2007-09-09 16:48:31

Homilia z nieszporów w Mariazell - dokumentacja


Homilia Benedykta XVI podczas Nieszporów z udziałem księży, osób zakonnych, diakonów i seminarzystów w bazylice w Mariazell, 8 września 2007 r. (tł. Katolicka Agencja Informacyjna).




Czcigodni Bracia w kapłaństwie


Drodzy Mężczyźni i Kobiety życia konsekrowanego


Drodzy Przyjaciele!




Zebraliśmy się w tej dostojnej bazylice naszej "Magna Mater Austriae" w Mariazell. Od wielu pokoleń ludzie modlą się tutaj, aby uzyskać pomoc Matki Bożej. Również my chcemy dziś to uczynić. Chcemy wraz z Nią wielbić niezmierzoną dobroć Boga i wyrazić Panu naszą wdzięczność za wszystkie otrzymane dobrodziejstwa, zwłaszcza zaś za niezrównany dar wiary. Chcemy zawierzyć Jej także sprawy, które mamy w sercach: prosić o Jej opiekę dla Kościoła i za Jej wstawiennictwem o dar dobrych powołań dla naszych diecezji i wspólnot zakonnych, zabiegać o Jej pomoc dla rodzin i o Jej miłosierną modlitwę za wszystkie osoby, poszukujące dróg wyjścia ze swych grzechów i nawrócenia i wreszcie zawierzyć Jej macierzyńskiej trosce wszystkich chorych i osoby w starszym wieku.


Niech Wielka Matka Austrii i Europy pomoże nam wszystkim dokonać głębokiej odnowy wiary i życia!


Drodzy przyjaciele,


jako kapłani, zakonnicy i zakonnice, jesteście sługami i służebnicami misji Chrystusa. Tak jak dwa tysiące lat temu Jezus wezwał ludzi, aby poszli za Nim, także dzisiaj młodzi mężczyźni i kobiety na Jego wezwanie udają się w drogę, pociągnięci przez Niego i kierowani pragnieniem złożenia w służbie Kościoła własnego życia, oddając je, aby pomagać ludziom. Mają odwagę pójść za Chrystusem i chcą być Jego świadkami.


Życie na wzór Chrystusa jest w istocie ryzykownym przedsięwzięciem, gdyż jesteśmy zawsze zagrożeni przez grzech, przez brak wolności i przez sprzeniewierzenie się. Dlatego wszyscy potrzebujemy Jego łaski, tak jak Maryja ją otrzymała w pełni. Uczmy się spoglądać zawsze, jak Maryja, na Chrystusa, biorąc Go za punkt odniesienia.


Możemy uczestniczyć w powszechnym zbawczym posłannictwie Kościoła, którego Głową jest On. Pan wzywa kapłanów, zakonników, zakonnice i świeckich, aby szli do świata, w jego złożoną rzeczywistość, i tam współpracowali przy budowie Królestwa Bożego. Czynią to w wielkiej i zróżnicowanej wielorakości: przepowiadając, budując wspólnotę, w różnych posługach duszpasterskich, w czynnej miłości i widzialnym miłosierdziu, w badaniach i w nauce, prowadzonych w duchu apostolskim, w dialogu z kulturą otaczającego środowiska, wspierając sprawiedliwość, jakiej chciał Bóg i w nie mniejszym stopniu, w spokojnej kontemplacji Trójjedynego Boga i we wspólnotowym oddawaniu Mu chwały.


Pan wzywa was na pielgrzymkę Kościoła "w jego wędrówce przez czasy". Wzywa was, abyście się stawali pielgrzymami wraz z Nim i do udziału w Jego życiu, które jeszcze dzisiaj jest Drogą Krzyżową i drogą Zmartwychwstałego przez Galileę naszego istnienia. Zawsze jednak jest to ten sam i taki sam Pan, który przez ten sam jedyny chrzest wzywa nas do jedynej wiary. Udział w Jego drodze zakłada więc dwie rzeczy: wymiar Krzyża - z niepowodzeniami, cierpieniami, niezrozumieniem, a nawet wręcz z pogardą i prześladowaniami, ale także doświadczenie głębokiej radości w swej służbie i doświadczenie głębokiej pociechy pochodzącej ze spotkania z Nim.


