Przygotowania do Soboru Watykańskiego
w Kościele zbiegły się z wejściem Ameryki Łacińskiej w grę, jaką toczyły ze sobą dwie
światowe potęgi. Pierwszą cezurą był kryzys polityczny w Gwatemali, a następną rewolucja
kubańska w 1959 roku. W kontekście coraz bardziej zarysowującego się podziału na zwolenników
kapitalizmu i zwolenników marksizmu, latynoscy chadecy lansowali wizję trzeciej drogi,
kładąc nacisk na przeprowadzenie reform społecznych. Na początku lat 60. ich projekty
poparli biskupi, przede wszystkim z Wenezueli, Chile i Brazylii, którzy wskazywali
na konieczność realizacji reform społecznych i reformy rolnej. Chcieli tym samym zatrzymać
narastającą polaryzację w łonie społeczeństw i zahamować groźbę rewolucji komunistycznej.
Przeciwnicy reform społecznych sięgnęli jednak po radykalne środki i w kolejnych krajach
Ameryki Łacińskiej wojsko przejmowało władzę: w Brazylii – w 1964, w Argentynie
– w 1966 i 1976, w Peru – w 1968, w Ekwadorze – w 1972, w Urugwaju – w 1973 i w
Chile – w 1973. Przejmowanie władzy przez reżimy wojskowe przypadło na dwa ważne wydarzenia
w Kościele: Sobór Watykański II i drugie generalne spotkanie biskupów Ameryki Łacińskiej,
które odbyło się w Medellin w 1968, w czasie którego zapowiedzieli zaangażowanie Kościoła
na rzecz sprawiedliwości społecznej i praw człowieka, wyciągając konekwencje z dokumentów
soborowych. Decyzja ta wyznaczyła nowy kierunek aktywności Kościoła i musiała w rezultacie
prowadzić do zderzenia z reżimami wojskowymi. Opowiedzenie się Kościoła po stronie
uciśnionych, pozbawionych głosu i ubogich sprawiło, że w większości krajów Ameryki
Łacińskiej spotkał się on z prześladowaniami (wyjątkiem była Argentyna) ze strony
władz. Najdramatyczniejszym ich przykładem było zabójstwo metropolity El Salvador
arcybiskupa Oscara Romero, który za swoją bezkompromisową postawę obrony praw człowieka
został zgładzony przez reżim wojskowy w marcu 1980 roku. Generalna postawa Kościoła
w państwach Ameryki Łacińskiej w okresie, kiedy znajdowały się one w rękach dyktatur
wojskowych, cechowała się zaangażowaniem w obronie praw człowieka i demokracji. Nieprzypadkowo
więc w 1985 roku, kiedy skończyła się dyktatura wojskowa w Brazylii, nowowybrany,
demokratyczny prezydent Tancredo Neves złożył wizytę w Narodowej Konferencji Episkopatu
Brazylii, aby podziękować biskupom brazylijskim za ich poparcie dla kampanii na rzecz
powrotu demokracji.
Zaangażowanie Kościoła katolickiego w krajach latynoskich
w sprawy społeczne było też związane z fascynacją i rozwojem teologii wyzwolenia,
będącej w pewnym sensie próbą połączenia niektórych elementów marksizmu z przesłaniem
ewangelicznym. Teologia wyzwolenia w wydaniu niektórych teologów przybierała niekiedy
kształt bardzo niepkojący i wzbudzała obawę o zbytnie upolitycznienie Kościoła. Obawy
te nie były nieuzasadnione, co pokazała sytuacja w Nikaragui, gdzie niektórzy księża
zostali politykami, w pełni utożsamiając się z nową władzą. O ile obrona praw ludzi
ubogich, zaangażowanie na rzecz większej sprawiedliwości społecznej oraz obrony praw
człowieka, a w konsekwencji pomoc w transformacji demokratycznej stanowiły istotną
cechę zaangażowania Kościoła katolickiego w wielu krajch Ameryki Łacińskiej, to jednocześnie
towarzyszyły temu pewne wypaczenia związane z fałszywym rozumieniem teologii wyzwolenia.
Jan Paweł II, który z częstotliwością półtora roku odbywł podróże apostolskie do krajów
latynoskich w pełni popierał zaangażowanie Kościoła na rzecz respektowania praw człowieka,
ale sprzeciwiał się upolitycznieniu Kościoła w duchu marksistowskiej interpretacji
teologii wyzwolenia i jego udziałowi w grze politycznej supermocarstw.
Przełom
1989 roku przyniósł w kosekwencji uniezależnienie się krajów Ameryki Łacińskiej od
wpływów politycznych supermocarst i wprowadził je na drogę przyspieszonego rozwoju
gospodarczego zgodnie z liberalnymi receptami gospodarczych organizacji międzynarodowych.
