Gorące komentarze po odwołaniu papieskiej wizyty w La Sapienza
„Są trzy miejsca niedostępne dla Papieża: Moskwa, Pekin i uniwersytet w Rzymie. Ale
jeżeli Benedykt nie może przybyć na La Sapienza, La Sapienza przybywa do Benedykta”.
Tak jeden ze studentów tej uczelni, obecnych na audiencji ogólnej 16 stycznia, skomentował
odwołanie planowanej tam na jutro papieskiej wizyty. Zostało ono spowodowane nietolerancją
ze strony mniejszości: taka jest we Włoszech powszechna opinia zarówno w kręgach kościelnych,
jak politycznych – i to różnych orientacji.
W nocie prezydium episkopatu Włoch
mowa o antydemokratycznej nietolerancji i zamknięciu kulturowym. Włoscy biskupi życzą
stołecznej uczelni, by powróciła do uporządkowanego toku życia. Tylko wówczas możliwe
jest zdobywanie wiedzy i konfrontacja kulturalna w służbie osoby i społeczeństwa.
Ubolewanie
z powodu „niedopuszczalnych przejawów nietolerancji” wyraził w osobistym liście do
Papieża prezydent Giorgio Napolitano. Przypomnijmy, że obecny szef Republiki Włoskiej
jest weteranem ruchu komunistycznego.
Wikariusz generalny diecezji rzymskiej
zaprosił na plac św. Piotra w najbliższą niedzielę (20 stycznia) wiernych i wszystkich
mieszkańców Wiecznego Miasta, boleśnie dotkniętego wydarzeniami na uniwersytecie.
Biorąc udział w modlitwie „Anioł Pański”, okaże się Ojcu Świętemu bliskość, ufność
i wdzięczność – pisze kard. Camillo Ruini.
Smutny incydent skomentował dla
Radia Watykańskiego przewodniczący papieskiej Rady ds. Kultury, abp Gianfranco Ravasi. „W
tym przypadku mamy z jednej strony swoisty kulturowy fundamentalizm, który przejawił
się w tej niemal zasadniczej odmowie wysłuchania i spotkania się. Z drugiej strony
jest naprawdę bezmyślne, by świat kultury nie uwzględniał również wątku religijnego,
teologicznego, duchowego, który przez stulecia warunkował i ubogacał Zachód i cały
świat. Odrzucenie i nieuwzględnianie fenomenu religijnego, duchowego jako ważnego
składnika kultury sprawiło, że to, co się wydarzyło, jest czarną kartą nie tyle w
kwestii relacji z religią, co czarną kartą w historii kultury”.
Pretekstem
dla sprzeciwu niewielkiej grupy 67 naukowców wobec planowanej wizyty Benedykta XVI
na największym europejskim uniwersytecie była pochodząca z 1990 r. wypowiedź obecnego
Papieża o Galileuszu. Okazuje się, że kard. Joseph Ratzinger wcale nie krytykował
wówczas XVII-wiecznego włoskiego uczonego. Przeciwnie, bronił go – czytamy w artykule,
opublikowanym w noszącym dzisiejszą datę (16 stycznia) „L’Osservatore Romano”. Jego
autor to nie katolik, ale żyd. Jest historykiem matematyki i nauk ścisłych właśnie
na rzymskim uniwersytecie „La Sapienza”.
Prof. Giorgio Israel przypomina, że
ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary przytoczył wypowiedź austriackiego filozofa
Paula Feyerabenda, określając go wyraźnie jako agnostyka i sceptyka. Chodziło o zilustrowanie,
jak od XVIII w. zmieniła się ocena procesu Galileusza, uważanego początkowo za przejaw
średniowiecznego obskurantyzmu Kościoła. W XX stuleciu Feyerabend uznał, że proces
był słuszny, bo Galileusz nie udowodnił przekonująco systemu heliocentrycznego. Kard.
Ratzinger podkreślił jednak, że wcale nie cytuje go w celach apologetycznych. „Wiara
nie wyrasta z odrzucania racjonalności” – powiedział wówczas obecny Papież. Bronił
racjonalizmu Galileusza przed postmodernistycznym sceptycyzmem i relatywizmem. Przy
wielu innych okazjach wyrażał podziw dla Galileusza i jego słów o naturze będącej
księgą Boga napisaną językiem matematyki. Przeoczenie właściwego sensu wypowiedzi
Benedykta XVI jest dla wykładowcy uniwersytetu profesjonalnie niedopuszczalne – stwierdza
na łamach „L’Osservatore Romano” prof. Israel.