2007-07-07 17:57:26

Papieskie motu proprio - komentarz ks. A. Koprowskiego SJ


Publikacja „Motu proprio o korzystaniu z liturgii rzymskiej sprzed reformy dokonanej w 1970 r.” od kilku już miesięcy wywołuje różne komentarze i reakcje. Ojciec Święty w liście przewodnim towarzyszącym ogłoszonemu dziś dokumentowi zauważa, że informacje i osądy wypowiadane bez znajomości tekstu spowodowały spore zamieszanie. Od pewnego czasu pojawiały się reakcje często sprzeczne między sobą – od radosnej akceptacji po twardy opór – a wszystko wobec projektu dokumentu, którego nikt nie znał.

Ojciec Święty z mocą potwierdza autorytet Soboru Watykańskiego II. Podkreśla, że jego dokument w niczym nie podważa tego autorytetu. Mszał opublikowany przez Papieża Pawła VI, tak samo jak jego dwukrotne edycje z polecenia Jana Pawła II, „jest i pozostaje formą zwyczajną Liturgii eucharystycznej. Zarazem ostatnie przedsoborowe wydanie Mszału Rzymskiego, opublikowane na mocy władzy Jana XXIII w 1962 r. i używane także podczas obrad Soboru Watykańskiego II, zostaje dopuszczone jako forma nadzwyczajna celebracji eucharystycznej”.

Ojciec Święty Benedykt XVI omawia sytuację prawną i ewolucję sytuacji duszpasterskiej w tym względzie w okresie po Soborze Watykańskim II. Zauważa się ogromną troskę Papieża o zachowanie sakralnego charakteru liturgii, a zarazem o utrzymanie charakteru uniwersalnego, powszechności Kościoła w sferze duszpasterskiej. „Chodzi o doprowadzenie do pojednania wewnętrznego w łonie Kościoła – stwierdza Papież w liście. – Nie ma żadnej sprzeczności między jednym a drugim wydaniem Mszału Rzymskiego. W historii liturgii jest wzrost i rozwój, a nie rozbicie czy pęknięcie”. Wzruszająca jest delikatność, z jaką Benedykt XVI zwraca się do biskupów w liście towarzyszącym motu proprio, podkreślając, że dokument papieski w niczym nie umniejsza autorytetu i odpowiedzialności biskupów. Co więcej, prosi, by po okresie 3 lat od wejścia w życie motu proprio napisali do Stolicy Apostolskiej swoje uwagi i doświadczenia. Gdyby okazało się, że pojawiły się poważne trudności, trzeba będzie szukać nowych rozwiązań.

Decyzje każdego Papieża, które dotyczą w jakiś sposób rytmu życia Kościoła, trzeba odczytywać w kontekście „całości” myśli Ojca Świętego. W sposób szczególny tyczy to Benedykta XVI, wspaniałego teologa, starającego się śledzić drogę duszpasterską w odniesieniu do tej teologicznej refleksji i opisywanej przez nią rzeczywistości wiary.

W kwietniu otrzymaliśmy pierwszy tom książki Benedykta XVI „Jezus z Nazaretu”. Jest to owoc życia pełnego refleksji, prób zrozumienia i analizowania uwarunkowań kulturowych, medytacji, a także doświadczenia duszpasterskiego, wiary chrześcijańskiej. Owoc życia skoncentrowanego na poznawaniu Jezusa, aby wejść w żywotny i głęboki z Nim kontakt. Z Nim i Jego Kościołem.

W adhortacji posynodlanej „Sacramentum Caritatis” Benedykt XVI podkreślał charakterystyczne cechy rozwoju rytu eucharystycznego: „Spoglądając na dwutysiącletnią historię Kościoła Chrystusowego, kierowaną mądrym działaniem Ducha Świętego, pełni wdzięczności podziwiamy dokonujący się w czasie rozwój form obrzędowych, poprzez które sprawujemy pamiątkę wydarzenia naszego zbawienia. Od wielorakich form pierwszych wieków, które nadal jaśnieją w obrzędach starożytnych Kościołów wschodnich, aż po rozprzestrzenienie się obrządku rzymskiego; od jasnych wskazań Soboru Trydenckiego i mszału św. Piusa V aż po odnowę liturgiczną zamierzoną przez Sobór Watykański II: na każdym etapie historii Kościoła celebracja eucharystyczna, będąca źródłem i szczytem jego życia i misji, jaśnieje poprzez obrzęd liturgiczny z całym swym różnorodnym bogactwem. XI Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów, które się odbyło w dniach od 2 do 23 października 2005 r. w Watykanie, złożyło Bogu głębokie dziękczynienie wobec tej historii, rozpoznając w jej działaniu przewodnictwo Ducha Świętego. Ojcowie synodalni stwierdzili oraz potwierdzili dobroczynny wpływ, jaki miała na życie Kościoła reforma liturgiczna podjęta przez Sobór Watykański II. Synod Biskupów miał możność ocenić jej przyjęcie w okresie posoborowym. Bardzo liczne były wyrazy uznania. Stwierdzono, że trudności, jak również niektóre zauważone nadużycia, nie mogą przesłonić dobrodziejstw oraz ważności liturgicznej odnowy, która zawiera bogactwa nie w pełni jeszcze wykorzystane”. Jak podkreśla Papież, chodzi o to, by zmiany zamierzone przez Vaticanum II odczytywać w konkrecie życia Kościoła a zarazem jakby wewnątrz jedności, jaka charakteryzuje rozwój samego rytu, bez ruchów, które by w sposób sztuczny tę jedność naruszały.

