Dziesiątki tysięcy uczestników zgromadził 35. Marsz dla Życia w Waszyngtonie. Został
on zorganizowany 22 stycznia, w rocznicę zalegalizowania aborcji w Stanach Zjednoczonych.
W tym roku wydarzeniu towarzyszyło hasło: „Jak Ameryka długa i szeroka, budujemy jedność
opartą na zasadach życia. Bez kompromisów! Bez wyjątków!”.
W atmosferze spokoju,
przeciwstawiając się zimowej aurze, modląc się, śpiewając i słuchając w drodze przemówień,
wielotysięczny tłum przemaszerował ulicami Waszyngtonu, dochodząc do siedziby Sądu
Najwyższego.
„Widzę tu ludzi głęboko przekonanych, że nawet najsłabszy człowiek
jest dzieckiem Boga. Jesteście tu, ponieważ wiecie, że każde życie zasługuje na to,
by je chronić” – powiedział w swym dorocznym przemówieniu wygłoszonym do protestujących
prezydent George W. Bush. Zaznaczył on także, że choć, dzięki rozwojowi techniki,
już przed narodzeniem dziecka można zobaczyć jego rączki, nóżki i usłyszeć bicie jego
serca, to żadne zdjęcie nie pokaże duszy ludzkiej.
Jak podkreślają komentatorzy,
trzy czwarte zebranych stanowili ludzie młodzi, którzy nie przekroczyli jeszcze 25.
roku życia. Wielu z nich to osoby uratowane z zagłady, na jaką złożyło się 50 milionów
aborcji dokonanych w USA od chwili jej zalegalizowania.
Organizatorzy podkreślają,
że tegoroczny marsz odbył się w roku, w którym wskaźnik dokonanych w Ameryce aborcji
jest najniższy od trzydziestu lat, a od 2000 r. spadł o 9 proc.