Kolonialne dziedzictwo Ameryka Łacińska jest jedynym
kontynentem, który możemy określić mianem katolickiego, wciąż ponad 70% jego mieszkańców
deklaruje swoją przynależność do Kościoła katolickiego i chociaż odsetek katolików
spadał w ostatniej dekadzie, to jednak tradycja katolicka dominuje w zdecydowanej
większości krajów tego kontynentu. Ta wyjątkowo silna pozycja Kościoła katolickiego
wzbudza pytanie o to, jak układają się jego stosunki z rządami, jak one przyjmują
i reagują na Kościół. Nasze dwa spotkania stanowią próbę syntetycznego przedstawienia
ewolucji w stosunkach państwo – Kościół, jaka zaszła i zachodzi w Ameryce Łacińskiej.
Mogą też być pomocne do przypomnienia kontekstu, w jaki odbywa się podróż apostolska
papieża Benedykta XVI do Brazylii, w czasie której zainauguruje V Konferncję Generalną
biskupów Ameryki Łacińskiej.
Odkrycie Ameryki i stosunkowo szybka kolonizacja
Ameryki Łacińskiej przez Hiszpanię i Portugalię na przestrzeni XVI wieku szła w parze
z ewngelizacją tego kontynentu, co było efektem ścisłego związku tronu z ołtarzem
w tamtym okresie. Monarchowie objęli swoim patronatem Kościół w Nowym Świecie, co
oznaczało, że do ich zadań należało także ustanowienie administracji kościelnej, finansowe
wsparcie Kościoła oraz jego ochrona. W celu realizacji tych zadań król otrzymał od
papieża prawo nominowania biskupów oraz zbierania dziesięciny, a także wydawania
zakonom pozwolenia na pracę w Ameryce.
Można powiedzieć generalnie, że Kościół
katolicki stanowił w Ameryce Łacińskiej rodzaj pośrednika między Hiszpanią a Portugalią
a miejscową ludnością wśród której zdobył sobie duży szacunek. Warto dodać, że Indianie
jako neofici byli wyłączeni spod władzy inkwizycji (będącej przecież instytucją państwową),
co oznaczało, że inkwizycja w Nowym Świecie nie miała zbyt dużego pola do działania
- na przestrzeni 300 lat działalności zapadło dwieście wyroków śmierci. O ile w XVI
i w XVII wieku Kościół miał właściwie wolną rękę w prowadzeniu swojej działalności,
o tyle jednak w XVIII wieku uległo to zmianie, na skutek przemian w umysłowości monarchów,
którzy coraz bardziej ulegali wpływom oświecenia. Burbonowie hiszpańscy w tym okresie
chcieli poddać Kościół większej kontroli i jednocześnie wykorzystać go do nadzorowania
Indian, Murzynów i innych członków społeczeństwa. Władcy, korzystając ze swoich prerogatyw,
mianowali biskupami i przełożonymi zakonów w Nowym Świecie duchownych z Hiszpanii,
a nie duchownych urodzonych już w Ameryce. Wywoływało to poważne napięcia w lokalnym
Kościele i stanowiło zapowiedź powstania ruchów, które na przełomie XVIII i XIX wieku
walczyły o niepodległość kolonii. Najbardziej skrajnym przejawem chęci pełnego panowania
królów nad Kościołem było wypędzenie jeuitów z Brazylii w 1759 i z hiszpańskiej Ameryki
w latach 1767-1768.
Napięcie między hiszpańską hierarchią kościelną a duchowieństwem
uwidoczniło się w pełni w latach 1808 - 1821, kiedy to większość państw Ameryki Łacińskiej
ogłosiła niepodległość. Stanowisko Kościoła wobec tych zmian było niejednoznaczne.
Papież i biskupi potępili ruch niepodległościowy, natomiast kreolscy duchowni udzielili
mu szerokiego poparcia, bardzo często będąc przywódcami ruchów wolnościowych, jak
na przykład w Meksyku. Księża odgrywali bardzo istotną rolę w pierwszych zgromadzeniach
uchwalających konstytucję, np. w Peru na 57 delegatów konstytuanty było 23 duchownych.
