Żydzi w Watykanie Piusa XII Podczas pontyfikatu Piusa
XII można odnotować częstszą niż w dotychczasowych dziejach obecność Żydów w Watykanie.
Oczywiście błędem byłoby sądzić, że wcześniej wstęp do papieskiej siedziby był dla
nich bezwzględnie wzbroniony. Papieże jako rządzący Państwem Kościelnym już w średniowieczu
odnosili się do nich często życzliwiej, niż inni ówcześni władcy. Bonifacy IX (1389-1404)
na przełomie XIV i XV wieku po raz pierwszy zatrudnił ich w Watykanie. W XV stuleciu
osobistym lekarzem jego następców Marcina V (1417-1431) i Eugeniusza IV (1431-1447)
był Elija ben Szabbetaj Beer, który dzięki ich opiece został pierwszym Żydem wykładającym
medycynę na europejskim uniwersytecie – mianowicie w Pawii na północy Włoch. Żydowskich
lekarzy, z których porady korzystali Papieże, znalazłoby się zresztą więcej, a niektórzy
z nich byli jednocześnie rabinami. Gdy obecny główny rabin Rzymu Riccardo Di Segni,
również będący lekarzem, składał 16 stycznia 2006 r. wizytę w Watykanie, przypomniał,
że nie on pierwszy wchodzi po tych schodach, bo jego poprzednicy byli tam wzywani,
aby leczyć poprzedników Benedykta XVI. W Bibliotece Watykańskiej pierwszych żydowskich
kopistów zatrudnił w XV wieku zaprzyjaźniony z Izraelitami Sykstus IV (1471-1484).
Tym
niemniej nigdy dotąd nie pojawiało się w Watykanie tak wielu Żydów, jak za Piusa XII.
Najpierw, podczas niemieckiej okupacji Rzymu od września 1943 do czerwca 1944 roku,
nie były to wizyty jawne ani oficjalne. U Papieża i w jego otoczeniu Żydzi znajdowali
pomoc i ratunek przed śmiertelnym niebezpieczeństwem. Po zakończeniu wojny zaczęły
tu przybywać żydowskie osobistości i nawet większe grupy, by wyrazić wdzięczność za
to, co dla zagrożonych przez szaleństwo hitlerowskiego antysemityzmu uczynił Kościół
katolicki i jego najwyższy zwierzchnik.
Przyjmując 29 listopada 1945 r. 80-osobową
grupę Żydów ocalonych od zagłady, którzy wracali z obozów, Pius XII dał do zrozumienia,
że w wojennych latach wyraźniej zaczęto dostrzegać pewne sprawy, rzutujące również
na stosunek katolików do wyznawców judaizmu.
„Obecność Panów, jak się nam
wydaje, to wymowne odbicie przemian psychologicznych i nowych orientacji, jakie pod
wieloma względami dojrzały na świecie w ciągu wojny światowej. Otchłanie niezgody,
nienawiści i szaleńczego prześladowania, jakie otwarły się wśród ludów
i plemion pod wpływem błędnych, nietolerancyjnych doktryn, przeciwnych
duchowi szlachetnie ludzkiemu i prawdziwie chrześcijańskiemu, pochłonęły niezliczone
niewinne ofiary, także wśród tych, co nie uczestniczyli czynnie w działaniach wojennych.
Wasze przybycie do nas ma być głębokim świadectwem wdzięczności mężczyzn i kobiet,
którzy w czasach dla nich niespokojnych, gdy często również ich życie było nieuchronnie
zagrożone, doświadczyli, że Kościół katolicki i jego prawdziwi wyznawcy potrafią w
świadczeniu miłosierdzia wznieść się ponad wszelkie ciasne i samowolne ograniczenia,
jakie wytwarza ludzki egoizm i rasistowskie egzaltacje”.
W tym samym papieskim
przemówieniu padły również słowa o prawie moralnym objawionym na Synaju i o głoszonej
przez Kościół zasadzie braterstwa, jak też o miłości, której Żydzi doznali ze strony
katolików głęboko wierzących w Boga łaskawego dla wszystkich ludzi, niezależnie od
ich pochodzenia. Z perspektywy lat można tu już dostrzec zapowiedź języka używanego
później w dialogu chrześcijańsko-żydowskim.
W roku 1949 Pius XII spotkał się
z jednym z pierwszych żydowskich inicjatorów tego dialogu. Był nim Jules Isaac. Ten
francuski historyk zabiegał, by katolicy wyzbyli się antyjudaistycznych uprzedzeń
w nauczaniu wiary i również w tekstach modlitewnych. Szczególnie zależało mu na wprowadzeniu
zmian do modlitwy za Żydów, odmawianej wówczas w liturgii Wielkiego Piątku. Brzmiała
ona:
„Oremus et pro perfidis Judaeis… Módlmy się także za Żydów wiarołomnych,
aby Bóg i Pan nasz usunął zasłonę z ich serc, iżby i oni poznali Jezusa Chrystusa
Pana naszego. Wszechmocny wiekuisty Boże, który od miłosierdzia Twego nawet żydowskiego
wiarołomstwa – po łacinie: judaicam perfidiam – nie odrzucasz: wysłuchaj modły
nasze, które za zaślepienie tego ludu zanosimy, aby wreszcie, poznawszy światło Twojej
prawdy, którym jest Chrystus, z ciemności swoich został wybawiony”.
