Publikujemy polskie tłumaczenie rozważań papieskiej Drogi
Krzyżowej w Koloseum. Autorem tekstów jest ks. Gianfranco Ravasi.
Modlitwa
wstępna
W imię Ojca i Syna i Ducha świętego. Amen
Bracia i Siostry, Rzym
okryły mroki nocy podobnie, jak tamtego wieczoru okryły domy i ogrody Jerozolimy. Teraz
wejdziemy do ogrodu Getsemani, by iść za Jezusem z Nazaretu i towarzyszyć Mu
w ostatnich godzinach Jego ziemskiego życia.
Będzie to droga bólu, samotności,
okrucieństwa, zła i śmierci. Ale będzie to także droga wiary, nadziei i miłości, albowiem
grób – ostatni etap tej drogi – nie pozostanie zapieczętowany na zawsze. W
wielkanocny poranek wzejdzie światło radości i rozproszy ciemności grobu. Miejsce
milczenia zajmie słowo życia, a śmierci - chwała zmartwychwstania.
Módlmy
się teraz, splatając nasze słowa z prastarym głosem chrześcijańskiego Wschodu.
Panie
Jezu Udziel nam łez, których nam nie starcza, by zmyć nasze grzechy. Daj
nam odwagę błagania o Twe miłosierdzie. W dniu Twego sądu ostatecznego podrzyj
stronice, na których zapisano nasze grzechy i spraw, by przestały istnieć.
Panie
Jezu, tego wieczoru przypominasz także nam słowa, które pewnego dnia wypowiedziałeś
do Piotra: „Pójdź za mną”. Posłuszni Twemu wezwaniu, chcemy iść za Tobą.
Krok za krokiem drogą Twej Męki, byśmy mogli nauczyć się myśleć jak Bóg, a
nie jak człowiek. Amen.
Stacja pierwsza Jezus
w Ogrodzie Oliwnym
C.: Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy
Tobie. W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Z Ewangelii
według św. Łukasza 22, 39-46
Potem wyszedł i udał się, według zwyczaju,
na Górę Oliwną: towarzyszyli Mu także uczniowie. Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do
nich: «Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie». A sam oddalił się od nich na odległość
jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się tymi słowami: «Ojcze, jeśli chcesz,
zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!»
Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go. Pogrążony w udręce jeszcze usilniej
się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię. Gdy wstał
od modlitwy i przyszedł do uczniów, zastał ich śpiących ze smutku. Rzekł do nich:
«Czemu śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie».
ROZWAŻANIE
Gdy
Jerozolimę okrywają ciemności nocy, także dziś, oliwne drzewa Getsemani, szelestem
liści wiodą nas ku tamtej nocy Jezusowego cierpienia i modlitwy. Widzimy Go samotnie
klęczącego pośrodku ogrodu. Jak każdy, kto staje w obliczu śmierci, tak i Chrystus
popada w trwogę. Co więcej, Jego modlitwa, pełna dramatycznego napięcia, staje się
potwornym wysiłkiem, a krwawy pot na Jego czole, każe nam myśleć o bezmiernym cierpieniu.
Ewangelista Łukasz na opisanie konania Jezusa w Ogrójcu używa słowa „agonia”, czyli
walka.
Jezus zwraca się do swego Ojca, woła do Niego nieomal rozpaczliwie,
ale Ojciec wydaje się nie słyszeć wołania Syna: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode
Mnie ten kielich!”, kielich cierpienia i śmierci. Podobnie jeden z wielkich ojców
Izraela, Jakub, pewnej ciemnej nocy, nad brzegiem jednego z dopływów Jordanu, spotkał
Kogoś, „kto zmagał się z nim aż do wschodu jutrzenki” (Rdz 32, 23-32). Tym
tajemniczym, nieznanym, Kimś, jak się okazało, był Bóg. Tak więc Jezus, w ciemnościach
tamtego wieczoru „Z głośnym wołaniem i płaczem zanosił gorące prośby i błagania do
Tego, który mógł Go wybawić od śmierci” (Hbr 5,7). Modlitwa czasu próby staje
się więc przeżyciem, które wstrząsa ciałem i duszą człowieka.
