Wśród Żydów, którzy przeżywszy hitlerowską
zagładę zwrócili się z prośbą o chrzest, był też naczelny rabin Rzymu. Przyjmując
ten sakrament 13 lutego 1945 r., obrał imię Eugenio: to samo, które otrzymał na chrzcie
Pius XII – Eugenio Pacelli. Bardzo cenił on tego Papieża za niesienie pomocy prześladowanym
Żydom. Przypuszczano zatem, że porzucił judaizm i został katolikiem pod jego wpływem,
chcąc okazać mu wdzięczność. Z drugiej strony w latach wojny rabin był w konflikcie
z władzami rzymskiej wspólnoty wyznania mojżeszowego i związku gmin żydowskich we
Włoszech, mając im za złe zbytnie uleganie faszystowskiemu reżimowi Mussoliniego i
lekceważenie ostrzeżeń przed niebezpieczeństwami, jakie dla Żydów wiązały się z niemiecką
okupacją Wiecznego Miasta. W tych tarciach wewnątrz społeczności żydowskiej niektórzy
chcieli widzieć rzeczywisty powód konwersji rabina. By sprostować obie błędne opinie,
Eugenio Zolli napisał autobiografię, ukazując w niej, że przyjęcie chrześcijaństwa
było w jego życiu owocem bardzo długiego procesu, a nie tylko wydarzeń II wojny światowej.
Książkę zatytułowaną „Przed świtem” wydał za życia jedynie w angielskim przekładzie,
który ukazał się w USA. Wydanie to wiązało się z echami, jakie jego chrzest wywołał
w światowych środowiskach żydowskich, zwłaszcza amerykańskich. Do niedawna nie wiedziano
nawet, czy autor pisał autobiografię po włosku, czy wprost po angielsku. Dopiero ostatnio
odkryto włoski oryginał, zresztą różniący się miejscami od wspomnianego przekładu.
W roku 2004 doczekał się on nareszcie publikacji włoskiej, a w roku 2007 ukazał się
też w tłumaczeniu na polski. Natomiast już wcześniej wyszedł drukiem polski przekład
wersji amerykańskiej.
Israel Zoller urodził się w roku 1881 w Brodach – na
północny wschód od Lwowa, wówczas w zaborze austriackim, nieopodal granicy rosyjskiej.
6 lat później rodzina przeniosła się do Stanisławowa, gdzie chłopiec zaczął chodzić
do szkoły. Rodzice byli pobożni, uczciwi i odznaczali się miłością bliźniego. Matka
pochodziła z rodziny rabinów i takiej drogi życiowej pragnęła też dla syna. Jej przywiązanie
do religii żydowskiej nie oznaczało bynajmniej zamykania się na chrześcijan. Dzieła
miłosierdzia pełniła wspólnie z czterema katoliczkami – w tym dwiema nawróconymi z
judaizmu – a równocześnie przyjaźniła się z żoną rabina. Swej chrześcijańskiej służącej
przypominała o obowiązku niedzielnej Mszy, a na Boże Narodzenie Zollerowie wymieniali
z nią prezenty. Z szacunkiem odnosili się do księży. Israel przyjaźnił się z katolickimi
kolegami. Z jednym z nich, który miał na imię Stanisław, często uczył się razem i
bywał u niego w domu. Widział tam na ścianie krzyż z figurką Chrystusa, który zrobił
na nim wielkie wrażenie, skłaniając już wówczas do refleksji. W autobiografii tak
opisywał później – pod koniec lat 40. minionego wieku – panującą w tej galicyjskiej
szkole atmosferę:
„Były to czasy spokojne. My, chłopcy żydowscy, lubiliśmy
chrześcijańskich kolegów, a oni lubili nas. O kwestii rasy nic nie wiedzieliśmy. Zdawaliśmy
sobie sprawę, że wyznajemy różne religie i dlatego, gdy nadchodziła lekcja religii,
każdy musiał iść do odpowiedniej klasy. Po skończonej lekcji znowu zbieraliśmy się
razem. Dziś z żalem wracam myślą do tej straszliwej fali nienawiści, jaka miała się
rozlać na Europę. Niegdyś było tak pięknie nie zaznawać antypatii rasowych, zawiści
partyjnych, nietolerancji religijnej”.
