Piątek, 14.12 – „Jam jest Pan, twój Bóg, pouczający, co jest pożyteczne”
Ileż
to razy narzekaliśmy na Prawo Boże i kościelne, że Kościół jest formalistyczny, niepostępowy,
że to wszystko niczemu nie służy.
Tak, Bóg jest wymagający, ale to, czego On
wymaga jest zgodne z naturą człowieka, którego sam stworzył, i stąd też On wie najlepiej,
co jest dla niego dobre, a co złe.
Nikt nie dziwi się, że na serpentynach są
ograniczenia szybkości, a na przejazdach niestrzeżonych stoją znaki nakazu zatrzymania
się; rozbite samochody, które wypadły na zakrętach i leżą w rowie, czy zmiażdżone
przez pociągi, najlepiej świadczą o słuszności tych nakazów. Podobnie ma się rzecz
z prawem Bożym: dzieci rozbitych małżeństw zapełniające domy dziecka są smutnym świadectwem
nieprzestrzegania przykazania szóstego, rodzice wypędzeni do domów starców dobitnie
świadczą o wartości przykazania czwartego, a cmentarze wojenne – piątego. Te zaś Boże
przykazania interpretuje i uzupełnia Kościół, opierając się na Ewangelii i na dwutysiącletnim
doświadczeniu służby Bogu i ludziom. I na tym polega ich wartość. Natomiast po reformatorach,
zabierających się do majstrowania przy prawie Bożym, pozostają zazwyczaj zgliszcza
i ludzkie łzy oraz cierpienie.
Prawo Boże nie jest ani postępowe, ani wsteczne,
ani nowoczesne, ani przestarzałe. Jest po prostu prawem dostosowanym do natury człowieka
i jemu ma służyć. Pisze Izajasz: „O, gdybyś zważał na moje przykazania, stałby się
twój pokój jak rzeka, a sprawiedliwość twoja jak morskie fale”.