* * *
Patrząc
na agonię Chrystusa w Getsemani, na jego zmaganie się z sobą, widzimy nas samych,
pokonujących ciemności naszego rozdzierającego bólu, opuszczenia od przyjaciół, milczenia
Boga. To dlatego Jezus, jak już zostało powiedziane, „będzie konał aż do skończenia
świata; nie wolno nam spać przez ten czas”, gdyż szuka On „towarzystwa i ulgi” (B.
Pascal, Myśli, PAX 1989, 736), jak każdy cierpiący na tym świecie. W Nim odkrywamy
również naszą twarz zroszoną łzami i naznaczoną smutkiem.
W tych zmaganiach
Jezus nie ulega pokusie rozpaczy. Przeciwnie, z ufnością powierza się Ojcu i Jego
nieodgadnionym zamiarom. Tym samym, w tej gorzkiej godzinie, Jezus znów przypomina
nam słowa Modlitwy Pańskiej. „Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie... Jednak
nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!”. I oto zstępuje na Niego anioł pocieszenia,
wsparcia i umocnienia, który pomaga Jezusowi, i nam dzisiaj, iść naszą drogą dalej,
aż do końca.
Pater noster, qui es in cælis: sanctificetur nomen tuum; adveniat
regnum tuum; fiat voluntas tua, sicut in cælo, et in terra. Panem nostrum cotidianum
da nobis hodie; et dimitte nobis debita nostra, sicut et nos dimittimus debitoribus
nostris; et ne nos inducas in tentationem; sed libera nos a malo.
Stacja
druga Jezus zdradzony przez Judasza i pojmany
C.: Kłaniamy
ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie. W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją
świat odkupić raczył.
Z Ewangelii według św. Łukasza 22, 47-53
Gdy
On jeszcze mówił, oto zjawił się tłum. A jeden z Dwunastu, imieniem Judasz, szedł
na ich czele i zbliżył się do Jezusa, aby Go pocałować. Jezus mu rzekł: «Judaszu,
pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?» Towarzysze Jezusa widząc, na co się zanosi,
zapytali: «Panie, czy mamy uderzyć mieczem?» I któryś z nich uderzył sługę najwyższego
kapłana i odciął mu prawe ucho. Lecz Jezus odpowiedział: «Przestańcie, dosyć!» I dotknąwszy
ucha, uzdrowił go. Do arcykapłanów zaś, dowódcy straży świątynnej i starszych, którzy
wyszli przeciw Niemu, Jezus rzekł: «Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę?
Gdy codziennie bywałem u was w świątyni, nie podnieśliście rąk na Mnie, lecz to jest
wasza godzina i panowanie ciemności».
ROZWAŻANIE
Przez pogrążony w cieniu
oliwnych drzew ogród Getsemani skrada się niewielka grupka ludzi. Prowadzi ich Judasz,
jeden z Dwunastu, uczeń Jezusa. W Łukaszowym opowiadaniu o tym wydarzeniu Judasz milczy,
nie wypowiada ani jednego słowa. Jest całkowicie zimną obecnością. Wydaje się nawet,
że słowa Jezusa: „Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego” powstrzymają go
i nie zdoła on stanąć przed Jezusem twarzą w twarz, by Go pocałować. Te bolesne, choć
zdecydowane słowa ujawniają złowieszcze zamiary, które zagnieździły się w niespokojnym
i zatwardziałym sercu ucznia. Ucznia, być może ulegającego złudzeniu i rozczarowaniu,
ale wkrótce już popadającego w rozpacz.
