Jako „dosyć beznadziejną” określił sytuację Kościoła katolickiego w Grecji tamtejszy
arcybiskup Yannis Spiteris. Ordynariusz Korfu, Zakinthosu i Kefalinii udzielił wywiadu
ekumenicznej agencji ENI na temat sytuacji prawnej katolików w Grecji. Zwrócił uwagę,
że kraj ten – choć należy do Unii Europejskiej – w zasadzie uznaje wyłącznie prawosławie,
które zgodnie z konstytucją jest tam religią dominującą.
„Nie jesteśmy prześladowani,
my po prostu nie mamy tych samych praw, co prawosławna większość. Oficjalnie nie istniejemy”
– stwierdził abp Spiteris. Przypomniał przy tym, że katolicy nie są w Grecji kimś
nowym. Na przykład jego archidiecezja Korfu, Zakinthos i Kefalinia istnieje od początku
XIV wieku. Tym niemniej katolicy – nawet rdzenni Grecy – są traktowani jak obywatele
drugiej kategorii. Ignorowani są także przez Cerkiew, z którą praktycznie ustał dialog
ekumeniczny.
Zdaniem arcybiskupa Spiterisa na niewiele się też zdały ubiegłoroczne
(czerwiec 2006) inicjatywy ustawodawcze zmniejszające wpływ prawosławia na sprawy
publiczne, w tym i na życie innych wspólnot religijnych. Partie polityczne nie kontynuują
reform w tym kierunku obawiając się konfliktu z Cerkwią. I tak Kościół katolicki nadal
nie jest oficjalnie w Grecji uznawany, ani nie ma prawa do korzystania z pomocy publicznej,
na przykład w utrzymaniu zabytkowych budowli, czy dostępie do ubezpieczeń społecznych.
„Nie chcemy dla siebie przywilejów, jak dla Kościoła narodowego – stwierdził abp Yannis
Spiteris. Pragniemy po prostu równego traktowania i zaprzestania dyskryminacji”.