O pomoc w grzebaniu zabitych oraz udzielenie niezbędnego wsparcia rannym i uchodźcom
zaapelował do władz Kenii biskup Cornelius Kipng’eno Arap Korir. Ordynariusz diecezji
Eldoret poinformował, że większość spośród ok. 100 osób, które zginęły tam w ostatnich
dniach, nie zostało jeszcze pochowanych. Ludzie zwlekają z powrotem do domów w obawie
przed niebezpieczeństwem, ciała ich zmarłych wciąż tam pozostają. Biskup domaga się
od władz, by zadbały o przejezdność głównych dróg prowadzących do Eldoret. Prosząc
o żywność, lekarstwa i zapewnienie schronienia uchodźcom, apeluje również o pilną
pomoc psychologów i pracowników socjalnych. Według miejscowych kapłanów ludzie są
chorzy i zmęczeni powtarzającymi się co kilka lat dramatycznymi wydarzeniami. Ich
domy w regularnych odstępach czasu są palone. Zmusza to całe rodziny do nieustannego
rozpoczynania życia od zera. Rejon Eldoret stanowił epicentrum ostatnich zamieszek.
Jak
podkreśla pracujący w Kenii ks. Wacław Dominik ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich,
pomoc najbardziej potrzebna jest ludziom biednym. Zmuszani do ucieczki często nie
mają oni środków do życia. Zdaniem polskiego misjonarza sytuacja polityczna w kraju
jest na tyle napięta, że nie sposób przewidzieć następstwa wydarzeń.
„Sytuacja
bieżąca w Kenii jest wciąż bardzo niepewna – powiedział polski misjonarz. Można powiedzieć,
że w Nairobi życie wraca powoli do normy, środki transportu, sklepy, przynajmniej
pozornie w większych, spokojniejszych częściach miasta wszystko jest jakby w normie.
Problemem ogromnym jest obecna sytuacja polityczna. Wczoraj wieczorem w rozmowie z
BBC minister sprawiedliwości Martha Karua stwierdziła, że prezydent Kibaki nigdy nie
miał na myśli stworzenia rządu koalicyjnego, że to prasa rozpowszechniła tę wiadomość,
natomiast to, co prezydent chciał osiągnąć poprzez spotkanie się z liderem opozycji,
było to zaprzestanie przemocy. Prezydent nie chce zupełnie przystąpić do rozmów z
liderem opozycji. Wyznacza rząd tak, jakby opozycja nie istniała. Może się wszystko
wydarzyć” – dodał misjonarz.
Ks. Wacław Dominik podkreśla, że wielu kenijskich
uchodźców znalazło schronienie w kościołach, które cieszą się tam największym zaufaniem
społecznym. Kościoły są tam też pierwszym miejscem, gdzie poszkodowani szukają pomocy.