2008-01-01 16:09:25

Liban bez łatwych nadziei


Polityczny impas w Libanie sprawia, że mieszkańcy z coraz większą obawą spoglądają w przyszłość. Po serii zamachów, która wstrząsnęła krajem w ubiegłym roku, dziś Libańczycy życzą sobie przede wszystkim spokoju i przywrócenia nadziei na normalne życie. Jak podkreśla pracujący w Bejrucie o. Paweł Bielecki-Kurysz OFMCap., z tego zapalnego regionu płynie nieustanna modlitwa o pokój.

"Liban jest krajem, który pokoju potrzebuje jak chleba, żeby żyć – powiedział misjonarz. – Nie jest łatwo, ale wszyscy u progu Nowego Roku 2008 mają nadzieję, że będzie dobrze. Święta w Libanie przebiegły spokojnie. Pomimo wojska na ulicach udało się obudzić atmosferę świąt.

Nowy Rok to czas życzeń i obietnic. Miejmy nadzieję, że wszystko się spełni – dodaje o. Bielecki-Kurysz. – Ekonomicznie, politycznie, społecznie i duchowo – ten kraj biblijnych cedrów potrzebuje wiary, że można żyć lepiej i że się uda. Cały rok 2007 w Libanie to czas zamachów bombowych, zabójstw na tle politycznym, a także trwający do dziś kryzys prezydencki. Wszystko to osłabiło wielu ludzi, ale Libańczycy nauczeni są walczyć i nie wątpię w to, że uda im się pewnego dnia zacząć żyć od nowa. Politycy, jeśli chodzi o życzenia na przyszłość, na razie milczą i nie wiadomo, czego nam życzą. Kiedy rozmawia się z Libańczykami, przechodzącymi obok, wszyscy chcieliby może nie tyle samego pokoju, co spokoju. Miejmy nadzieję, że rozpoczęty rok przyniesie im właśnie upragniony spokój".
 
Warunkiem stabilizacji sytuacji w Libanie jest przeprowadzenie wyborów prezydenckich. Po raz 11. ich termin został przesunięty. Obserwatorzy wyrażają jednak obawy, że styczniowa data wyborów jest mało realna. Nie rokuje to więc szans na szybki pokój w Libanie.

bz/ rv







All the contents on this site are copyrighted ©.