Nie wszędzie dzieci mogą malować pisanki i cieszyć się z radości świąt. W wielu krajach
maluchy zmuszane są do pracy ponad siły, a niejednokrotnie nawet sprzedawane przez
rodziców, którzy nie są w stanie utrzymać rodziny. Według agencji AsiaNews dramatyczna
sytuacja panuje w Indiach, gdzie za dzieci płaci się dużo mniej niż za bydło. Temu
tragicznemu zjawisku próbują stawić czoła katolickie organizacje charytatywne oraz
stowarzyszenia broniące praw dzieci. Nie sprzyja temu jednak szerzące się bieda i
brak wykształcenia.
Szacuje się, że połowa ofiar handlu ludźmi w Indiach to
dzieci. Pracują one przy wyrobie dywanów, na farmach oraz jako posługacze. Niestety
wiele dzieci zostaje wykorzystywanych przez ludzi czerpiących zyski z prostytucji
nieletnich. Rozpowszechnianiu się tego fenomenu sprzyja zmowa milczenia lokalnej policji,
która jest skorumpowana. Bhuvan Ribu z indyjskiej organizacji broniących praw dziecka
ujawnił, że zna rodziców, którzy sprzedali swe potomstwo za 6 dolarów. Wskazał przy
tym na pewien dramatyczny paradoks. Za krowę w Indiach trzeba zapłacić 15 tys. rupii,
czyli 360 dolarów. Najniższa cena dziecka to 500 rupii, czyli 12 dolarów.