Ta zdrada i ten pocałunek w następnych
wiekach staną się symbolem wszelkiej niewierności, każdego odstępstwa i oszustwa.
Chrystus zatem napotyka kolejną próbę, próbę zdrady, która niesie opuszczenie i osamotnienie.
Nie jest to ta samotność, dla której Jezus odchodził na górę, by się modlić. Nie jest
to wewnętrzna samotność, którą Jezus sobie cenił, jako źródło pokoju i wyciszenia
wobec tajemnicy duszy i Boga. Ta samotność, którą Jezus przeżywa w Getsemani, jest
gorzkim doświadczeniem. Dzisiaj, w tym Jezusowym osamotnieniu ma udział wielu z nas.
Nawet teraz, gdy jesteśmy razem, jak i wtedy, gdy sami zamknięci w czterech ścianach
mieszkania, spoglądamy na wciąż milczący telefon. Zapomniani przez świat, bo jesteśmy
starzy, chorzy, czy też obcy. Jezus wraz z nami wypija ten kielich goryczy opuszczenia,
samotności, wrogości.
* * *
Ale oto scenę Getsemani zapełniają nowi
aktorzy. Pierzcha podniosła, intymna i łagodna atmosfera modlitwy. Pod drzewami oliwnymi
nasila się zgiełk, tumult, zakrada się przemoc. Jezus jednak pozostaje na środku tej
sceny niewzruszony. Jest bowiem świadom, że zło potrafi ludzkie dzieje opleść siecią
swojej wszechwładzy, agresji i brutalności: „to jest wasza godzina i panowanie ciemności”.
Chrystus nie chce też, aby uczniowie chwycili za miecze i odpłacili winnym
złem na zło, przemocą za przemoc. Jest pewien, że moce ciemności, pozornie niezwyciężone
i wiecznie żądne triumfu, zostaną poskromione. Po nocy bowiem nastąpi świt, po ciemności
światło, po zdradzie skrucha, także dla Judasza. Dlatego, wbrew wszystkiemu, trzeba
nadal mieć nadzieję i kochać. Jak nauczał sam Jezus na Górze Błogosławieństw, aby
odnowić i odmienić świat, należy „miłować naszych nieprzyjaciół i modlić się za tych,
którzy nas prześladują” (Mt 5, 44).
Pater noster...
Stacja
trzecia Jezus skazany przez Sanhedryn
C.: Kłaniamy ci
się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie. W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat
odkupić raczył.
Z Ewangelii według św. Łukasza 22, 66-71
Skoro
dzień nastał, zebrała się starszyzna ludu, arcykapłani i uczeni w Piśmie i kazali
przyprowadzić Go przed swoją Radę. Rzekli: «Jeśli Ty jesteś Mesjasz, powiedz nam!»
On im odrzekł: «Jeśli wam powiem, nie uwierzycie Mi, i jeśli was zapytam, nie dacie
Mi odpowiedzi. Lecz odtąd Syn Człowieczy siedzieć będzie po prawej stronie Wszechmocy
Bożej». Zawołali wszyscy: «Więc Ty jesteś Synem Bożym?» Odpowiedział im: «Tak. Jestem
Nim». A oni zawołali: «Na co nam jeszcze potrzeba świadectwa? Sami przecież słyszeliśmy
z ust Jego».
ROZWAŻANIE
Słońce Wielkiego Piątku, rozświetliwszy najpierw
doliny Pustyni Judzkiej, wynurza się zza Góry Oliwnej. Siedemdziesięciu jeden członków
Sanhedrynu, najwyższej instancji żydowskiej, otoczyło półkolem Jezusa. Zgodnie z przyjętymi
procedurami rozpoczyna się przesłuchanie. Sprawdzanie tożsamości, formułowanie zarzutów,
zeznania świadków. Sąd ma charakter religijny i zgodnie z kompetencjami stawia Oskarżonemu
dwa pytania: „Czy Ty jesteś Chrystusem?”, „Czy Ty jesteś Synem Bożym?”
