W Rzymie odbyły się w listopadzie warsztaty szkoleniowe włoskiej Caritas. Tym razem
uczestniczyli w nich również przedstawiciele Caritas Polska. Dyrektora generalnego
organizacji, ks. Mariana Subocza oraz z jej sekretarza, ks. Zbigniewa Sobolewskiego
poprosiliśmy o nakreślenie głównych nurtów działalności.
Czy można się było
czegoś na tym włoskim szkoleniu nauczyć?
Ks. M. Subocz:
Tak, oczywiście. Pierwszy raz wzięliśmy udział w takich warsztatach. One zresztą
będą trwały przez cały rok. Przede wszystkim poznaliśmy funkcjonowanie Caritas włoskiej
i metody takich szkoleń. One są organizowane nie tylko dla duchownych, ale przede
wszystkim dla świeckich współpracowników. W moim przekonaniu jest to bardzo ważne,
gdyż później taka ekipa lepiej się rozumie.
Czy otwierają się możliwości
jakiejś współpracy, czy może raczej chodzi o lepsze poznanie się przez ten rok?
Ks.
M. Subocz: Oczywiście otwiera się możliwość współpracy. W grudniu przyjedzie do
nas delegacja włoskiej Caritas, żeby tę współpracę omówić, przypatrzeć się, jak pracujemy
i poznać nasze problemy. My z kolei, po roku szkolenia we Włoszech, będziemy chcieli
wprowadzić pewne elementy i programy również do polskiej Caritas, także na poziomie
diecezjalnym.
Dzisiejsza rozmowa jest okazją do tego,
aby w sposób bardziej systematyczny przedstawić działalność znanej w Polsce organizacji
Caritas. Prowadzicie wiele programów - omówmy te główne. Czym są „Indywidualne
ścieżki kariery zawodowej”?
Ks. Subocz: Ten program polega
na tym, że Caritas diecezjalne współpracują z Państwowym Funduszem Rehabilitacji Osób
Niepełnosprawnych. Szkolą ludzi niepełnosprawnych pomagając im znaleźć pracę. Najważniejsze
jest to, że niepełnosprawni wyjdą ze swoich domów, zostaną przeszkoleni przez psychologa,
przez pedagoga. Staną się bardziej otwarci i odważni, uwierzą w siebie. To im pomaga
potem znaleźć pracę.
Dużo jest takich osób korzystających z tego programu?
Ks.
M. Subocz: Wiele, choć nie mam w tej chwili przy sobie dokładnych danych. Duża
liczba korzysta, choć nie wszyscy potem pracę znajdują. Ale pomagają później np. jako
wolontariusze w diecezjalnych Caritas. Program jest otwarty dla wszystkich, jest określony
od kiedy i do kiedy trwa. Najprawdopodobniej zakończy się w styczniu, choć mamy nadzieję
na przedłużenie do czerwca przyszłego roku.
Kolejny program: „Skrzydła”.
On jest adresowany do dzieci...
Ks. M. Subocz: Program „Skrzydła”
ma przede wszystkim za zadanie wyrównać szanse. To znaczy ukierunkowany jest na pomoc
dzieciom, niekoniecznie tym najzdolniejszym, ale ubogim, które żyją na wioskach, w
dawnych środowiskach popegieerowskich i nie mają takich szans jak inne dzieci, np.
zakupu podręczników. Często brakuje im nawet na ubranie. Caritas Polska objęła tym
programem ponad 3 tys. dzieci. Ta liczba się zwiększa w zależności od tego, jakie
mamy fundusze, jakich dobrodziejów czy sponsorów.
Dobrodziejami okazują
się również poszczególne grupy czy środowiska społeczne. W kolejny program – „Jestem
przyjacielem” – angażują się artyści.
Ks. M. Subocz:
Są i takie programy. Artyści, poprzez sprzedawanie swych piosenek, ofiarują pewną
sumę pieniędzy dla niepełnosprawnych. Wiele jest możliwości skorzystania potem z tego.
To zależy również od inicjatywy poszczególnych diecezji.
A „Kromka chleba”?
Ks.
M. Subocz: „Kromka chleba” łączy się z Tygodniem Miłosierdzia. Staramy się w nim
przede wszystkim uwrażliwić na los ludzi bezdomnych, samotnych. Poprzez ten program
chcemy wspomagać także stołówki, w których się dożywiają ludzie biedni.