Tak jak Kościół, podobnie parafie, wspólnoty i każdy ochrzczony chrześcijanin wywodzą początek swej misji z doświadczenia Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego.


Ośrodkiem misji Jezusa Chrystusa i wszystkich chrześcijan jest głoszenie Królestwa Bożego. To przepowiadanie w imieniu Chrystusa oznacza dla Kościoła, dla kapłanów, zakonników i zakonnic, jak i dla wszystkich ochrzczonych, zobowiązanie do obecności w świecie w charakterze Jego świadków: składacie świadectwo tego "sensu", który jest zakorzeniony w twórczej miłości Boga i przeciwstawia się wszelkiemu bezsensowi i wszelkiej rozpaczy.


Stoicie po stronie tych, którzy poszukują żmudnie owego sensu, po stronie tych wszystkich, którzy chcą nadać pozytywny wymiar życiu. Modląc się i prosząc, jesteście rzecznikami tych, którzy szukają Boga. Dajecie świadectwo nadziei, która wbrew wszelkiej rozpaczy milczącej lub okazywanej, ponownie zwraca się ku pełnej miłości wierności i uwadze Boga. W ten sposób stoicie po stronie tych wszystkich, którzy zginają się pod ciężkim brzemieniem losu i nie potrafią się już uwolnić od swych ciężarów. Dajecie świadectwo tej Miłości, która dała się ludziom i tak zwyciężyła śmierć. Stoicie po stronie tych, którzy nigdy nie doświadczyli miłości, którzy nie potrafią już uwierzyć w życie.


Przeciwstawiacie się tym samym różnorakim formom niesprawiedliwości ukrytej lub jawnej, jak również szerzącej się pogardzie okazywanej ludziom. W ten sposób, drodzy bracia i siostry, całe wasze istnienie winno być, jak u Jana Chrzciciela, wielkim, żywym odsyłaniem do Jezusa Chrystusa, wcielonego Syna Bożego. Jezus określił Jana jako "lampę, co płonie i świeci" (J 5,35). Bądźcie także wy podobnymi lampami! Sprawiajcie, aby wasze światło jaśniało w naszym społeczeństwie, w polityce, w świecie gospodarki, w świecie kultury i badań naukowych. Nawet jeśli jest to tylko małe światełko pośród licznych błędnych ogni, to jednak też ma swoją moc i swój blask wielkiej Gwiazdy porannej - Chrystusa zmartwychwstałego, którego światło jaśnieje i nigdy nie przeminie.


Naśladowanie Chrystusa oznacza wzrastanie w podzielaniu uczuć i w upodabnianiu się do stylu życia Jezusa (por. Flp 2,5). "Spoglądać na Chrystusa" jest hasłem tych dni. Spoglądając na Niego, wielkiego Nauczyciela życia, Kościół odkrył trzy cechy charakterystyczne, które wyróżniają istotę postępowania Jezusa. Te trzy charakterystyki - nazywamy je "radami ewangelicznymi" - stały się najważniejszymi składnikami życia zaangażowanego w radykalne kroczenie za Chrystusem: ubóstwo, czystość i posłuszeństwo. Rozpatrzymy pokrótce te cechy.


Jezus Chrystus, który był bogaty całym bogactwem Boga, stał się ubogi dla nas (por. 2 Kor 8,9). Ogołocił samego siebie i uniżył się, stając się posłusznym aż do śmierci krzyżowej (por. Flp 2,6 nn.). On, Ubogi, nazwał "błogosławionymi" ubogich. Łukasz daje nam do zrozumienia, że stwierdzenie to dotyczy oczywiście ówczesnych biedaków w Izraelu, gdzie istniał przygnębiający kontrast między bogaczami a ubogimi. Mateusz w swojej wersji Błogosławieństw uściśla jednak, że zwyczajne ubóstwo materialne jako takie nie zapewnia jeszcze samo z siebie bliskości do Boga, nawet jeśli Bóg jest w sposób szczególny bliski tym biedakom. W ten sposób wszystko staje się jasne: chrześcijanin widzi w nich Chrystusa, który na niego czeka, oczekując jego zaangażowania. Ten, kto chce iść za Chrystusem w sposób radykalny, musi zdecydowanie wyrzec się dóbr materialnych.