W dwóch innych tekstach, jeszcze kard. J. Ratzingera, „Duch liturgii” i „Moje życie” znajdujemy pewne treści, które pozwalają lepiej zrozumieć głębsze motywy decyzji, jaką podjął Papież Benedykt XVI w opublikowanym dziś motu proprio.

W autobiografii „Moje życie” J. Ratzinger opisuje najważniejsze wydarzenia w „okresu ratyzbońskiego” swojego życia (1967 – 1976). Jednym z nich było dołączenie do publikacji mszału Pawła VI niemal całkowitego zakazu używania mszału poprzedniego, po okresie 6 miesięcy danych na wprowadzenie nowego. Zauważa: takiego zakazu nie było nigdy w historii liturgii. Oczywiście nie taka była wola Soboru Watykańskiego II. Wydawało się czymś normalnym, że nowy mszał, oparty na wizji nowego Soboru, zastępuje mszał poprzedni, ułożony 400 lat temu przez Piusa V na podstawie Soboru Trydenckiego. Ale – podkreśla Ratzinger w autobiografii – zawsze był to proces ewolucyjny, proces wzrostu. Bo tak naprawdę mszał stworzony przez Piusa V nie istnieje. Ten, który wydawano do 1962 r. i który był nazywany mszałem Piusa V, to owoc długiego procesu rozwoju, przekształceń, wzrostu dokonywanego w historii Kościoła.

Kard. Ratzinger zwraca uwagę na jeden szczegół znamienny w rozwoju po Soborze Trydenckim. Reforma protestancka rozpowszechniała się przede wszystkim poprzez wprowadzanie swoistych „reform liturgicznych”. Podział Kościoła znajdował zewnętrzny wyraz w zmianach liturgicznych i często w praktyce było trudno określić, co jest jeszcze katolickie, a co już nim nie jest. „W tej sytuacji zamieszania, braku jednolitych i klarownych reguł liturgicznych, w kontekście różnorodności liturgicznej odziedziczonej też po wiekach średnich, ówczesny Papież zdecydował, że Mszał Rzymski, tekst liturgiczny Miasta Rzymu, jako w sposób oczywisty i pewny – katolicki – należy wprowadzić wszędzie tam, gdzie sprawowano liturgię według nowych rytów, nowych – to znaczy nie mających za sobą przynajmniej 200 lat tradycji. Tam, gdzie ową 200-letnią tradycję zachowano, nie zachodziła konieczność wprowadzenia Mszału Rzymskiego, bo było oczywiste, że modląca się wspólnota jest katolicka, że nie jest owocem „reformy protestanckiej”.

W autobiografii kard. Ratzinger podkreśla, że było słuszne, całkowicie zasadne i zgodne z linią Soboru Watykańskiego II dokonanie reformy mszału, zwłaszcza wprowadzenie języków narodowych do liturgii. Nowy, posoborowy mszał wniósł wiele autentycznych ubogaceń. Jednak fakt, że przedstawiano jako nową budowlę, przeciwstawną temu, co uformowane zostało przez długie doświadczenia historii, oraz że używanie tego historycznego dziedzictwa zostało zakazane, wzburzył autora książki, ponieważ sprawiało to wrażenie, jakby liturgia była owocem pracy specjalistów i czymś należącym do kompetencji prawników, a nie żywotnym procesem, który łączy nas z wydarzeniem Wieczernika i osobą Jezusa Chrystusa.