Doprowdził także do śmierci teologii wyzwolenia, którą Jan Paweł II ogłosił w czasie
podróży apostolskiej do Gwatemali w 1996 roku, kiedy w rozmowie z dziennikarzami jednoznacznie
powiedział „Teologia wyzwolenia zmarła wraz ze śmiercią marksizmu”. Lata
90. to okres, w którym państwa Ameryki Łacińskiej powoli próbują odnaleźć własną drogę
rozwoju, budując demokrację i przeprowadzając transformację. Kościół w tym okresie
stara się pomóc w przeprowadzeniu procesu pojednania narodowego, zwłaszcza w takich
krajach jak Chile czy Nikaragua. Dekada przyspieszonego rozwoju skutkuje jednak wieloma
rozczarowaniami społecznymi. Na progu XXI wieku zauważalny jest podział wpływów politycznych
w Ameryce Łacińskiej na dwa podstawowe nurty. W Chile, Brazylii, Urugwaju, Peru i
Kostaryce do władzy doszli socjaldemokraci, którym stosunkowo dobrze udało się umocnić
demokratyczne zasady państwa i dobrze zarządzać finansami. Lewica ta prowadzi bardzo
pragmatyczną politykę i stosunki z Kościołem układają się dobrze (prezydent Brazylii
Lula zaczynał swoją działalność związkową w parafii). Jednocześnie właśnie w tych
krajach, które odniosły pewien sukces gospodarczy w ostatniej dekadzie coraz wyraźniej
uwidoczniło się zjawisko sekularyzacji (szczególnie widoczne w Urugwaju – 48% ludności
deklaruje się jako agnostycy lub niewierzący i w Chile, gdzie odsetek ten wynosi 34%)
oraz zwiększenie aktywności sekt i grup zielonoświątkowych, zwłaszcza w Brazylii.
Natomiast
w krajach takich jak Wenezuela, Boliwia, Ekwador, częściowo Argentyna na fali niezadowolenia
ludowego do władzy dochodzą autokraci sięgający po retorykę populistyczną, którzy
odwołują się do tradycyjnych kultur prekolumbijskich. Ruchy te są odbiciem frustracji
szerokich, ubogich wartsw społeczeństwa, które zostały całkowicie zmarginalizowane
w toku dotychczasowych transformacji politycznych i gospodarczych. W wymienionych
wyżej państwach Kościół stał się jedyną instytucją zaufania publicznego, która cieszy
się nadal ogromnym autorytetem wśród ludzi, jest jednak niewygodny dla nowych władz,
które upatrują w nim przeszkodę dla realizacji swoich pomysłów politycznych. Biskupi
w tych krajach nie chcą jednak podejmowac działań, które sprawiałyby, że byliby postrzegani
jako przeciwnicy polityczni. Nie chcą też dawać nowym władzom pretekstu do podjęcia
dalszych bardziej radykalnych kroków o charakterze antykościelnym. Antytkościelny
charakter rządów widoczny jest zwłaszcza w Boliwii, gdzie nowy prezydent Evo Morales
odwołuje się jednoznacznie do symboliki religii prekolumbijskich.
Ciągły jeszcze
brak stabilności społecznej w krajach Ameryki Łacińskiej skutkuje też brakiem nowych
porozumień między państwem a Kościołem. Większość krajów tego regionu ma jeszcze konkordaty
podpisane w XIX wieku. Warto zauważyć, że w latach 90. Stolica Apostolska podpisała
jedynie umowy z Argentyną, Wenezuelą i Dominkaną, które dotyczą ordynariatów polowych
i kapelanów wojskowych. Największe kraje kontynentu: Brazylia, Meksyk i Argentyna
nie mają całościowych regulacji stosunków państwo – Kościół w postaci umowy ze Stolicą
Apostolską.
W przededniu rozpoczęcia spotkania CELAM w Aparecida Kościół
Latynoamerykański stoi przed nowymi wyzwaniami takimi jak: sekularyzacja, aktywnośc
sekt i grup zielonoświątkowych., ale także nowa fala populizmu, która może ogarnąć
kolejne kraje kontynentu. Odpowiedź Kościoła na to ostatnie zjawisko będzie miało
istotny wpływ na wytyczenie dalszego kierunki zaangażowania Kościoła, który po dużym
wysiłku w dziedzinie społecznej w latach 70.i 80. XX wieku raczej nie jest już skłonny
go kontynuować na taką skalę. Wydaje się, że biskupi preferują skoncentrowaniu się
na pracy czysto duszpasterskiej, dając odpowiedź na obecne już także w Ameryce Łacińskiej
wyzwania sekularyzacji.