Katolicy wschodniej Ukrainy ciągle napotykają na trudności w odzyskaniu budowli sakralnych.
Od 15 lat starają się o zwrot kościoła św. Józefa w Dniepropietrowsku. W drugiej połowie
lat dziewięćdziesiątych świątynię wbrew normom prawa sprzedał firmie panamskiej były
premier Ukrainy, Pawło Łazarenko, aresztowany później w USA w związku z podejrzanymi
operacjami finansowymi. Władze kościelne od szeregu lat domagają się zwrotu świątyni.
Kierowały w tej sprawie petycje do kolejnych przywódców kraju.
Jak powiedział
Radiu Watykańskiemu wikariusz generalny diecezji charkowsko-zaporoskiej, ks. Jan Sobiło,
tydzień temu wierni zobaczyli, że drzwi kościoła były otwarte. Po wejściu do świątyni
nie zauważyli żadnej osoby, ściany były puste, w niektórych miejscach opalone, w niektórych
miejscach wydarta instalacja elektryczna, deski z podłogi, dziury w dachu, budynek
był całkowicie opuszczony. „Od ubiegłej środy (27 czerwca) zbierali się na Msze św.
– mówi ks. Sobiło. W kościele były też całodobowe adoracje Najświętszego Sakramentu.
Wczoraj (3 lipca) tzw. „właściciel” najął ludzi. Gdy przyjechałem ok. godz. 23:00
była też milicja i różne firmy ochroniarskie, przedstawiciele władz miejskich, wojewódzkich,
prokuratury. Powiedzieli nam, że nie mamy wyjścia. Kazali nam zabrać Najświętszy Sakrament.
W przeciwnym wypadku zostaniemy oskarżeni o zajęcie siłą własności prywatnej. Do tej
pory czujemy się lekceważeni. Dotychczas katolicy zbierają się w maleńkiej kapliczce,
gdzie może się zmieścić 60 osób. Reszta stoi na dworze. Zwracamy się do różnych struktur,
także europejskich. Na razie nie wiemy dlaczego, ale nic się nie zmienia w tej materii”.