Wydaje mi się, że tutaj dotykamy istotnego punktu myśli i decyzji Benedykta XVI. Chodzi o przekonanie, że nie można stwarzać nawet samych tylko pozorów, jakoby liturgia była owocem pracy specjalistów i prawników, a nie żywotnym procesem łączącym nas z „Wydarzeniem Pana”. Ten wątek rozwija autobiografia Ratzingera: „w ten sposób, de facto, narasta przekonanie, że liturgię «się robi», a nie jest to coś, co istnieje już wcześniej, co jest nam «dane», w co wchodzimy jako w tajemnicę wiary; że „«robimy liturgię » mocą decyzyjną specjalistów, prawników czy to «centrali», czy «jakiejś konkretnej wspólnoty», która usiłuje tworzyć «własną liturgię». W ten sposób gubi się wrażliwość na to, co istotne: na spotkanie z tajemnicą wiary, z misterium Chrystusa, które przecież nie są «naszym produktem, wytworem», ale są źródłem i początkiem naszego życia. Zarazem – tworzy się sytuacje sztucznych podziałów w miejsce jedności, która charakteryzuje rozwój samego rytu. Ten klimat, bez złej woli, ale przy powierzchowności postaw i zaśpieszeniu reformami, charakteryzował – pisze Ratzinger – niektóre tendencje okresu bezpośrednio posoborowego”.

Kard. Ratzinger w obydwu tekstach podkreślał fundamentalne znaczenie traktowania liturgii jako elementu wspólnoty wiary, komunii wiary, uniwersalnej jedności Kościoła i jego historii, bo jest to przecież misterium żyjącego Chrystusa. W przeciwnym wypadku gubimy istotny fundament paschalnej rzeczywistości Chrystusa. Wspólnota cieszy się, że jest razem, ale celebruje samą siebie, zaciera się żywotna więź ze źródłem wiary, którym jest sam Chrystus.

Syntetyzując trzeba podkreślić, że:

- W motu proprio Benedykta XVI nie chodzi bynajmniej o deprecjonowanie Soboru Watykańskiego II. W liście towarzyszącym dokumentowi Papież podkreśla dobroczynny wpływ reformy soborowej na życie i misję Kościoła, znaczenie i wagę reformy liturgicznej Vaticanum II, mającej w sobie elementy, które trzeba jeszcze ciągle dalej rozwijać.

- Motu proprio daje sposobność do ożywienia świadomości, że liturgia jest procesem życiowym, jest czymś „nam danym”, opartym na wydarzeniu paschalnym Chrystusa, przeżywanym przez wspólnotę Kościoła poprzez wieki, a nie jest produktem specjalistów czy prawników. Jest źródłem naszego życia jako wspólnoty wiary.


- Ojciec Święty jest świadom, że nowe normy dopuszczające mszał sprzed r. 1970 wychodzą naprzeciw potrzebom i zainteresowaniom tylko mniejszości wiernych. Jak zauważa, wymagają choćby znajomości łaciny, a z tym jest kiepsko, jej znajomość nie jest już częsta.

- Papież zachęca do aktywnego pogłębienia życia liturgicznego. „Dwie formuły rytu rzymskiego mogą wzajemnie się ubogacać: w dawnym mszale mogą i powinny być dodane teksty o nowych świętych i niektóre nowe prefacje. […] W sprawowaniu Liturgii według mszału Pawła VI może ujawnić się, w sposób silniejszy niż dotychczas, wymiar sakralny, który tak wielu przyciąga do dawnej formy rytu. Najpewniejszą gwarancją, żeby mszał Pawła VI jednoczył wspólnoty parafialne i był przez nie miłowany, jest sprawowanie liturgii z wielką czcią i zgodnie z przepisami; ukaże to bogactwo duchowe i głębię teologiczną tego mszału”. W liście i w samym motu proprio Papież podkreśla, że mszał Pawła VI jest i pozostaje formą zwyczajną celebracji eucharystycznej.


- W okresie globalizacji i trudności w odnalezieniu równowagi między tym, co osobiste, i tym, co się rozpływa w „skali globu”, trudności w uchwyceniu rytmu życia odpowiadającego własnej osobowości i korzeniom, z których się wywodzimy, ważne jest mieć świadomość drogi Kościoła jako wspólnoty wiary. A zarazem Kościoła jako wspólnoty uniwersalnej, której istnienie jest zakorzenione w fakcie Jezusa Chrystusa, w misterium Chrystusa żyjącego.

- Przywrócenie „ważności” Mszału Rzymskiego opublikowanego przez Jana XXIII w 1962 r. oznacza więc potwierdzenie procesu ciągłości wzrostu wspólnoty eklezjalnej, a także różnorodności kulturowych i liturgicznych, wyrażających jedność Kościoła jako wspólnoty wiary zakorzenionej w Misterium Chrystusa. Jest dopuszczeniem dodatkowej, „nadzwyczajnej” formuły sprawowania liturgii, bez umniejszania roli formuły zwyczajnej, powszechnej, jaką jest Mszał Rzymski oparty o posoborową reformę liturgii. Jest zarazem „dopowiedzeniem” słowa szacunku dla „formuły ewolucyjnego rozwoju liturgii”, czasem lekceważonego w rytmie i entuzjazmie towarzyszącym latom bezpośrednio następującym po wydarzeniu Vaticanum II.


ks. Andrzej Koprowski SJ, dyrektor programowy RV







All the contents on this site are copyrighted ©.