Musi jednak przeżywać to ubóstwo, wychodząc od Chrystusa, jak gdyby stając się wewnętrznie wolny dla Boga i dla bliźniego. Dla wszystkich chrześcijan, szczególnie jednak dla księży, zakonników i zakonnic, dla jednostek, jak i dla wspólnot, zagadnienie ubóstwa i ubogich winno być ciągle na nowo przedmiotem poważnego rachunku sumienia.


Aby zrozumieć dobrze, co to znaczy czystość, musimy wyjść od jej znaczenia pozytywnego. Znajdujemy ją raz jeszcze, spoglądając na Jezusa Chrystusa. Jezus żył w podwójnym ukierunkowaniu: na Ojca i na bliźniego. Dzięki Pismu Świętemu poznajemy Go jako osobę, która się modli, która spędza całe noce na dialogu z Ojcem. Modląc się, włączał On swoje człowieczeństwo i człowieczeństwo nas wszystkich w synowski związek z Ojcem. Dialog ten stawał się później ciągle na nowo misją wobec świata, wobec nas. Jego misja doprowadziła Go do całkowitego i niepodzielnego oddania się ludziom.


W świadectwach biblijnych nie ma ani jednej chwili Jego istnienia, w której można by dostrzec, w Jego postawie względem ludzi, jakikolwiek ślad osobistego zainteresowania lub egoizmu. Jezus umiłował ludzi tak, jak umiłował swego Ojca. Wejście w te uczucia Jezusa było u Pawła natchnieniem do teologii i praktyki życia, odpowiadającego słowu Jezusa na temat celibatu dla Królestwa niebieskiego (por. Mt 19,12).


Kapłani, zakonnicy i zakonnice nie żyją bez powiązań międzyosobowych. Składając ślub celibatu nie poświęcają się indywidualizmowi bądź jakiemuś życiu w izolacji, ale obiecują uroczyście całkowite i bez zastrzeżeń złożenie w służbę Królestwa Bożego tych mocnych związków, do których są zdolni i które otrzymują jako dar.


W ten sposób sami stają się mężczyznami i kobietami nadziei: zdając się całkowicie na Boga, tworzą miejsce na Jego obecność - na obecność Królestwa Bożego - w świecie.


Wy, drodzy kapłani, zakonnicy i zakonnice, wnosicie ważny wkład: pośród całej pożądliwości, całego egoizmu nieumiejętności czekania, pośród żądzy posiadania, kultu indywidualizmu my próbujemy żyć bezinteresowną miłością do ludzi. Żyjemy nadzieją, która pozostawia Bogu zadanie do wykonania. Co by było, gdyby w dziejach chrześcijaństwa nie było tych postaci, będących wzorcami dla ludzi? Co by ię stało z naszym światem, gdyby nie było kapłanów, gdyby nie było kobiet i mężczyzn w zakonach i we wspólnotach życia konsekrowanego - osób, które swoim życiem świadczyły o nadziei na największe zaspokojenie potrzeb ludzkich i o doświadczeniu miłości Boga, która przekracza wszelką miłość ludzką? Świat potrzebuje naszego świadectwa właśnie również dzisiaj.


