W Kenii zamordowano katolickiego księdza. Tragedia wpisuje się w eskalację trwających
w Nakuru walk plemiennych. Samochód 41-letniego kapłana został zatrzymany na blokadzie
drogowej w celach rabunkowych. Ks. Michaela Kamau Ithondekę wyciągnięto na drogę.
Gdy sprawcy zauważyli, że należy on do plemienia Kikuyu, bezlitośnie go ukamienowali.
Diecezjalny kapłan był wicerektorem seminarium w Tindinyo. Studiował m.in. w Papieskim
Instytucie Biblijnym w Rzymie.
W plemiennych walkach w prowincji Rift Valley
zginęło tej nocy co najmniej siedemnaście osób. Natomiast rano dziewięć osób brutalnie
zabito w mieście Naivasha, które tym samym stało się kolejnym ogniskiem trwających
od miesiąca krwawych walk etnicznych. Wszystko to sprawia, że Kenijczycy coraz mniej
wierzą w owocność pokojowej misji byłego sekretarza generalnego ONZ Kofiego Annana.
Mimo to przedstawiciele różnych Kościołów nie tracą nadziei i starają się pośredniczyć
między prezydentem Mwai Kibakim i podważającym wyniki wyborów przywódcą opozycji Railą
Odingą. W kenijskich świątyniach trwają modlitwy o pokój. Pracujący w Nairobi ks.
Wacław Dominik ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich informuje, że w stolicy jest na
razie spokojnie. Konflikt zaostrza się jednak na zachodzie kraju.
„Obecność
byłego Sekretarza Generalnego ONZ Kofiego Annana sprawiła, że doszło po raz pierwszy
do spotkania prezydenta Kibakiego z liderem opozycji, Railą Odingą. W środkach masowego
przekazu mówiono o znaczeniu tego symbolicznego uścisku rąk” – zauważa ks. Dominik.
Radość związana z rozmowami obydwu liderów nie trwała jednak zbyt długo, gdyż bardzo
szybko stwierdzenie prezydenta, że został słusznie wybrany, zostało mocno skrytykowane
przez opozycję, nieuznającą tego wyboru.
„Nairobi wydaje się być w miarę spokojne.
W Nakuru wprowadzono godzinę policyjną z powodu zamieszek, w których zginęło ponad
50 osób. Miasto patroluje wojsko. Gazety donoszą o zorganizowanych gangach, które
niszczą mienie, zabijają ludzi i walczą między sobą. Telewizja nadal ma zakaz bezpośredniego
nadawania wiadomości z miejsc, gdzie trwają zamieszki. Dochodzą wieści o poważnych
zamieszkach teraz już w Naivasha, kolejnym kenijskim mieście” – powiedział Radiu Watykańskiemu
ks. Dominik.
Polski kapłan rozmawiał z jedną z osób, które wróciły z okolic,
gdzie trwają zamieszki. Z relacji wynika, że sytuacja jest bardzo trudna i wydaje
się dotykać coraz to nowe miejsca. „Ta osoba porównała sytuację w Kenii do palącego
się lontu, na którego końcu znajduje się dynamit. Może on szybko wybuchnąć, jeśli
nie znajdzie się sposobu na jego szybkie ugaszenie” – dodaje misjonarz. Kenijczycy,
z którymi rozmawiał, prawie jednogłośnie spodziewają się pogorszenia sytuacji w kraju.
Ich zdaniem, jeżeli Kofi Annan opuści Kenię bez osiągnięcia konkretnych kompromisów,
istnieje bardzo poważne zagrożenie wybuchu zamieszek w samym Nairobi.
Kenijski
dziennik „Daily Nation” 27 stycznia zamieścił wyniki sondażu na temat tego, czy Kenijczycy
wierzą, że wizyta Kofiego Annana przyniesie zamierzone rezultaty. Z badań wynika,
że tylko połowa obywateli jest tego zdania.
„Wielu Kenijczyków twierdzi, że
tylko nowe wybory mogą przynieść rozwiązanie sytuacji. Opcja ta jest, jak do tej pory,
jednoznacznie odrzucana przez obecny rząd. Modlimy się w intencji tych, którzy zginęli
w zamieszkach. Prosimy Boga o dar pokoju dla Kenii oraz o pokojowe rozwiązanie tej
sytuacji” – dodaje ks. Dominik.
Od 27 grudnia, czyli dnia kontestowanych wyborów
prezydenckich, w Kenii poniosło śmierć około 800 osób, a do opuszczenia domów zmuszonych
zostało ponad 250 tys. Kenijczyków. O pomoc apeluje Caritas Internationalis i inne
obecne w tym regionie Afryki organizacje humanitarne.