Dodajmy,
że w październiku obchodziliśmy już 63. Tydzień Miłosierdzia. On mocno się już zakorzenił
w polskiej tradycji pomagania. Czy zdołaliście już podsumować, co przyniósł
tegoroczny Tydzień Miłosierdzia?
Ks. M. Subocz: Jeszcze całkowicie
tegoroczna edycja nie została podsumowana. Istotne jest, iż przypominał nam on, że
wszyscy bez wyjątku jesteśmy zobowiązani do czynów miłosierdzia. Każdy człowiek został
przez Boga zbawiony, każdy doświadcza miłosierdzia, każdy jest też zobowiązany, aby
to miłosierdzie świadczyć szczególnie tym, którzy znaleźli się w trudniejszej sytuacji
od nas. Tego drugiego człowieka po prostu trzeba zauważyć. W tym sensie duże owoce
przyniosły konferencje, spotkania, festyny i inne akcje przeprowadzane w diecezjach.
Pierwszym
krokiem miłosierdzia jest zauważenie potrzeby drugiego. Okazuje się, że potrafimy
te potrzeby dostrzegać także poza granicami Polski. Jedną z akcji prowadzonych za
granicą przez Caritas Polska jest „Woda dla ludności Al-Sangar”.
Ks. Z. Sobolewski: Od kilku już lat Caritas w Polsce współpracuje
z misjonarzami, zwłaszcza w Afryce i w Azji. W miarę możliwości staramy się pomagać
im w budowie szpitali, czy też w utrzymywaniu szkół, dożywianiu dzieci. Jedną z takich
ciekawych akcji jest właśnie zapewnianie wody pitnej poprzez wspieranie budowy wodociągów.
Jest to akcja prowadzona przez Caritas Polska razem z ministerstwem Spraw Zagranicznych
i przy współpracy z innymi Caritas europejskimi, m.in. ze Szwajcarii.
Kolejną
z akcji adresowanych pod kątem misji jest „Adopcja na odległość”...
Ks.
Z. Sobolewski: Jest to nasza odpowiedź na fakt, iż po tragedii tsunami z 2004
r. pozostało wiele sierot w Sri Lance, w Indonezji i w Indiach. Na czym polega ta
„Adopcja na odległość”? Otóż Polacy „adoptują” konkretne dziecko przeznaczając systematycznie
pewną sumę pieniędzy na jego utrzymanie: na zakup odzieży czy opłacenie czesnego w
szkole. Pomimo, że od tsunami minęło już kilka lat, akcja ta wspaniale jest kontynuowana
i się rozwija. Te dzieci piszą listy do swoich „adopcyjnych rodziców”, „rodzice” również
im odpowiadają. Mieliśmy niedawno okazję rozmawiać z jednym z miejscowych biskupów,
który bardzo pozytywnie ocenia rezultaty tej pracy. Przede wszystkim chodzi o zapewnienie
domu tym dzieciom. Jest to też jakaś forma ich ochrony, gdyż większość z nich pozostawiona
bez opieki najprawdopodobniej albo padłaby ofiarą handlarzy dziećmi, albo zeszłaby
na drogę prostytucji.
Pomoc, która jest udzielana przez Caritas opiera
się w dużej mierze na otwartości ludzkich serc. Ktoś powiedział kiedyś: „żeby
dzielić, trzeba mnożyć”. Jak pozyskujecie środki?
Ks. Z.
Sobolewski: Jest wiele tradycyjnych środków. To są kwesty organizowane przy różnych
okazjach w kościołach, chociażby z racji Tygodnia Miłosierdzia, czy też święta Miłosierdzia
Bożego. Ale największą grupą naszych darczyńców są osoby indywidualne, które chociaż
może same niezbyt bogate, ale systematycznie wspierają naszą działalność poprzez wpłacanie
drobnych sum pieniędzy i robią to najczęściej regularnie, wybierając konkretne programy,
jakie pragną wesprzeć. Taką nowoczesną formą od niedawna praktykowaną przez nas jest
chociażby zbiórka środków finansowych przy prowadzeniu różnych akcji za pomocą SMS-ów.
