Liban pogrąża się w coraz większej beznadziei. Wczorajszy pogrzeb zabitego w zamachu
gen. François El Hajja, który był chrześcijaninem-maronitą, pokazał, że w trudnych
chwilach Libańczycy potrafią się zjednoczyć. Jednak, jak podkreśla pracujący w Bejrucie
o. Paweł Bielecki-Kurysz OFMCap, w kwestiach politycznych są coraz bardziej podzieleni.
Co ciekawe, mówi misjonarz, patriarcha maronitów kard. Nasrallah Pierre Sfeir
powiedział, że to nie był tylko atak na jednego oficera armii, ale przede wszystkim
na cały naród, który pogrąża się z coraz większym chaosie. Obecni na pogrzebie liderzy
różnych partii politycznych wskazywali jednoznacznie, że ten chaos może prowadzić
wyłącznie w kierunku totalnego bezkrólewia, a – w najgorszym wypadku – do wojny domowej.
Libańczycy mówią wyraźnie, że kraj nie jest rządzony przez nich samych, a wszystko,
co dzieje się w Libanie, jest winą wielkich mocarstw, które próbują na terenie Libanu
załatwiać własne interesy – dodaje o. Bielecki-Kurysz.
Data wyborów prezydenckich
w Libanie była już kilkakrotnie przekładana. Nowy termin głosowania wyznaczono na
poniedziałek 17 grudnia. Wielu obserwatorów nazywa ten dzień poniedziałkiem ostatniej
szansy dla Libanu.