Uważa się
czasem wprawdzie, że terminy „perfidus” i „perfidia”, choć niewątpliwie wskazują wyraźnie
na wiarołomność i niewierność, nie brzmią po łacinie aż tak drastycznie, jak „perfidny”
i „perfidia” w językach współczesnych. Tym niemniej przyznać trzeba, że taki sposób
modlenia się za Żydów musiał ich razić. Należy też podkreślić, że chociaż Pismo Święte
– tak Starego, jak i Nowego Testamentu – mówi nieraz o niewierności Ludu Wybranego,
to jednak w Wulgacie, oficjalnie przyjętym w Kościele łacińskim przekładzie Biblii,
wyrazy „perfidus” i „perfidia” nigdy nie występują.
Ponadto z wielkopiątkową
modlitwą za Żydów wiąże się jeszcze jedna sprawa. Jej tekst należy do serii modlitw
w dziewięciu różnych intencjach. Przy każdej z nich diakon lub kapłan kierował do
wiernych słowa: „Flectamus genua” – „Zegnijmy kolana”, a dopiero po chwili modlitwy
w milczeniu podnosili się oni na kolejne wezwanie: „Levate” – „Powstańcie”. Tak było
przy wszystkich tych wielkopiątkowych modlitwach, włącznie z odmawianymi za heretyków,
schizmatyków i pogan. Tymczasem przed modlitwą za Żydów wezwanie do przyklęknięcia
pomijano. Co więcej, wyjaśniano to pamięcią o szyderczym przyklękaniu Żydów podczas
męki Chrystusa. Takie skojarzenie nie ma zresztą żadnego uzasadnienia w Ewangeliach,
bo przecież przyklękając lżyli Jezusa bynajmniej nie Żydzi, ale rzymscy żołnierze,
i to paradoksalnie właśnie jako Żyda, bo pozdrawiali Go przy tym słowami: „Witaj,
królu żydowski” (Mt 27, 29; Mk 15, 18).
Okazją do rewizji wielkopiątkowej liturgii
również w tych aspektach mogła być podjęta przez Piusa XII reforma, obejmująca całe
Triduum paschalne. Papież ogłosił ją dekretem Świętej Kongregacji Obrzędów „Maxima
redemptionis nostrae mysteria” z 16 listopada 1955 r. Reforma dotyczyła jednak bardziej
układu obrzędów niż samych tekstów. Pius XII przywrócił pierwotną porę sprawowania
liturgii, już w średniowieczu przesuniętą na godziny poranne. W Wielki Czwartek miała
to być pora historycznej ostatniej wieczerzy, a zatem wieczorna, zaś w Wielki Piątek
– popołudniowa, a więc godziny ukrzyżowania. Natomiast wigilia paschalna, przeniesiona
od średniowiecza na wielkosobotnie rano, miała stać się znowu wieczornym czuwaniem,
sprawowanym wówczas, gdy zapada już noc Chrystusowego zmartwychwstania. W Wielki Piątek
wierni mogli odtąd znowu przystąpić do Komunii św., która od XIII wieku zastrzeżona
była w tym dniu tylko dla kapłana celebrującego liturgię Męki Pańskiej.
W ramach
tej reformy Pius XII nie widział jednak potrzeby zmiany wielkopiątkowej modlitwy za
Żydów, mającej za sobą ponad tysiącletnią tradycję, bo znanej w księgach liturgicznych
już od VII stulecia. Papież wprowadził jednak również przy tej modlitwie wezwanie
„Zegnijmy kolana”. Usunął w ten sposób swoistą „dyskryminację”, nie mającą zresztą
żadnego uzasadnienia w ewangelicznym opisie męki, w którym mowa, jak wspomniałem,
o przyklękaniu rzymskich żołnierzy, a nie Żydów. Na zmianę samego tekstu modlitwy
trzeba było jeszcze poczekać, zresztą już nie tak długo. Po kilku latach Jan XXIII
usunie z niej drażliwe terminy „perfidus” i „perfidia”, a następnie Paweł VI – który
był przez wiele lat najbliższym współpracownikiem Piusa XII – nada wielkopiątkowej
modlitwie za Żydów zupełnie nowy kształt, zgodny z ogłoszoną w międzyczasie przez
Sobór Watykański II deklaracją „Nostra aetate”.