Okazuje się, że ta forma trafia szczególnie do ludzi młodych. Wysyłając SMS pod numer
72902, który kosztuje tylko 2 złote, można wesprzeć jakąś konkretną akcję, albo działalność
statutową. Co jest ciekawe, wiele osób, zwłaszcza młodych, przyzwyczajonych już do
tych nowoczesnych form komunikowania się, z tej możliwości korzysta. Ks.
M. Subocz: Chciałbym tutaj jeszcze dodać, że kto by chciał przesłać taki SMS to
musi wpisać jeszcze słowo „pomagam”, nr 72902. Ks. Z. Sobolewski:
Mamy też darczyńców instytucjonalnych. Tymi darczyńcami są samorządy, część pieniędzy
pochodzi z grantów, o które się ubiegamy, np. z funduszy Unii Europejskiej. Uczymy
się pisać programy, by wykorzystywać także te środki unijne na dofinansowanie, na
rozwój naszej działalności. Ale jak powiadam, najważniejsi dla nas są darczyńcy indywidualni.
Często są to osoby, którym, tak mówiąc kolokwialnie, nie przelewa się, ale jednak
systematycznie starają się wspierać naszą działalność. Po prostu dzielą się swoim
sercem i odrobiną tego, co posiadają.
Przy końcu roku fiskalnego, też niejednokrotnie
informujemy o możliwości odpisów podatkowych. Dużo osób z takiej formy pomocy korzysta?
Ks.
Z. Sobolewski: W Polsce możemy od 2004 roku odpisywać 1% od podatku, ofiarowując
je na organizacje pożytku publicznego. Z tej formy korzysta co dwudziesty Polak uprawniony
do takiego gestu. Bogu dzięki, w ubiegłym roku udało się nam uzyskać ponad 1.700.000
PLN, mówię tutaj o Caritas Polska. Natomiast pozostałe Caritas diecezjalne zebrały
gdzieś około pięciu, sześciu milionów złotych. Jesteśmy jedyną i chyba największą
z organizacji pozarządowych, która zbiera kwoty tak dużego rzędu, ale oczywiście uważamy,
że można by zrobić więcej. Dlatego, że przekazywanie tego procenta nikogo nic nie
kosztuje, natomiast ten jeden procent to jest jeden procent serca, który później procentuje,
właśnie tym dobrem, czynionym przez cały rok. Od tego roku będzie można łatwiej przekazywać
1%, bo nie trzeba będzie obliczać tej sumy, samemu wpłacać i potem sobie ją odliczać,
tylko wystarczy wpisać pełną nazwę organizacji i jej numer KRS-u. Ta informacja w
stosownej chwili dotrze do wszystkich podatników, w jaki sposób można to zrobić. Liczymy
na to, tak jak wszystkie inne organizacje pożytku publicznego, że nasze społeczeństwo
okaże się hojne i pomoże nam pomagać. Bo wiadomo, tyle możemy zrobić, ile mamy środków
i to jest zawsze uzależnione od możliwości materialnych i finansowych, jakie posiadamy.
Oprócz
akcji doraźnych, takim dobrem czynionym przez cały rok są również konkretne ośrodki
prowadzone przez Caritas, Niedawno mówiliśmy, przy okazji uruchomienia nowego portalu
www.migranci.caritas.plo ośrodkach prowadzonych właśnie
dla migrantów.
Ks. Z. Sobolewski: Caritas Polska prowadzi cztery
ośrodki dla migrantów na granicach naszego państwa. One cieszą się ogromnym szacunkiem
i są bardzo dobrym partnerem dla służb granicznych, dla władz państwowych. Prowadzimy
też stałą obserwację, analizę zjawiska migracji, które w Polsce jest stosunkowo nieduże.
Najczęściej jest to migracja, można powiedzieć, przechodnia. To znaczy, obywatele
powiedzmy Czeczenii, czy państw azjatyckich wędrują przez Polskę, ale coraz częściej
zdarza się, że zatrzymują się. Istnieje problem udzielania im konkretnej pomocy, nie
tylko materialnej, ale także pomocy w postaci odnalezienia się w nowej rzeczywistości,
w nowej kulturze. Te programy, te ośrodki, cieszą się ogromnym uznaniem ze strony
władz państwowych, ze strony służb granicznych, my natomiast, szybko i dobrze uczymy
się, wykorzystując chociażby doświadczenia Caritas z Europy Zachodniej, która ma już
pewne wypracowane formy.