Również Zollerów dotknęła tragedia
zagłady. Wprawdzie rodzice Israela, siostra i jeden z braci zmarli już wcześniej,
jednak dwaj bracia zginęli w obozie koncentracyjnym, a trzeci prawdopodobnie we lwowskim
getcie. On sam po ukończeniu szkoły średniej we Lwowie uczył religii żydowskiej. Obok
Biblii hebrajskiej i literatury judaizmu czytał już wtedy i cenił Nowy Testament,
co jednak nie przeszkadzało mu myśleć o studiach rabinistycznych. W roku 1904, mając
23 lata, zapisał się na uniwersytet wiedeński, skąd po jednym semestrze przeniósł
się do Florencji. Studiował tam na uniwersytecie filozofię i psychologię oraz filologię
włoską, grecką i arabską, a równocześnie uczęszczał do szkoły rabinackiej, którą kierował
pochodzący, tak jak on, ze wschodniej Galicji Samuel Hirsch Margulies. Były to czasy
napływu do Włoch licznych galicyjskich uczonych żydowskich, którzy przyczynili się
do odnowy życia umysłowego judaizmu na Półwyspie Apenińskim. Studia uniwersyteckie
Zoller ukończył pracą z psychologii eksperymentalnej, poświęconą fonetyce języków
słowiańskich, w tym także polskiego. Publikował odtąd wiele z zakresu filologii i
historii w niemieckojęzycznych i włoskich czasopismach. Podejmował też tematykę polską.
Pisał np. o Sienkiewiczu czy o udziale Żydów w powstaniu styczniowym.
W roku
1913 poślubił Adelę Litwak, Żydówkę ze Lwowa, która po 4 latach zmarła, zostawiając
mu córkę Dorę. Właśnie w tym czasie miał po raz pierwszy widzenie Chrystusa, który
przyciągał go coraz bardziej, choć Israel wcale jeszcze nie myślał o zmianie wyznania.
W roku 1920 został naczelnym rabinem Triestu i ożenił się z włoską Żydówką Emmą Majonicą,
z którą miał córkę Miriam. 6 lat później zaczął uczyć hebrajskiego i innych języków
semickich na uniwersytecie w Padwie. Wśród studentów byli też księża, którzy, jak
się później dowiedział, modlili się o jego nawrócenie. W roku 1933 Israel Zoller otrzymał
obywatelstwo włoskie, przy czym został zmuszony do zmiany imienia i nazwiska na Italo
Zolli. Potem jednak faszystowskie władze odebrały mu obywatelstwo. Pozbawiono go też
możliwości wykładania na uniwersytecie, podobnie jak wszystkich innych Żydów, w związku
z wprowadzeniem we Włoszech rasistowskich ustaw. Znając doskonale język niemiecki,
jak też sytuację w Niemczech i Austrii, Zolli był dobrze zorientowany w rozpoczynających
się tam prześladowaniach Żydów. Starał się o tym informować swoich współwyznawców,
jak też włoskie władze. Wciąż zafascynowany Chrystusem, wydał o Nim w roku 1938 książkę
„Il Nazareno”. Z uwagi jednak na antysemickie prześladowania wykluczał przyjęcie chrztu
– podobnie, jak w tym samym czasie wielki francuski filozof żydowskiego pochodzenia
Henri Bergson, który również czuł się bliski katolicyzmowi. Zolli tak pisze o tym
okresie w swej autobiografii: „Kochałem Jezusa. Kochałem Go coraz mocniej. Przez wiele
lat byłem w stanie łączyć judaizm z chrześcijaństwem. A może tylko się łudziłem? Czy
to absurdalna idea? Bo kochałem jedno i drugie. Cóż innego mogłem uczynić?”
Pod
koniec roku 1938 Zolli został naczelnym rabinem gminy rzymskiej – najstarszej do dziś
istniejącej nie tylko w Europie, ale w całej światowej diasporze żydowskiej. Objął
też w Rzymie kierownictwo szkoły rabinackiej. Włoscy faszyści dyskryminowali Żydów
do pewnego stopnia, zbliżało się już jednak o wiele groźniejsze niebezpieczeństwo.