Na tak
postawione pytania Jezus odpowiada z niechęcią: „Jeśli wam powiem, nie uwierzycie
Mi, i jeśli was zapytam, nie dacie Mi odpowiedzi”. Jezus zatem zdaje sobie sprawę
z pułapki, jaką stwarza brak chęci zrozumienia, podejrzliwość, dwuznaczność. Czuje,
jak zaczyna osaczać go zewsząd lodowata ściana podejrzliwości i wrogości, tym bardziej
dolegliwa, gdyż buduje ją przeciw niemu jego własna wspólnota religijna i narodowa.
Już psalmista doświadczył tego typu rozczarowania: „Gdybyż to lżył mnie nieprzyjaciel,
z pewnością bym to znosił; gdybyż przeciw mnie powstawał ten, który mnie nienawidzi,
ukryłbym się przed nim. Lecz jesteś nim ty, równy mnie, przyjaciel, mój zaufany, z
którym żyłem w słodkiej zażyłości, chodziliśmy po domu Bożym w orszaku świątecznym”
(Ps 55, 13-15).
* * *
A jednak, mimo tego niezrozumienia, Jezus
nie zaprzestaje głoszenia tajemnicy, która jest w Nim i która od tej chwili zaczyna
się objawiać. Odwołując się do języka Świętych Pism, przedstawia się jako: „Syn Człowieczy,
zasiadający po prawej stronie Wszechmocy Bożej”. W tym skazańcu objawia się teraz
oczekiwana przez Izrael mesjańska chwała. Co więcej, ten Skazaniec, to Syn Boży, który,
o dziwo, ukazuje się jako oskarżony. Jezusowa odpowiedź na pytanie, czy jest On Synem
Najwyższego brzmi: „Tak. Jestem Nim” i na pierwszy rzut oka wygląda to na przyznanie
się do winy. W rzeczywistości jednak staje się uroczystym wyznaniem Jego boskości.
W Biblii bowiem zwrot „Ja jestem” jest imieniem samego Boga (Wj 3,14).
Oskarżenie,
które zaskutkuje wyrokiem śmierci, staje się w ten sposób objawieniem i z czasem stanie
się naszym wyznaniem wiary w Chrystusa, Syna Bożego. Ten oskarżony, upokorzony przez
butny trybunał Wysokiej Rady, przez wyrok już uprzednio ustalony, przypomina nam wszystkim
o obowiązku mówienia prawdy. Trzeba dać świadectwo prawdzie także wbrew silnej pokusie
milczenia, wycofania się, pójścia z prądem dominującej opinii. Pewna młoda Żydówka
skazana na zagładę w obozie koncentracyjnym powiedziała: „każdej nowej okropności
czy zbrodni musimy przeciwstawić nowy ułamek prawdy i dobra, który zdobyliśmy w nas
samych. Możemy cierpieć - ale nie wolno nam ulegać” (Etty Hillesum, Dziennik 1941-1943,
3 lipca 1943).
Pater noster...
Stacja
czwarta Piotr zapiera się Jezusa
C.: Kłaniamy ci się
Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie. W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat
odkupić raczył.
Z Ewangelii według św. Łukasza. 22, 54-62
Schwycili
Go więc, poprowadzili i zawiedli do domu najwyższego kapłana. A Piotr szedł z daleka.
Gdy rozniecili ogień na środku dziedzińca i zasiedli wkoło, Piotr usiadł także między
nimi. A jakaś służąca, zobaczywszy go siedzącego przy ogniu, przyjrzała mu się uważnie
i rzekła: «I ten był razem z Nim». Lecz on zaprzeczył temu, mówiąc: «Nie znam Go,
kobieto». Po chwili zobaczył go ktoś inny i rzekł: «I ty jesteś jednym z nich». Piotr
odrzekł: «Człowieku, nie jestem». Po upływie prawie godziny jeszcze ktoś inny począł
zawzięcie twierdzić: «Na pewno i ten był razem z Nim; jest przecież Galilejczykiem».
