W życiu lubimy różne rzeczy innym udowadniać. Czynią tak naukowcy, wskazując na racjonalne
argumenty potwierdzające wyrafinowane definicje, sprzedawcy zachwalający swój produkt
jako najlepszy i najtańszy, producenci proszku do prania, który wypierze szybciej
i lepiej największe plamy, politycy zachwalający swe cudotwórcze programy wyborcze,
mające dać wszystkim z niczego rajskie warunki życia i pracy w rodzinnym kraju.
Jedni
w takie obietnice uwierzą, inni zapewne nie. Zupełnie inaczej odbieramy świadectwa
ludzi, którzy doświadczyli czegoś wyjątkowego, przeżyli niecodzienne wydarzenie, spotkali
niezwykłego człowieka czy też zrobili sami coś, co mimo swej zwyczajności wydaje się
być sprawą niezwykłą. Ci ludzie zaświadczają swoją osobą o tym, co stało się przełomem
ich egzystencji, co sprawiło, że ich życie od pewnego momentu toczy się już zupełnie
innym torem.
Świadectwa i świadkowie to główni bohaterowie marcowego numeru
Posłańca. Piszemy w nim o tych, którzy ofiarowali Bogu swój czas, misję i pracę,
a także i o tych, którzy za przynależność do Jezusa oddali swoje życie. Wskazujemy
na teologiczną istotę męczeństwa, bo przecież męczennik znaczy świadek.
Patrzymy, jak chciał świadczyć o Jezusie święty Paweł na Areopagu i pytamy się, jakimi
świadkami dzisiaj jesteśmy my sami.
Siła świadectwa jest niezwykła i niepokonana.
Świadek nie kłamie, bo tego, o kim świadczy, spotkał osobiście bądź też sam doświadczył
tego, o czym daje świadectwo. Świadek nie może milczeć. Musi mówić o tym, co jest
dla niego ważne, bo to stanowi o sile jego życia i motywacji. Świadek jest gotów bronić
tego, co głosi, choć czasem nie potrafi tego racjonalnie wyjaśnić. Być świadkiem to
zadanie, to posłannictwo. Szczególnie, gdy jest się świadkiem obecności Jezusa Zmartwychwstałego
w życiu człowieka i dobra, które bezpośrednio od Boga otrzymujemy.
W duchu
paschalnej radości zapraszam więc serdecznie do sięgnięcia po marcowy numer Posłańca
i życzę dobrej lektury!