Kościół w Republice Czeskiej przypomniał o konsekwencjach, jakie dla jego losów w
II połowie XX wieku miał dokonany przed 60 laty (17-25 lutego 1948 r.) pucz komunistyczny.
Wydarzeniom tym poświęcono 27 lutego spotkanie z dziennikarzami zorganizowane w Biurze
Prasowym episkopatu Czech.
Historyk dr Jan Stříbrný przypomniał, że w pierwszym
roku po przejęciu całej władzy komuniści stwarzali pozory negocjacji i usiłowali pozyskać
Kościół do jakiejś formy współpracy. Jednocześnie jednak przygotowywali plany dzielenia
go i surowych represji, do których doszło już niebawem. W czerwcu 1949 r., po sprowokowanych
incydentach, internowano arcybiskupa praskiego, późniejszego kardynała Josefa Berana.
Podobny los spotkał niemal wszystkich czeskich biskupów. Ich miejsca zajęli współpracujący
z władzami komunistycznymi wikariusze kapitulni. Jesienią 1949 r. parlament przyjął
ustawy, które podporządkowywały wszelką działalność kościelną kontroli państwa. Faktycznie
legalizowały one prześladowania Kościoła. Zakazano mu wszelkiej aktywności publicznej,
ograniczając jego działanie jedynie do wymiaru kultowego. Rozpoczął się okres sfingowanych
procesów przeciw najwybitniejszym przedstawicielom duchowieństwa, w tym przełożonym
zakonnym. Kolejnym krokiem było internowanie wszystkich zakonników (noc z 13/14 kwietnia
1950 r.). Uwięziono 1240 z nich, a 144 klasztory zlikwidowano. Zakazano działalności
Cerkwi greckokatolickiej.
Komunistyczna propaganda usiłowała oddzielić kler
od społeczeństwa, podporządkować sobie Kościół materialnie, stosując represje finansowe,
uniemożliwić jakiekolwiek kontakty ze Stolicą Apostolską oraz pozyskiwać agentów wśród
duchowieństwa. Próbom tym przeciwstawiali się ludzie głębokiej wiary, którzy nie dali
się złamać – podkreślił dr Stříbrný.
Podczas wczorajszego spotkania przypominano,
że w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych w więzieniach przebywała 1/3 czeskich księży.
Najczęściej skazywano ich na kary powyżej 10 lat pozbawienia wolności. Dla większości
z uwięzionych kapłanów powrót do działalności duszpasterskiej stał się możliwy dopiero
po „praskiej wiośnie” w 1968 r.
Dla przebudzenia świadomości wierzących istotne
znaczenie miał pontyfikat Jana Pawła II oraz stanowcze potępienie przezeń działalności
tworzonych przez władze fasadowych organizacji kleru, kolaborujących z reżimem komunistycznym.
Zachęcony przez Papieża kard. František Tomášek stał się sumieniem narodu, odważnie
broniąc podstawowych praw człowieka. Kościół w latach prześladowań zyskał ogromny
autorytet moralny. „Jednak po dziś dzień odczuwa on bolesny brak tych pokoleń, którym
uniemożliwiono realizację powołania i ofiarowanie życia Bogu” – podkreślił dr Stříbrný.
Z
dziennikarzami spotkał się wczoraj również jeden z wybitnych świadków czeskiego Kościoła
XX wieku, liczący ponad 90 lat prał. Oto Mádr. W roku 1951 został on skazany na dożywocie
za „szpiegostwo na rzecz Watykanu”. Studiował w Rzymie, a zamiast - jak nakazywała
logika komunistów - pozostać na Zachodzie, powrócił do ojczyzny. W więzieniach spędził
15 lat. W latach sześćdziesiątych należał do najaktywniejszych organizatorów odczytów
teologicznych w mieszkaniach prywatnych, starając się elicie katolickiej przybliżyć
dzieło Soboru Watykańskiego II. „Uwięzienie dla Bożej sprawy traktowaliśmy jako oczywistość,
a to, co miało być negatywne – odizolowanie od społeczeństwa – przyjmowaliśmy z nadzieją
jako wykuwanie oblicza przyszłości Kościoła” – powiedział senior czeskich teologów.
Na
konferencji zabrał też głos praski biskup pomocniczy Václav Malý. Były rzecznik „Karty
77” i więzień sumienia przypomniał, że reżim komunistyczny chciał całkowicie zniszczyć
Kościół. Dążył do utworzenia ideologicznego państwa ateistycznego. Pragnął też narzucić
klerykalny obraz Kościoła, utrudniał wszelkie zaangażowanie laikatu, zaś aktywność
duchowieństwa starał się sprowadzić jedynie do troski o zabytki. „Ta mentalność ciągle
niestety pokutuje, a całe społeczeństwo musi sobie zdać sprawę ze szkód, jakie powoduje
ona w życiu narodu” – stwierdził praski biskup pomocniczy.