Piotr zaś rzekł: «Człowieku, nie wiem, co mówisz». I w tej chwili, gdy on jeszcze
mówił, kogut zapiał. A Pan obrócił się i spojrzał na Piotra. Wspomniał Piotr na słowo
Pana, jak mu powiedział: «Dziś, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz».
Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał.
ROZWAŻANIE
Znowu zanurzamy
się w mrok nocy, którą zostawiliśmy za plecami, wchodząc do sali sądowej na pierwszy
proces wytoczony Jezusowi. Płomienie ogniska rozpalonego na dziedzińcu pałacu Sanhedrynu
rozpraszają ciemność i chłód. Służba i straż wyciąga ręce do ognia; twarze jaśnieją
jego blaskiem. Ale oto słyszymy kolejno trzy głosy i trzy dłonie palcami wskazują
na Piotra, na jego twarz.
Pierwszy głos należy do kobiety. To pałacowa służąca,
która spogląda Piotrowi w oczy i woła: „I ten był razem z Nim!” „I ty jesteś jednym
z nich!”, woła jakiś mężczyzna. Następny mężczyzna potwierdza to oskarżenie, wskazując
na galilejski akcent Piotra: „Na pewno i ten był razem z Nim!”. Na te oskarżenia,
w desperackiej próbie obrony, apostoł nie waha się trzy razy kłamliwie zapewniać:
„Nie znam Go”, „Nie jestem jego uczniem”, „Człowieku, nie wiem, co mówisz!” Ogień
tego ogniska przenika zatem nie tylko twarz Piotra, ale obnaża również jego nieszczęsną
duszę: jej kruchość, egoizm, lęk. A zaledwie kilka godzin wcześniej ten sam Piotr
zapewniał: „Choćby wszyscy zwątpili, ale nie ja!... Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą,
nie wyprę się Ciebie” (Mk 14, 29.31).
* * *
Kurtyna tej sceny
jednak nie opada na zdradę, jak to było w przypadku Judasza. Ciemności i ciszę jerozolimskiej
nocy, a zwłaszcza sumienie Piotra, rozdziera dźwięk - pianie koguta. Właśnie w tej
chwili Jezus wychodzi z rozprawy, na której został skazany na śmierć. Łukasz, opisując
moment spotkania, skrzyżowania się spojrzeń Chrystusa i Piotra, używa greckiego czasownika
oznaczającego spojrzenie przenikliwe. W ten sposób Ewangelista daje nam do zrozumienia,
że mamy do czynienia nie tylko z jakimś człowiekiem, ale z Panem, którego oczy przenikają
serce i nerki, czyli tajemnice wnętrza duszy.
Z oczu apostoła popłynęły łzy
skruchy. W tym wydarzeniu zbiegają się wszystkie historie zdrad i nawróceń, słabości
i wyzwolenia. „Zapłakałem i uwierzyłem!”: przy pomocy tylko tych dwóch słów, wieki
później, pewien człowiek (Francois-René de Chateaubriand, Geniusz chrześcijaństwa,
1802), połączy swoje nawrócenie z historią Piotra. Tym samym przyłącza także wszystkich
nas, którzy, ulegając podłym lękom, każdego dnia dopuszczamy się małych niewierności,
zasłaniając się marnymi usprawiedliwieniami. Ale tak jak przed apostołem, tak i przed
nami otwiera się droga na której z całą pewnością nasz wzrok napotka spojrzenie Chrystusa,
który powierzy nam to samo zadanie: także ty, nawróciwszy się, „utwierdzaj twoich
braci” (Łk 22,32).
Pater noster...
Stacja
piąta Jezus osądzony przez Piłata
C.: Kłaniamy ci się
Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie. W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat
odkupić raczył.