Malezyjscy chrześcijanie zażądali od władz wprowadzenia zakazu arbitralnych konfiskat
wydawnictw religijnych przez urzędników państwowych. Apel wystosowano po tym, jak
na lotnisku w Putrajaya zabroniono wwozu na teren kraju 32 egzemplarzy Biblii po angielsku.
Zakwestionowane Pismo Święte zakupiła na Filipinach pewna katoliczka z przeznaczeniem
dla swojej parafii w Malezji. Wszystkie książki zostały zatrzymane, rzekomo dla skontrolowania
ich treści przez odpowiedni wydział Ministerstwa Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
W
oświadczeniu wydanym przez Radę Kościołów Malezji podkreślono, że nie był to przypadek
odosobniony i że samowola urzędników jest praktycznie bezkarna. Stoi to w jawnej sprzeczności
z deklaracjami rządu co do zagwarantowania wolności religijnej. W odpowiedzi wiceminister
bezpieczeństwa wewnętrznego Fu Ah Kiow oznajmił, że incydent miał miejsce z winy urzędnika,
który nadużył swoich kompetencji, i że rząd nie miał z tym nic wspólnego. Zapewnił
także, iż skonfiskowane Biblie zostaną zwrócone właścicielce, co rzeczywiście nastąpiło.
Zdaniem cytowanego przez agencję Asianwes bp. Tana Chee Inga, gest wiceministra
należy docenić, choć nie jest on wystarczający. Ordynariusz katolickiej diecezji Melaka-Johor,
kierujący zarazem Chrześcijańską Federacją Malezji, zwraca uwagę na zastanawiający
fakt, że Pismo Święte po angielsku stało się kwestią bezpieczeństwa wewnętrznego kraju.
Dowodem tego były poprzednie konfiskaty na innych przejściach granicznych. „Apelujemy
do władz, także w kontekście zbliżających się wyborów, aby jasno dały znać, że nie
będą tolerowały działań godzących w prawa religijne wszystkich obywateli Malezji”
– stwierdził bp Tan Chee Ing.