Rimini: debata o obecności chrześcijan w krajach muzułmańskich
Problemowi trudnej obecności wyznawców Chrystusa w krajach muzułmańskich i na Bliskim
Wschodzie poświęcono wiele miejsca podczas trwającego w Rimini Mityngu Przyjaźni między
Narodami.
Włoski publicysta pochodzenia egipskiego Magdi Allam zaapelował do
„ludzi Zachodu”, aby „poczuli odpowiedzialność za podjęcie właściwych inicjatyw w
celu zaprzestania przemocy”. Jak stwierdził - „Ratując chrześcijan ratujemy nas samych”.
Dyrektor
czasopisma „Tracce” Alberto Savorana przypomniał słowa Benedykta XVI, według którego
„ten, kto pragnie pozostać wierny Bogu musi napotkać niezrozumienie i prześladowania”.
„To właśnie dokonuje się dzisiaj” – stwierdził dziennikarz.
Wiceprzewodnicząca
Stowarzyszenia Kobiet Marokańskich w Lombardii Dounia Ettaib podkreśliła natomiast,
że „należy skończyć z fałszywą wielokulturowością i rozpocząć ponowne odkrywanie własnych
korzeni, kultury i historii”. Obaliła przy tym mit o tak zwanych krajach umiarkowanego
islamu, gdzie w rzeczywistości tysiące chrześcijanek zmuszanych jest do przechodzenia
na islam.
Z kolei obecny na mityngu przełożony franciszkańskiej kustodii Ziemi
Świętej o. Pierbattista Pizzaballa, zwrócił uwagę na znaczenie obecności chrześcijan
na Bliskim Wschodzie. Stwierdził, że mimo trudności powinni oni tam pozostać. „Zaznaczyć
swą obecność w Ziemi Świętej w imieniu całego Kościoła to zadanie dla mieszkających
tam chrześcijan” – powiedział o. Pizzaballa. „Wszyscy się tam narodziliśmy” – dodał
franciszkanin wskazując na początki Kościoła i korzenie kultury Zachodu. Kustosz Ziemi
Świętej powiedział, że obecność chrześcijan mogłaby stać się „mostem pojednania” izraelsko-palestyńskiego.
Potrzeba jednak najpierw stworzyć solidne fundamenty po jednej i drugiej stronie konfliktu.
Służyć temu może „obecność Kościoła ze swym świadectwem innego życia”.
Ojciec
Pizzaballa mówił też o roli Europy, która jego zdaniem jako jedyny kontynent ma szansę
szerszego zrozumienia problemów Ziemi Świętej ze względu na swe chrześcijańskie korzenie.
Tymczasem europejscy politycy w imię źle pojętej laickości boją się w tę sprawę angażować. "Potrzeba
więcej obecności, więcej nacisków, więcej jedności. Potrzeba jedności nie tylko w
dawaniu pieniędzy. Rzeczywiście Europa daje ich wiele dla Ziemi Świętej. Chodzi też
o większe zaangażowanie na polu kulturalnym i politycznym. Przede wszystkim potrzeba
więcej odwagi" - stwierdził przełożony franciszkańskiej kustodii Ziemi Świętej.