Czy to są jedyne ośrodki dla emigrantów? Ks.
M. Subocz: Nie. Inne organizacje też prowadzą takie ośrodki. Natomiast ja może
podam konkretne liczby: dzięki tym czterem ośrodkom, które są prowadzone przez Caritas,
2355 cudzoziemców skorzystało z pomocy psychologicznej, prawnej, i socjalnej. Jak
na możliwości i warunki Caritas, która dopiero rozpoczęła tę działalność, jest to
bardzo duża liczba. Nie sposób pominąć akcje doraźne. W
końcu nieraz wiele pomocy udaje się dzięki nim osiągać. Np. koncerty. Ks.
M.Subocz: Wspomnę tutaj o koncercie, który został zorganizowany po wielkim nieszczęściu,
jakim była trąba powietrzna w okolicach Częstochowy. Wtedy TVP 1 zorganizowała taki
program w tym mieście. Były zbierane fundusze; zarówno na poszkodowanych przez żywioł,
jak też dla rodzin ofiar wypadku pielgrzymów pod Grenoble. Udało się wtedy zebrać
bardzo dużą sumę pieniężną. Te zgromadzone środki zostały podzielone: 80% na poszkodowanych
przez trąbę powietrzną, oraz 20 proc. na poszkodowanych pielgrzymów pod Grenoble.
Znaleźli się również sponsorzy, którzy wspierali nas nawet dużymi sumami, fundując
stypendia dla dzieci, które straciły swoich rodziców.
W ekspresowym podsumowaniu
działalności Caritas nie sposób pominąć również kolejnej akcji, która przyjęła się
na dobre w świadomości Polaków: „Wigilijne dzieło pomocy dzieciom”. Ks.
M. Subocz: Myślę, że dzisiaj, obok opłatka wigilijnego, świeca wigilijna jest
czymś normalnym na stole każdej rodziny polskiej. Dzięki „Wigilijnemu dziełu pomocy
dzieciom”możemy wspomóc organizowanie wakacji dla ponad 100 tys. polskich
dzieci. Bardzo dużo świec rozprowadzamy w Polsce, bo ponad 4 miliony. Kiedy rozpoczynaliśmy
tę akcję w 1993 r. w Rusionowicach, wtedy było tylko 200 tys. tych świec. Jest to
zatem ogromna pomoc. Ta świeca nie tylko jest rozprowadzana przez Kościół katolicki,
ale jest to program ekumeniczny. Organizujemy to razem z prawosławnymi i ewangelikami.
Ważne jest także to, że ta świeca znalazła się również poza granicami Polski, na Ukrainie
i w polskich misjach zagranicznych. Mam nadzieję, że niedługo świeca stanie się światowym
symbolem „Caritas” Polska.
Jakie są inne plany organizacji?
Ks.
M. Subocz: Oprócz tego, czym zajmujemy się obecnie, chcemy zwrócić szczególną
uwagę na parafialne zespoły charytatywne. Dla nas to jest baza, to jest najistotniejsze.
Jeżeli dotrzemy do wszystkich parafii i wszędzie zorganizujemy takie zespoły, to będzie
bardzo dużo.
Następną sprawą jest już istniejący program szkolnych kół „Caritas”.
Jest on bardzo ważny ze względu na charakter formacyjny. Dzięki niemu dzieci uczą
się pracy społecznej, poza tym ich motywacja wypływa z życia religijnego. Można powiedzieć,
że są to przyszli współpracownicy i wolontariusze „Caritas”, ale też i pracownicy
społeczni, którzy będą się bardziej angażować. Oczywiście jest to proces, który będzie
trwał jeszcze przez kilka-kilkanaście lat. Gdy przedstawiliśmy ten projekt na spotkaniu
z Caritas włoską, byli bardzo zachwyceni i są zainteresowani tym programem i szczegółami
z nim związanymi.
Caritas to miłość, to pomoc, to solidnie prowadzone projekty,
do których wspierania serdecznie zachęcamy. Tych z Państwa, którzy chcieliby
znaleźć więcej informacji na temat inicjatyw organizacji oraz sposobów ich wspierania,
odsyłamy na stronę internetową www.caritas.pl.