Antywolnościowe nastawienie biskupów sprawiło, że zostali oni zmuszeni do
powrotu do Hiszpanii, co wywołało poważny kryzys w stosunkach między młodymi państwami
Ameryki Łacińskiej a Kościołem. Ich rządy starały się wzorem królów hiszpańskich i
portugalskich o prawo do mianowania biskupów, jednak papież odmówił. W konsekwencji
przez szereg lat urzędy biskupie były nieobsadzone. Kryzys został przełamany w latach
30. XIX wieku, kiedy to, wiele państw latynoamerykańskich podpisało konkordat, w wyniku
którego rząd miał przedstawiać kandydatów na biskupów, ale wyboru dokonywała Stolica
Apostolska. W rezultacie tych porozumień nowymi biskupami zostawali najczęściej duchowni
koserwatywni, wierni Rzymowi, którzy z dużym zaangażowaniem pracowali nad odrodzeniem
Kościoła. Wraz z tym, jak młode państwa Ameryki Łacińskiej coraz bardziej
krzepły i szukały swoich dróg rozwoju, starając się je wzorować na ówczesnych wzorcach
europejskich, ich rządy nabierały coraz bardziej kolorytu antykleryklanego. Liberałowie
latynoscy postrzegali Kościół jako najpoważniejszego rywala w walce o dusze niższych
klas społecznych, ale także jako hamulec nowoczesności, który spowalniał ich zdaniem
proces rozwoju gospodarczego i społecznego. Solą w ich oku były także potężne majątki
ziemskie Kościoła. Szacuje się, że w większości krajów Ameryki Łacińskiej Kościół
posiadał około jednej trzeciej ziemi. Zajmował się także rejestracją urodzin, chrztów,
ślubów i pogrzebów. Miał bardzo duży udział w edukacji. Jego monopolem były cmentarze.
Zdecydowana większość ludności była wierna Kościołowi i religii. Liberałowie starali
się jednak o konsekwentne zmiejszanie wpływów Kościoła i w latach 1880-1890 w większości
państw zostały wprowadzone ustawy o ograniczeniu kompetencji Kościoła nad cmentarzami
i zawieraniem małżenstw. Na przełomie XIX i XX wieku w kolejnych krajach Ameryki Łacińskiej
następował rozdział Kościoła i państwa. W Brazylii miało to miejsce w 1890 i wiązało
się m.in. z wprowadzeniem tolerancji religijnej wobec niekatolików. W Ekwadorze rozdział
państwa i Kościoła nastąpił w 1906. Najbardziej dramatycznie proces ten przebiegał
w Meksyku, gdzie w 1917 roku została uchwalona antyklerykalna konstytucja, która
znosiła zakony, zakazywała publicznej manifestacji wiary i likwidowała szkoły kościelne.
Jednak np. w Chile proces rozdziału Kościoła i państwa był efektem obustronnego porozumienia
i został przeprowadzony w 1925 roku. Jednak np. w Peru nastąpiło to dopiero w 1980
roku, także na drodze pokojowej.
W pierwszej połowie XX wieku w państwach
Ameryki Łacińskiej miało miejsce ciekawe i ważne zjawisko dojrzewania świadomości
społecznej katolików, która przerodziła się w cały ruch, którego efektem był rozwój
i umacnianie w wielu krajach partii chadeckich, szczególnie w Chile i w Wenezueli.
Inspirowane nauczaniem społecznym Kościoła zaangażowanie katolików w politykę w poszukiwaniu
bardziej sprawiedliwych rozwiązań stanowiło także okazję do prowadzenia pozytywnego
dialogu z liberałami, ale też zarysowania pewnych różnic między nimi a postawami hierarchii.
Okres
pierwszych dekad XX wieku cechowały, za wyjątkiem Meksyku, dobre stosunki państw
Ameryki Łacińskiej ze Stolicą Apostolską. Większość krajów tego kontynentu utrzymywała
swoje przedstawicielstwa przy Watykanie, co stanowiło przejaw ich uznania dla Kościoła
i roli, jaką odgrywał w społeczeństwach latynoskich. Było to podkreślenie silnych
więzi, jakie mimo różnych napięć i tendencji politycznych, łączyły Stolicę Apostolską
z państwami Ameryki Łacińskiej.