W Anglii i Walii rozpoczęła się akcja skierowana do tych katolików, którzy przed laty
opuścili Kościół. Katolicka Agencja Wspierania Ewangelizacji zainicjowała kampanię
zatytułowaną „Gdzie oni teraz są”. Jej celem jest zachęcenie ochrzczonych do uczestnictwa
w niedzielnej mszy świętej. Aż do świąt Bożego Narodzenia w parafiach organizowane
będą specjalne nabożeństwa dla tych, którzy z Kościoła odeszli.
Na 4 mln katolików
w Anglii i Walii zaledwie 900 tys. regularnie uczestniczy we mszy świętej. Z każdym
rokiem wspólnota katolicka jeszcze bardziej maleje. Na przestrzeni ostatnich lat liczba
wiernych zmalała o ponad 400 tys. Tymczasem z opublikowanego 3 kwietnia br. raportu
na temat religijności Brytyjczyków wynika, że prawie 3 mln osób przyszłoby do kościoła,
gdyby tyko zostali do niego przez kogoś, kogo znają zaproszeni.
Z ks. Keith’em
Barltrop’em, dyrektorem Katolickiej Agencji Wspierania Ewangelizacji rozmawiał Rafał
Łączny.
RV: „Where are they now” - „Gdzie oni teraz są”
to temat kampanii, która z inicjatywy Katolickiej Agencji Wspierania Ewangelizacji
rozpoczęła się w ostatnią niedzielę w Kościele Katolickim w Anglii i Walii. Zanim
powiemy o tej inicjatywie wyjaśnijmy w kilku słowach czym jest CASE: Katolicka Agencja
Wspierania Ewangelizacji.
Ks. Keith Barltrop: CASE - Katolicka Agencja
Wspierania Ewangelizacji została przed czterema laty powołana z inicjatywy Konferencji
Episkopatu Anglii i Walii. Ma ona za zadanie dopingować i pomagać katolikom w tym
kraju zaangażować się w dzieło ewangelizacji. Chodziło o wyraźne ukazanie, że ewangelizacja
nie jest jakąś ogólną i nie wygodną ideą, kojarzoną bardziej z kościołem protestanckim,
ale że jest bardzo ważną częścią nauczania Kościoła katolickiego. Staramy się zatem
przygotowywać różne materiały ewangelizacyjne, umieszczamy je w internecie, organizujemy
spotkania, ogólnie rzecz ujmując pokazujemy ludziom co mogą zrobić na niwie ewangelizacji;
staramy się im powiedzieć: spójrzcie, to katolik powinien zrobić a taki jest na to
katolicki sposób.
RV: Co było powodem, że CASE - Katolicka Agencja Wspierania
Ewangelizacji zdecydowała się przygotować taką inicjatywę, taką akcję?
Ks.
Keith Barltrop: Akcja „Gdzie oni teraz są” jest wynikiem naszych obserwacji. Odkryliśmy,
że kiedy mowa jest o ewangelizacji wielu katolików nie myśli o zaproszeniu do Kościoła
tych, którzy z niego odeszli. A przecież ewangeliczne przesłanie adresowane jest do
wszystkich w naszym społeczeństwie. Sądzę zatem, że w tym roku wreszcie odkryliśmy,
iż powinniśmy się przede wszystkim skupić na tych, którzy z Kościoła odeszli, oni
- jeśli o ewangelizację chodzi - mają stanowić naszą grupę docelową. Są oni jak zagubione
owce, by użyć obrazu przypowieści, za którymi Pasterz wyruszył na poszukiwania. Gdzieś
tam jest wielu katolików, którzy utracili swoją wiarę a kilkoro z nich tylko czeka
na ciepłe zaproszenie, by wrócić.
RV: Liczbę katolików w Wielkiej Brytanii
szacuje się na około 4 mln, z czego zaledwie 900 tys. uczestniczy w niedzielnej mszy
świętej. Domyślam się, że ta dysproporcja leży u podstaw inicjatywy, o której rozmawiamy?
Ks.
