Głos oddany przez Polaków w majowych wyborach do szkockiego parlamentu może zadecydować
o przyszłości tego kraju. Panuje powszechne przekonanie, że emigranci z Polski nie
poprą polityków głoszących poglądy niezgodne z nauczaniem Kościoła oraz godzące w
życie i rodzinę. Obecnie trwa kampania, w której poszczególne partie starają się zachęcić
nowoprzybyłych emigrantów do głosowania na swoje programy.
Według niektórych
obliczeń szacuje się, że jest to całkiem spora grupa około 40 tys. osób. 90 proc.
z nich stanowią Polacy, którzy w zdecydowanej większości są katolikami. Wielu naszych
rodaków woli najpierw zgłaszać się do Kościoła po poradę czy pomoc niż do przedstawicieli
lokalnych władz. Polscy rodzice są bardzo zainteresowani posyłaniem swoich dzieci
do szkół katolickich, bowiem nauczyciele z tych szkół dokładają wszelkich starań by
dzieci mogły szybko poczuć, że nie są tylko obcokrajowcami, ale przede wszystkim serdecznie
przyjętymi nowymi uczniami. Dlatego głos Kościoła będzie miał w Szkocji ogromne znaczenie
w majowych wyborach.
W swoim ostatnim wystąpieniu biskup diecezji Motherwell,
Joseph Devine, powiedział bardzo wyraźnie, że Kościół będzie popierał tylko takich
kandydatów, którzy mają jasne i zdecydowane poglądy. Chodzi głównie o kwestię małżeństwa
i rodziny. Takie stwierdzenie jest odpowiedzią na trudne do pogodzenia poczynania
szkockiej Partii Pracy głoszącej prawo do zawierania małżeństw przez pary homoseksualne,
a w konsekwencji przyznanie im prawa do adopcji dzieci.
Rzecznik Kościoła
katolickiego, Peter Kearney stwierdził, że „dotychczas rząd ignorował wszystkie propozycje
Kościoła dotyczące rodziny i zagadnień moralnych. Przyjeżdżający do Szkocji Polacy
będą mieli jednak bardziej tradycyjne spojrzenie i nie zaakceptują poglądów niezgodnych
z nauczaniem chrześcijańskim”.