Po zerwaniu przez królestwo Włoch sojuszu z Hitlerem Niemcy 8 września 1943 r. zajęli
Rzym i okupowali go przez 9 miesięcy, do 4 czerwca. Zolli ukrywany był przez antyfaszystowsko
nastawionych chrześcijan, chociaż – wbrew rozpowszechnionej później opinii – wcale
nie w Watykanie. Był tam tylko raz po to, by w imieniu gminy żydowskiej prosić o pożyczkę
złota zażądanego jako okup przez dowódcę SS, mimo iż – wiedząc, jacy są hitlerowcy
– wcale im nie ufał, jak się wkrótce okazało, całkiem słusznie. Zachęcał współwyznawców
do ukrycia się i zniszczenia spisu członków gminy z ich adresami, czego niestety nie
uczyniono. Nastąpiły deportacje. Rabin Zolli był poszukiwany, okupanci włamali się
do jego mieszkania, na szczęście już opuszczonego. W tym samym czasie naczelnych rabinów
z Modeny, Bolonii i Genui wywieziono do Oświęcimia i zgładzono. Krótko
po wyzwoleniu Rzymu, jesienią 1944 r., rabin Zolli przewodniczył w rzymskiej synagodze
modlitwom Dnia Przebłagania, będącego najważniejszą żydowską uroczystością pokutną.
Zobaczył wtedy Chrystusa, który dał mu do zrozumienia, że jest tam już po raz ostatni.
Złożył potem dymisję z pełnionych funkcji. O przygotowanie do chrztu poprosił jezuitę,
o. Paolo Dezzę. Ten późniejszy kardynał był wówczas rektorem Papieskiego Uniwersytetu
Gregoriańskiego. Również żona rabina w Dniu Przebłagania ujrzała w synagodze Jezusa
błogosławiącego jej męża. Oboje przyjęli chrzest 13 lutego 1945 r. w rzymskiej bazylice
Matki Bożej Anielskiej. Sakramentu udzielił im w kaplicy przy zakrystii, w obecności
nielicznych zaufanych osób, abp Luigi Traglia, ówczesny wicegerens diecezji rzymskiej,
potem kardynał. Rok później chrzest przyjęła też ich córka Miriam. Ostatnie lata życia
byłego rabina nie były łatwe. Dotychczasowi współwyznawcy niesłusznie zarzucali mu
zdradę judaizmu. W jego autobiografii czytamy taką smutną refleksję: „Tak samo, jak
w czasach św. Pawła, Żydzi, którzy dzisiaj się nawracają, mają zwykle, gdy chodzi
o różne aspekty ich ziemskiego życia, wiele albo nawet wszystko do stracenia, a mało
czy nawet nic do zyskania. Minęły już czasy, kiedy biskup, patrycjusz czy książę brali
konwertytę pod opiekuńcze skrzydła”.
Były rabin zamieszkał z rodziną w rzymskiej
parafii przy obecnym kościele tytularnym kard. Stanisława Ryłki, noszącym wezwanie
Najświętszego Serca Chrystusa Króla. Prowadził tam gorliwe życie religijne. Swą autobiografię
rozpoczyna opisem obchodów Wielkiego Piątku w tej świątyni. Wstąpił do Trzeciego Zakonu
św. Franciszka, którego kochał już od dawna. Równocześnie nadal cenił mistykę żydowską,
zwłaszcza kabalistyczną księgę „Zohar”. Przyjaźnił się m.in. z prał. Giovannim Battistą
Montinim, przyszłym Papieżem Pawłem VI. Kontynuował pracę naukową. W roku swego chrztu
ogłosił drukiem – już w katolickim wydawnictwie – książkę o antysemityzmie. Po niej
nastąpiły dalsze publikacje. Był profesorem języków semickich w Papieskim Instytucie
Biblijnym i na rzymskim uniwersytecie państwowym „La Sapienza”. Eugenio Zolli zmarł
w Rzymie 2 marca 1956 r. – dokładnie w 80. urodziny Piusa XII.