Kościół na Filipinach wyraził obawy, że obecne nasilenie działań wojskowych przeciwko
islamskim separatystom nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Zaostrzenie sytuacji
nastąpiło w związku z porwaniem na wyspie Mindanao ks. Giancarlo Bossiego. Przy okazji
poszukiwań włoskiego misjonarza na sąsiedniej wyspie Basilan jeden z filipińskich
oddziałów wpadł 10 lipca w zasadzkę zorganizowaną przez Front Wyzwolenia Moro, tracąc
14 żołnierzy. Zabitym poodcinano głowy, co stało się przyczyną nasilenia działań odwetowych
w regionie. Zdaniem miejscowych biskupów takie posunięcie nie przyniesie żadnych skutków,
poza kolejnymi cierpieniami ludności cywilnej. Filipiński ordynariusz polowy bp Leopoldo
Tumulak wyraził nadzieję, że obecne nasilenie walk w rejonie Basilanu jest jedynie
tymczasowe. Jednak obawa przed działaniami zbrojnymi powoduje, że z terenów objętych
konfliktem zaczyna uciekać ludność cywilna. Na wyspie Basilan uchodźców jest już ponad
5 tys.
Na tę trudną sytuację nakłada się wejście w życie 15 lipca nowej ustawy
„antyterrorystycznej”, krytykowanej przez Kościół. Daje ona wojsku szerokie pole do
nadużyć względem ludności cywilnej w rejonach objętych konfliktem. Jak stwierdził
sam ks. Giancarlo Bossi, w obecnych warunkach istnieje niebezpieczeństwo, że misjonarze
staną się na Filipinach ulubionym celem porywaczy. Władze bowiem demonstracyjnie okazują
troskę o przebywających na tych terenach obcokrajowców, stąd zapewne będą skłonne
również płacić okup za uprowadzonych. Natomiast przyciśnięte przez armię ugrupowania
rebelianckie będą w ten rozpaczliwy sposób próbować finansować swoją działalność.