Przejdźmy do posłuszeństwa. Jezus przeżył całe swoje życie, począwszy od lat ukrytych, spędzonych w Nazarecie, aż po chwilę śmierci na Krzyżu, na słuchaniu Ojca, w posłuszeństwie Ojcu. Widzimy na przykład noc na Górze Oliwnej. "Nie moja, lecz Twoje wola niech się spełni". Przez tę modlitwę Jezus zbiera w swej Synowskiej woli zacięty opór nas wszystkich, przemienia nasz bunt w swoje posłuszeństwo. Jezus był człowiekiem modlitwy. Był w tym jednak również tym, który umiał słuchać i być posłusznym: stawszy się "posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej" (Flp 2,8). Chrześcijanie zawsze doświadczali, że zdając się na wolę Ojca, nie przegrywają, ale znajdują drogę do głębokiej tożsamości i wewnętrznej wolności. W Jezusie odkryli, że znajduje sam siebie ten, kto daje się, staje się wolny ten, kto wiąże się posłuszeństwem opartym na Bogu i ożywianym poszukiwaniem Boga. Słuchanie Boga i bycie Mu posłusznym nie ma nic wspólnego z robieniem tego pod przymusem z zewnątrz i zatraceniem samego siebie. Tylko poddając się woli Bożej osiągamy naszą prawdziwą tożsamość. Świadectwo tego doświadczenia jest dziś potrzebna światu właśnie w związku ze swym pragnieniem "samospełnienia" i "samookreślenia".


Romano Guardini opowiada w swej autobiografii, jak w krytycznej chwili swej drogi, gdy wiara z jego dzieciństwa stała się dlań niepewna, został obdarowany decyzją przełomową na całe jego życie - nawróceniem - gdy spotkał się ze słowami Jezusa, iż znajdzie samego siebie ten, kto się zgubi (por. Mt 8,34nn: J 12,25); bez całkowitego zapamiętania się, bez zatracenia się nie można ponownie odnaleźć samego siebie, i samemu się zrealizować.


Ale w jakim kierunku należy się zatracić? Komu można się oddać? Stało się dlań oczywiste, że możemy oddać się całkowicie tylko wtedy, gdy czyniąc to, oddajemy się w ręce Boga. Tylko w Nim możemy się ostatecznie zagubić i tylko w Nim możemy odnaleźć samych siebie. Później jednak stanęło przed nim pytanie: kto to jest Bóg? Gdzie jest Bóg? Wówczas zrozumiał, że Bogiem, któremu możemy się całkowicie oddać, może być tylko Bóg, który stał się konkretny i bliski w Jezusie Chrystusie. Ale znów pojawiło się pytanie: gdzie znajdę Jezusa Chrystusa? Jak mogę prawdziwie Mu się oddać? Odpowiedź znaleziona przez Guardiniego w wyniku jego męczących poszukiwań, brzmi: Jezus staje przed nami w sposób konkretny tylko w swym ciele, to znaczy w Kościele. Dlatego posłuszeństwo woli Bożej, posłuszeństwo Jezusowi Chrystusowi powinno być w praktyce bardzo konkretnie pokornym posłuszeństwem Kościołowi.


Również tutaj powinniśmy ciągle na nowo dokonywać głębokiego rachunku sumienia. Wszystko to zawiera modlitwa św. Ignacego Loyoli - modlitwa, która zawsze pozostaje dla mnie jako zbyt wielka do tego stopnia, że prawie nie ośmielam się jej odmawiać, do której jednak winniśmy stale na nowo powracać: "Panie, przyjmij całą moją wolność, moją pamięć, mój intelekt i całą moją wolę, wszystko, co mam i co posiadam: Ty mi to dałeś i Tobie, Panie, to oddaję: wszystko jest Twoje, wszystkim rozporządzaj według wszelkiej swojej woli; daj mi tylko swoją miłość i swoją łaskę a będę już wystarczająco bogaty, nie chcę już niczego innego" (Eb 234).


Drodzy bracia i siostry!


Teraz wracacie do swych środowisk życiowych, do miejsc waszych obowiązków kościelnych, duszpasterskich, duchowych i ludzkich. Niech nasza wielka Orędowniczka i Matka Maryja wyciągnie swą matczyną opiekuńczą rękę nad wami i nad waszym działaniem. Niech się wstawia za wami u swego Syna, naszego Pana Jezusa Chrystusa. Dziękując za waszą modlitwę i za waszą pracę w winnicy Pańskiej dołączam moje błaganie do Boga, aby dał opiekę i pomyślność wam wszystkim, ludziom, zwłaszcza młodym, tu, w Austrii i w różnych krajach, z których wielu z was pochodzi.


Z serca towarzyszę wszystkim swym błogosławieństwem.












All the contents on this site are copyrighted ©.