Keith Barltrop: Dość trudno uzyskać dokładne statystyki wspólnoty katolickiej
w Wielkiej Brytanii. Jeszcze trudniej określić odsetek tych, którzy z Kościoła odeszli,
ale wymienione przez Pana liczby raczej obrazują sytuację. Sądzę, że w całym zachodnim
świecie istnieje ogromna dysproporcja pomiędzy tymi, którzy przyjęli chrzest, czy
nawet bierzmowanie, ale nie chodzą do kościoła. Z podobną sytuacją zmaga się w Wielkiej
Brytanii kościół anglikański. Dla porównania w niektórych ewangelickich kościołach
mamy do czynienia z bardzo aktywną przynależnością, czasami większą, czasami mniejszą,
ale zawsze jest to pewien rodzaj uczestnictwa. Albo coś jest białe albo czarne, albo
jesteś w kościele albo jesteś poza nim. Natomiast, w mojej opinii, w Kościele katolickim
granice są mniej wyraźne. Istnieje ogromna szara strefa, w której ludzie raz są w
Kościele a raz nie. I teraz oczywiście stoi przed nami zadanie, by tych którzy odeszli
zaprosić, by do Kościoła wrócili. Właściwie to nie lubię zwrotu wrócić. Sugeruje on,
że chodzi o cofnięcie się w czasie. Sądzę, że bardziej chodzi o ponowne odkrycie,
może w inny, głębszy sposób, czym wiara katolicka może być.
RV: Na czym
polega akcja „Gdzie oni teraz są”?
Ks. Keith Barltrop: W lokalną niedzielę
misyjną w Anglii i Walii każda parafia w kraju otrzymała specjalny pakiet od naszej
agencji zawierający materiały na temat akcji „Gdzie oni teraz są”. W pakiecie tym
znalazła się również sugestia, by w okresie poprzedzającym święta Bożego Narodzenia
lub w okolicach tej daty, parafie rozważyły możliwość przygotowania specjalnego nabożeństwa,
spotkania, którego adresatami będą katolicy, którzy z Kościoła odeszli. Badania i
doświadczenie pokazują, że ludzie ci często boją się powrotu do Kościoła, obawiają
się, że nie będą się czuli dobrze na mszy świętej, mogą sądzić, że ludzie się im przyglądają,
zastanawiając się kim są. Jeśli jednak zorganizuje się dla nich jakieś specjalne spotkanie,
w bardziej przyjaznej atmosferze, jeśli ktoś z katolików, kogo znają osobiście, ich
na takie wydarzenie zaprosi, to istnieje spora szansa, że powrócą oni do wspólnoty
katolickiej. Przygotowaliśmy kilka propozycji, które znalazły się w pakiecie rozesłanym
do parafii. Zatem inicjatywa ta nie musi mieć swego centrum podczas świąt Bożego Narodzenia.
Można wybrać inny termin. Może jakaś parafia zechce utworzyć grupę, skupiającą katolików,
którzy od Kościoła odeszli. Niektóre parafie już takie grupy prowadzą. Istnieje na
przykład grupa zwana „Landings”, w ramach której odbywają się serie spotkań z tymi,
którzy myślą o powrocie do Kościoła. Pojawia się wtedy przecież wiele pytań i problemów,
które dotyczą Kościoła, a które można podjąć w przyjaznej atmosferze. Istnieje również
grupa zwana „Keeping in touch” (Utrzymywać kontakt). To właściwie grupa modelowa,
niewielka, do której osobiście zaprasza się ludzi. Jest tam miejsce na poszukiwania,
bez poczucia bycia osądzanym. Nie chcemy nikogo wpędzić w poczucie winy ale raczej
dać ludziom szansę na zadawanie pytań i wysłuchanie ich opowieści.
RV:
Jakie opinii Księdza są powody, że tak wielu katolików w Wielkiej Brytanii nie uczestniczy
w niedzielnej mszy świętej?
Ks. Keith Barltrop: Nie sadzę, by problem
ten dotyczył to tylko Anglii i Walii. Zagadnienie to dotyka całej Zachodniej Europy,
zachodniego świata w ogóle. Jestem pewien, że w pewnej mierze będzie to również polski
problem. Oczywiście podstawą obecnej sytuacji jest fakt, że społeczeństwo stało się
wyjątkowo zsekularyzowane. Oferuje się dziś wiele szybkich przyjemności i emocji,
które odciągają ludzi od wiary, która nie koniecznie daje natychmiastową przyjemność.
Wszyscy wiemy, że młodzi uznają mszę świętą za nudziarstwo, by użyć tego osławionego
określenia, ale msza to nie spektakl ale to coś o wiele bardziej głębszego. Sądzę
zatem, że sekularyzacja społeczeństwa, wartości, pośród których wiara jest zupełnie
nieobecna, to podstawowe przyczyny obecnej sytuacji. Są oczywiście i bardziej szczegółowe.
Są ludzie, którzy nie uczestniczą w życiu Kościoła ponieważ sprzeciwiają się temu
co mówi papież czy nie zgadzają się z niektórymi aspektami nauczania Kościoła, na
przykład jeśli o seksualność chodzi.
