tj. posłuszeństwa i rządów w zakonie. Szczególnie ten ostatni dokument ma na celu uporządkowanie od strony prawnej oraz funkcjonowania na poziomie całego zakonu pewnych istniejących struktur.

Co najbardziej uderza w spojrzeniu na te dokumenty z perspektywy polskiej?

T. Hajduk SJ: Zastanawiamy się, jak będziemy mogli przenieść ducha tych dokumentów, tłumacząc je na język polski. Teksty były opracowywane w języku angielskim, a tłumaczone na hiszpański i francuski. Nie zawsze jest łatwo obrazy zawarte w jednym języku przekazać w innym. Myślę, że to też będzie dla nas pewien trud, szczególnie jeśli chodzi o dokument o tożsamości zakonnej, bardziej operujący obrazami. Poza tym, pewne tematy, które się pojawiają, mogą być w Polsce przyjęte nawet z niedowierzaniem, jako niewiele nas dotyczące. Np. ujmowanie pewnych spraw misji we współczesnym, zglobalizowanym świecie w perspektywie troski o środowisko. W Polsce może się to bardziej kojarzyć z ludźmi, którzy przywiązują się do drzew, żeby jakiegoś rezerwatu nie zniszczono, a to nie o to chodzi. Chodzi bardziej o szersze pojęcie niszczenia całych ekosystemów, które wpływa na zubożenie ludzi, szczególnie w krajach tzw. Trzeciego Świata.

Obradowaliście dwa miesiące. To długi okres, który pozwalał poznać Towarzystwo Jezusowe z całego świata. Jakie perspektywy, Ojca zdaniem, rozciągają się obecnie przed jezuitami?

T. Hajduk SJ: Myślę, że Towarzystwo Jezusowe musi się ciągle przyzwyczajać do tego, iż zmienia się jego oblicze czy „kolor”. Obecnie prawie jedna czwarta jezuitów jest z Indii, co wcześniej nie było takie typowe. Na kongregacji wśród ponad 200 delegatów więcej niż 40 było właśnie Hindusów. Trzeba się przyzwyczajać do tego, że jest i inny sposób patrzenia i myślenia, który pozostaje ciągle w relacjach z wielkimi religiami Wschodu. Z naszej perspektywy uczymy się, że my nie jesteśmy pępkiem świata i że akcenty chrześcijańskie są rozłożone obecnie trochę inaczej niż kiedyś. Towarzystwo Jezusowe w Europie się starzeje, a rozwija się właśnie w Azji czy Afryce.

Doświadczenie uniwersalności zakonu jest bardzo piękne i ciekawe, choć nieraz również i męczące. Uczy nas wzajemnej akceptacji, wzajemnego słuchania, co św. Ignacy zaleca na początku rekolekcji. W nr. 22 Ćwiczeń duchowych mówi on, że kiedy ktoś drugi ma odmienne zdanie, najpierw trzeba starać się zrozumieć, co chce powiedzieć. Jeśli się nie rozumie, należy zapytać, a jeśli i to nie pomaga i widzi się, że on błądzi, trzeba starać się go z miłością przekonać. Chodzi o to, by nie być przekonanym tylko do swojego zdania, lecz umieć słuchać drugiego wypowiadającego się z zupełnie innej perspektywy.

Trudność nie polegała tylko na tym, że mówiono w obcych dla nas językach. Uważam jednak, że także jako Polacy wnieśliśmy swój wkład w tę kongregację i nie musimy się wstydzić.

Rozmawiamy po zakończeniu Mszy św. z dziękczynnym Te Deum, wieńczącej Kongregację Generalną. Co dla Ojca w tym czasie było największym przeżyciem?

T. Hajduk SJ: Dla mnie bardzo mocnym przeżyciem i doświadczeniem był wybór Ojca Generała: sam proces wyboru, tych kilka dni przygotowania, modlitwy, wyrzeczeń, rozmów w parach o możliwych kandydatach. Miałem poczucie, że powoli rzecz zaczynała się klarować i potem nie było dla mnie w zasadzie innego kandydata. Mogę powiedzieć, że od początku głosowałem na obecnego generała. W sali obrad siedział naprzeciwko, tak że mogłem go obserwować rano tuż przed głosowaniem. Miałem wtedy poczucie, że czuje, iż może zostać wybrany. Myślę, że z jednej strony zaskoczyło go to, a z drugiej – był na to gotowy. Później, kiedy nowy generał przeszedł już do stołu prezydialnego, ważnym doświadczeniem było dla mnie poczucie, jakby on tam zawsze był, że to jest jego miejsce. Doświadczałem też jego zwyczajności w relacjach. Razem z nami przychodził na przerwę, żeby napić się kawy. Ustawiał się w kolejce i rozmawiał z pozostałymi. Mimo że został generałem, pozostał dalej naszym współbratem. Daje się zauważyć traktowanie tego nie jako jakiejś godności, którą się przyjmuje, ale posługi, którą podejmuje i pozostaje nadal jednym z nas.

Towarzyszyło mi poczucie równości wszystkich uczestników kongregacji. W większości byli to prowincjałowie. My, którzy nie jesteśmy prowincjałami, stanowiliśmy mniejszość. Dało się jednak odczuć, że jako jezuici jesteśmy jedno.

Rozm. J. Polak SJ
 







All the contents on this site are copyrighted ©.