Wielu odpłynęło od Kościoła, szczególnie
w młodości. Ich życie zmieniło się, w jednej chwili byli dziećmi, którzy z mamą i
tatą szli na niedzielną mszę, co było bardzo proste, a już za chwilę mają własne życie.
W ich młodzieńczym wieku hormony szaleją, mają dziewczynę czy chłopaka, myślą o swojej
niezależności. Kościół wydaje się być powiązany z ich dzieciństwem. Dlatego tak mocno
podkreślam, że w naszej akcji nie staramy się o to, by ludzie cofnęli się do swego
rodzaju dziecięcej wiary, na zasadzie nostalgii. Zależy nam by ci, którzy od Kościoła
odeszli na nowo odkryli co wiara katolicka ma im do zaoferowania w ich dorosłym życiu;
i często odkrywają to. Gdy ludzie pobierają się, mają dzieci, budzą się pewnego dnia
i uświadamiają sobie, że pragną, by ich dzieci dorastały w świecie wartości. Gdzie
w ‘odduchowionym’ społeczeństwie te wartości można znaleźć? Najbardziej oczywistym
miejscem jest Kościół katolicki. Dla innych impulsem do poszukiwań jest doświadczenie
pustki w życiu, zdają sobie bowiem sprawę, że czegoś im brakuje.
RV:
Jestem polskim dziennikarzem proszę mi zatem pozwolić na pytanie o imigrantów z Polski,
którzy przybyli na Wyspy Brytyjskie, przede wszystkim w poszukiwaniu pracy. Większość
z nich to katolicy. Czy w księdza opinii ma to jakiś wpływ na Kościół katolicki w
Anglii i Walii?
Ks. Keith Barltrop: Obecność imigrantów z Polski jest
ogromnym błogosławieństwem dla Anglii i tutejszego Kościoła katolickiego, jesteśmy
zachwyceni ich obecnością i to nie tylko dlatego, że są dobrymi pracownikami. Moja
łazienka została świetnie wyremontowana i do tego dość tanio właśnie przez wspaniałych
polskich pracowników (śmiech). Polacy - co jest oczywiste - mają ogromny wpływ na
Kościół. Myślę, że mamy pewien dylemat w podejściu do polskich imigrantów. Zostawiają
oni za sobą bardzo katolicką kulturę i przybywają do kraju silnie zsekularyzowanego
a tym samym poddawani są pokusie porzucenia praktyk religijnych. Niestety wielu z
nich pokusie takiej ulega. Gdybym był polskim kapelanem wzywałbym do tworzenia bardzo
silnych polskich, katolickich wspólnot, by na terenie całej Anglii a szczególnie w
Londynie, przyciągnąć Polaków. Z drugiej strony jako angielski kapłan muszę powiedzieć,
że potrzebujemy tej wiary, witalności i entuzjazmu Polaków w naszych parafiach. Potrzebujemy
ich wpływu na życie naszych parafii. Istnieje zatem dylemat, pragnęlibyśmy bowiem,
by Polacy byli obecni w angielskich wspólnotach a jednocześnie ich wiara wymaga wzmacniania
w polskich parafiach właśnie. Nie ma tu prostego rozwiązania. RV:
Na zakończenie chciałbym zapytać o owoce jakich ksiądz się spodziewa po tej akcji?
Ks.
Keith Barltrop: Nauczyłem się już, że zaangażowanie w dzieło ewangelizacji przypomina
trochę przypowieść o ziarnie i siewcy. Czasami, jak mówi psalm, sieje się we łzach
a zbiera w radości. Nasza praca jest jak wysiew. Oczekuję zatem, że niektóre z ziaren
padną na właściwą glebę. Niektóre z parafii pewnie wyrzucą nasze materiały do kosza
ale jestem także przekonany, że zgodnie z obietnicą Jezusa znajdą się i takie ziarna,
które wydadzą owoc, że będą i takie parafie, które uznają nasze propozycje za dobry
pomysł. Nasza sekretarka rwie już włosy z głowy ponieważ wiele parafii poprosiło o
dodatkowe kopie przygotowanych przez nas ulotek. Wskazuje to, że inicjatywa stała
się popularna, że parafie ją podjęły. Jestem zatem przekonany, że niektóre z ziaren,
które zostaną posiane, wydadzą owoc a oczywiście prawdziwym owocem będą ci, którzy
wrócą do Kościoła, odkrywając że wspólnota wiernych, księża, przyjmuje ich z radością;
że mogą zacząć od nowa i praktykować swoją wiarę, dzieląc się nią z innymi.